Przedstawiam Wam drugą scenę mojej noweli "Klasztor rozkoszy". Tym razem poznamy dwóch nowicjuszy, którzy w czasie prozaicznego zajęcia odkrywają w sobie coś, co poruszy kilka obszarów w ich życiu. Mam nadzieję, że ta część się Wam spodoba i że również zostaniecie poruszeni na kilku poziomach. Zapraszam do lektury, komentowania i dzielenia się ze znajomymi, którzy lubią takie opowieści. A jeśli podoba się Wam mój blog, możecie wspierać moją dalszą twórczość: paypal.me/pablotychy
II.
Nowicjusze
i Piwnica Namiętności (brat Marcin i brat Michał)
Po
modlitwach i śniadaniu zwykle nadchodził czas na to, by przełożony rozdzielił
nam pracę. Taki był zwyczaj. Byliśmy dopiero nowicjuszami i to do nas należały
najbardziej „niewdzięczne” prace. Ja i brat Marcin otrzymaliśmy zadanie
obierania ziemniaków w piwnicy. To była nasza taka pierwsza praca w tym
klasztorze. Jeszcze nie wiedzieliśmy, gdzie co jest i czasami trzeba nam było
pokazywać dane miejsce lub po prostu wskazać drogę. Poszliśmy zatem do kuchni
wziąć wiaderka, a brat Jacek, który był kucharzem, pokazał nam, gdzie jest
piwnica. Była ona dość przestronna: poza różnymi z pozoru niepotrzebnymi
rzeczami, znajdowały się butelki wina i ziemniaki. Usiedliśmy razem na taboretach
i zaczęliśmy swoją pracę. Korciło nas, by otworzyć którąś z butelek. Co jakiś
czas kątem oka spoglądaliśmy na nie. Czuliśmy, że to nie wypada, ale te butelki
aż prosiły o to, by którąś z nich otworzyć. Staraliśmy się skupić na obieraniu
ziemniaków, ale po pewnym czasie Marcin powiedział:
-Może
zrobimy sobie małą przerwę, co?
-Nie
mam nic przeciwko. – odparłem.
-Ciekawe,
ile te butelki mają lat? – zastanawiał się chłopak.
-No,
na pewno są już tu długo. Niektóre mogą być nawet starsze od nas. – zaśmiał się.
-Racja.
-Może
otworzymy którąś z nich?
-A
możemy? Chyba nie. Nie chcę, żeby wyszły z tego jakieś kłopoty – powiedziałem lekko
przestraszony.
-A
co się może stać? Chciałbym poznać trochę zapachu i smaku klasztornego wina.
-No,
w sumie… Czemu by nie?
Marcin
wziął pierwszą, lepszą butelkę do ręki. Próbował j otworzyć, ale mu jakoś nie
wychodziło. Potrzebowaliśmy korkociągu, ale żadnego nie było w pobliżu. Marcin
wziął nożyk do obierania i spróbował usunąć korek. Pech (taaaa, pech) chciał,
że przy otwarciu chłopak oblał się zawartością butelki. Co prawda, nie było
tego dużo, ale zdążyłem zauważyć, że przez ten mały incydent zobaczyłem jego
sutki.
-Kurczę,
co za pech! – powiedział chłopak. – Chyba muszę ją zdjąć.
Stanąłem
jak wryty. Gdy Marcin zdjął koszulkę, moim oczom ukazała się jego cudownie
zbudowana klata i piękny brzuch. A jego sutki były bajecznie piękne. Czułem,
jak moje napięcie rośnie, a w moich majtkach pojawia się wybrzuszenie. Nie
wiedziałem, co robić, bo jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak silną reakcją na
męskie ciało. Owszem, odczuwałem jakiś tam romantyczny pociąg do chłopaków, ale
nigdy z żadnym nie spałem.
-Nie
wstydź się – usłyszałem jakby głos z oddali. – To nie jest nic złego. To
normalna reakcja.
To
był głos Marcina. Podszedł do mnie i powiedział:
-To
naprawdę nic złego.
Było
chłodno, jak to w piwnicy, więc zobaczyłem na ciele współbrata gęsią skórkę.
Ten widok podziałał na mnie jeszcze mocniej. W końcu udało mi się wyksztusić
jakieś słowa:
-Ale
czego mam się nie wstydzić?
-Właśnie
tego – powiedział Marcin, wskazując palcem na moje krocze. Zbliżał się do mnie
coraz bardziej, a ja nadal stałem, jak słup soli.
-Wiesz…
jesteś taki słodki, jak tak stoisz. Taki zalękniony, niepewny siebie.
To
powiedziawszy, pogładził mnie jedną dłonią po policzku, a drugą złapał za moją
dłoń i przyłożył do swojej piersi. Czułem, jak jego serce bije. Nasze usta
dzielił niecały centymetr odległości. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami i
spytał:
-To
co z tym zrobimy? Będziemy tak stali czy może pomożemy sobie nawzajem? Bo ja
naprawdę czuję, że zaraz eksploduję, a i ty, bracie, nie możesz narzekać na
brak emocji i dużego luzu w majtkach, no nie?
Drżałem
jednocześnie z zimna, ze strachu i podniecenia.
-Nie
bój się. Nikt się nie dowie. – wyszeptał. – Będziemy tylko my i te ściany. Mamy
sporo czasu. Może warto go wykorzystać na akceptację siebie i trochę bliskości?
Co ty na to?
-Może...
-Może?
– spytał i pocałował mnie w usta.
Po
raz pierwszy w życiu poczułem dotyk i smak męskich ust na swoich. To było
osobliwe uczucie. Bardzo przyjemne. A poza tym wybrzuszenie w majtkach dawało o
sobie znać. Marcin mnie objął, a ja poczułem się bezpiecznie. Braciszek
pocałował mnie ponownie. Ja nieśmiało odwzajemniłem pocałunek. Po chwili
powiedziałem:
-Wiesz,
ja nigdy… No, wiesz…
-Nic
już nie mów. Nie musisz. – odparł i oblizał koniuszkiem języka moje wargi.
Zaczęło mi być błogo. Byłem jednocześnie zmieszany całą sytuacją, ale
jednocześnie podniecony i ciekawy tego, co stanie się dalej.
-Otwórz
usta – powiedział.
Zrobiłem
to, o co poprosił. Nagle poczułem, jak jego język wchodzi do moich ust i gładzi
mój od spodu.
-Mmmmm
– zamruczałem.
-Wiedziałem,
że ci się spodoba – powiedział chłopak.
-Tak,
bardzo – stwierdziłem.
Nasze
usta złączyły się w miłosnym pocałunku. Powoli moje poczucie dyskomfortu
zaczęło mnie opuszczać, by otworzyć bramę ku przyjemności, akceptacji i
cieszenia się z tego kim jestem.
Nie
minęła minuta, a Marcin ściągnął ze mnie koszulkę. Na własnej skórze poczułem
ciepło i delikatność jego ciała. Nasze dłonie wędrowały po plecach partnera.
Byliśmy w miłosnym uścisku. Czułem, jak moje sutki ocierają się o jego tors i
jak powoli sztywniały i stawały się wrażliwsze. Moje dłonie schodziły coraz
niżej, by w końcu wyczuć pośladki mojego współbrata. Były bardzo przyjemne w
dotyku. Marcin uśmiechnął się do mnie i powiedział:
-Widzę,
że ci się spodobały.
-Tak,
bardzo. Są cudowne w dotyku.
-A
chcesz poczuć je jeszcze bardziej?
-Yhym.
-Możesz
włożyć ręce w moje spodnie.
-Naprawdę?
-Jasne.
Nieśmiało
włożyłem tam dłonie. Poczułem miękkość jego skóry. Po chwili jednak moje gesty
stawały się coraz śmielsze i zacząłem masować i ugniatać to, co miałem w
dłoniach.
-Mmmmm
-zamruczał – Widzę, że robisz się nieco odważniejszy. Bardzo mi się to podoba.
-Naprawdę?
-Tak.
Masz wyczucie w dłoniach. A to mnie bardzo podnieca.
-Miło
mi to słyszeć – odparłem i wróciłem do całowania się z nim. Nasze bokserki
robiły się bardzo ciasne, a dodatkowym doznaniem było to, że poczułem w nich
lekką wilgoć. To uczucie akurat znałem, bo w szkole często tak reagowałem na
widok przystojnych kolegów. Oczywiście, nikt nie zwracał na mnie wtedy uwagi.
Wszyscy mieli mnie za świętoszka, który idzie na księdza. Jaką on może mieć
seksualność? Żadną. Nikogo nie wyprowadzałem z tego błędu. Nikt nie musiał znać
mojej tajemnicy. I tak też było. Nikomu o sobie nie mówiłem. Stwierdziłem, że
nie powinienem. Usilnie próbowałem to ukryć przed innymi, a zwłaszcza przed
sobą. Jednak w tym momencie nie musiałem niczego ukrywać. Marcin znał mój
sekret i wiedział, jak wydobyć z niego to co najlepsze.
Czułem,
że moje podniecenie wzrasta. Marcin włożył swoją dłoń do moich majtek i
powiedział:
-No,
no, widzę, że mamy tu coś naprawdę dużego i… wilgotnego.
Zarumieniłem
się. Chyba to dostrzegł, bo stwierdził:
-Nie
masz się czego wstydzić. Widać, że potrzebujesz bliskości.
-Tak,
bardzo – wyszeptałem, czując, że do moich oczu napływają łzy, a głos mi się
łamie. On mocno mnie do siebie przytulił i powiedział:
-Nie
krępuj się. To jest ta chwila, w której możesz z siebie wszystko wyrzucić.
Nie
mogłem się powstrzymać. Zacząłem płakać i mówić:
-Całe
moje życie czułem się nieatrakcyjny, bezpłciowy. Wszyscy na mnie patrzyli jak
na jakiegoś oszołoma, który chce innych nawracać na siłę, bez krztyny
jakichkolwiek oznak człowieczeństwa. A ty jako pierwszy i zarazem jedyny
pokazałeś mi, że nie tylko mam swoją seksualność, ale że może ona być także
piękna.
-Tak,
kochany. Ty masz seksualność i ona jest piękna. – wyszeptał do mnie z taką
czułością, z jaką nikt – nawet rodzice – się do mnie nie zwracali. Czułem, że
zaczynam zakochiwać się w tym nad wyraz dojrzałym, młodym mężczyźnie. Jego
postawa wobec mnie była naprawdę unikalna. On nie tylko chciał ode mnie seksu.
On chciał, żeby ten seks był naprawdę piękny. Przy nim całe negatywne napięcie
ze mnie spływało. Uwalniałem się od tych wszystkich, niszczących emocji, a on
delikatnie pieścił moje ciało, jakby chciał wyczuć moje granice, by ich nie przekroczyć.
Jego
pocałunki skupiły się wokół mojej szyi. Czule muskał ją koniuszkiem języka oraz
lekko przygryzał, sprawiając, że ogarniały mnie dreszcze. Moje łzy powoli
wysychały, a na ich miejscu pojawiły się ciche westchnienia. Uspokajałem się
pod wpływem tego, co ten kochany braciszek robił. Jego palce dotykały mojej
klaty, by w końcu zająć się moimi sutkami. Po raz kolejny czułem, jak robię się
coraz bardziej wilgotny, a gdy jego usta, język i zęby zajęły się moimi
sutkami, myślałem, że eksploduję w bokserki i że trzeba je będzie jak najszybciej
wyprać. Tak się jednak, na szczęście, nie stało, bo ten wyrafinowany kochanek
wiedział, jak poprowadzić pieszczoty, by nie skończyć ich zbyt wcześnie.
Postanowił więc schodzić niżej z pieszczotami, całując mój brzuch i wwiercając
się swoim językiem w mój pępek. Poczułem przyjemne mrowienie i łaskotki.
Zachichotałem.
-O,
masz łaskotki – zaśmiał się.
-Tak
– przyznałem z lekkim wstydem.
-Nie
wstydź się, kotku – odparł czule. – To mnie jeszcze bardziej nakręca.
-Mmmmm.
-Powoli
nadchodzi czas na to, by uwolnić to, co cię tak bardzo krępuje – powiedział,
rozpinając powoli guzik i rozporek moich spodniach. – Mmmmm. Widzę tu bardzo
ładny namiocik – stwierdził, mając przed oczami moje bokserki i to, co
spowodowało ich wybrzuszenie. – No, no, widać, że naprawdę masz się czym
pochwalić.
-Zawstydzasz
mnie – odparłem trochę zawadiacko.
-No,
no, no. Co ci mówiłem? Zero niepotrzebnego wstydu kochany. A teraz pozwól mi
się zatopić w Twoim zapachu – powiedział, przykładając swój nos do mojego
krocza. Spojrzałem na niego a on na mnie, a w jego oczach zauważyłem charakterystyczny
błysk. – Wiesz co? – zapytał.
-Co?
Coś jest nie tak?
-Nawet
nie wiesz, co we mnie uruchomiłeś swoim zapachem.
Po
tych słowach zdarł ze mnie bokserki i jeszcze intensywniej wtulił się w moje
jaja. Mój kutas stał na baczność i, na szczęście, nie dało się nic z tym
zrobić. Marcin zajął się moimi jajami, które był przepełnione. Lizał je i ssał,
a mi pozostało tylko pojękiwanie.
-Taaak,
mmmmm, Boooożeeee! Bądź wola Twoja – wysapałem, odczuwając, że Najwyższy chce
tego spełnienia. Każda sekunda naszego spotkania była miłosną medytacją,
podczas której odkrywałem w końcu prawdę o sobie i swoich pragnieniach. Marcin
był Jego narzędziem. Zaakceptował mnie takiego, jakim jestem i chciał mi
pokazać miłość, której bez niego i jego umiejętności i czułości, nigdy bym nie
doświadczył.
-Tak,
kochany. Nie krępuj się. – wyszeptał mój współbrat i przewodnik po miłości
męsko-męskiej w jednym, który liżąc moje jaja sam wpadał w stan na wpół
ekstatyczny. W jego oczach widziałem błogość i autentyczną rozkosz. Chciał
sprawić mi przyjemność. Był jak w transie, z którego ni chciałem go budzić,
żeby nie uronić ani jednej sekundy.
Gdy
zobaczyłem, jak mocno się podniecił, uśmiechnąłem się i powiedziałem do niego:
-Ty
też się nie krępuj i nie żałuj sobie. Bądź tym, kim jesteś i spełniaj to, czego
autentycznie pragniesz.
Nagle
przerwał swoje pieszczoty, wstał i powiedział:
-Wiesz,
nikt tak do mnie nie mówił. Wszyscy, z którymi się kochałem, mieli na myśli
tylko to, żeby się po prostu spuścić. Nikomu nie zależało na tym, żeby mi było
dobrze. Wszyscy chcieli tylko tego, zostawiając mnie niezaspokojonego. Zawsze
potem musiałem radzić sobie sam.
-A
dlaczego wstąpiłeś do zakonu?
-Bo
chciałem o tym wszystkim zapomnieć. Chciałem się oddać czemuś innemu. Chciałem
zmienić swoje życie. Kurde… nikt mnie o to nigdy nie pytał. Podobnie jak u
Ciebie, wszyscy mieli już wyrobione o mnie zdanie, tylko zgoła przeciwnie.
Kiedy przyznałem, że chcę wstąpić do zakonu, to od razu pomyśleli, że chcę tu
być tylko dlatego, żeby poruchać. A ja naprawdę chciałem odkryć coś więcej. Do
czasu spotkania z Tobą z nikim nawet nie próbowałem, chociaż wszyscy tutaj to
naprawdę konkretne ciacha. Ale gdy zobaczyłem Ciebie, to poczułem, że znowu
mogę kogoś pokochać i tego kogoś obdarzyć czułością, której nigdy nie zaznałem,
a której tak bardzo pragnę. Tak. Jestem głodny miłości i uwagi. Nie widać tego
po mnie?
Wzruszyły
mnie te słowa. Nikt nigdy nie zobaczył we mnie kogoś, kogo można pokochać. On
był tym pierwszym. Marcin był tym, który obdarzając mnie swoją miłością i
czułością był tym, który sam jej pragnął. Myślałem, że mnie tylko uwodzi, by
zaspokoić swoje żądze, ale pod tą maską krył się człowiek, który potrzebował
tego samego, co ja i który - tak samo
jak ja – miał w sobie ich nieprzebrane bogactwo, których ludzie nie chcieli
nawet znać, a co dopiero – doświadczyć. Dwa głodne miłości wszechświaty, które
pewnego dnia się spotkały dzięki zrządzeniu Boga lub też losu. Jak kto woli.
Ale jedno było pewne: to spotkanie i ta prozaiczna praca naznaczyły nas na
zawsze.
Przewróciłem
go na plecy i położyłem się na nim. Czułem żar naszych wszechświatów. Oczami
wyobraźni widziałem, jak naszą miłość otacza wielka kula światła, której żadna
ciemność dotknąć nie może. Moje pocałunki były intensywne. Siła nacisku mojego
ciała na jego była ogromna. Byliśmy zespoleni, ale jeszcze nie totalnie. Tu, w
tej piwnicy poczuliśmy to, czego nigdy w życiu nie doświadczyliśmy: siłę
autentycznie erotycznej i metafizycznej miłości, której już nie dało się rozdzielić.
Wziąłem otwartą butelkę wina i wylałem trochę na jego seksowną klatę, by po
chwili ten czerwony napój bogów wylizać z tego seksownego torsu. Alkohol
doskonale współgrał z tą chwilą. Celebrowaliśmy naszą pączkującą miłość. Marcin
wił się pod wpływem mojego ocierania się o jego ciało. Czuł na nim moją
męskość, a ja smakowałem jego usta i klatę. Czasami zastanawiałem się, na czym
bardziej się skupić, ale reakcje jego ciała wysyłały mi sygnały, że cały on
potrzebuje mojej miłości. Schodziłem niżej. Dokładnie lizałem i ssałem mu
sutki, słuchając, jak ciężko oddycha. Zrobiły się twarde, tak więc lekko je
przygryzłem. Chłopak cicho zajęczał:
-Taaaak,
mmmmm.
Na
moment wtuliłem się w jego klatę, by posłuchać bicia jego serca. W tym momencie
był to najcudowniejszy dźwięk, jaki usłyszałem. Po chwili jednak kontynuowałem
moje pieszczoty. Czule całowałem i lizałem koniuszkiem języka jego brzuch, by
po chwili wylizać się w jego pępek, tak jak on to przed chwilą ze mną robił.
-Masz
cudowny języczek – szeptał, wijąc się z rozkoszy.
-Dzięki.
– odparłem, po czym schodziłem coraz niżej aż do jego sterczącej pały. Główka
była odsłonięta. Widać było, że Marcin był już bardzo podniecony, bo wydobywał
się z niej śluz. Trochę nieśmiało zacząłem ją lizać, nie mając stuprocentowej
pewności, czy to dobrze robię.
-Nie
bój się. – wyszeptał współbrat. – Świetnie ci idzie.
Powoli
krążyłem językiem wokół niej. Śluz ciągnął się między jego drągiem a moim
językiem. Następnie wtuliłem swoją twarz w jego jaja. Poczułem cudowny zapach
jego męskości, który spowodował, że nagle i to zupełnie niespodziewanie,
włączyła się we mnie jakaś dzikość. Zacząłem łapczywie ssać jego jaja, muskać
je i przygryzać. Marcin drżał, co chwila pojękując. Drugą dłonią masowałem jego
brzuch. Po chwili wziąłem jego kutasa do ust i zacząłem namiętnie go ssać. Pęczniały
i pulsował w moich ustach. Miał cudowny smak. Chłopak był już konkretnie
nawilżony moją śliną i śluzem. Obrabiałem go jak szalony, a Marcin powoli nie
mógł wytrzymywać tych pieszczot. Co rusz stękał i jęczał, dając wyraz temu, jak
jest mu dobrze.
-Oooohh,
chyba zaraz dojdę – wyjęczał,by po chwili zesztywnieć. Nagle poczułem, jak
gorący strumień jego spermy ląduje mi w ustach. Chłopak wydawał z siebie jęki
totalnej rozkoszy, a ja – jak ciepło jego męskiego soku rozgrzewa moje usta.
-Ooooooooo,
Booooooożeeeeeee! Taaaaaaak, mmmmm, aaaaaaaaaahhh!
Wyjąłem
go z ust. Był cały mokry i jeszcze sztywny. Czułem, że sprawiłem mu ogromną
przyjemność.
-Chcę
poczuć cię w sobie – powiedział do mnie. – Chcę, żebyś mnie sobą wypełnił
Po
chwili chłopak położył się na brzuchu i się wypiął. Przed moimi oczami ukazała
się jego piękna pupa, którą objąłem swoimi dłońmi i zacząłem ją masować.
Zdziwiło mnie to, że jakoś instynktownie wiedziałem, co mam robić. Rozchyliłem pośladki
i zacząłem lizać jego rowek.
-Mmmm.
Mówiłem ci, że masz zwinny języczek? – spytał.
-Tak,
już któryś raz.
-To
mówię to raz jeszcze: twój język jeee…, ooooohhh - nie dokończył, bo w tym
momencie wwierciłem się nim w środek. Był cieplutki. Moja ślina go nawilżała.
Pod wpływem tego lizania dziurka zaczęła się rozszerzać. Włożyłem palec do
środka. Brat Marcin jęknął, po raz kolejny czując przyjemność. Drugą ręką
ponownie sięgnąłem po wino i wylałem je na jego seksowne pośladki. Wino po nich
spływało, a ja je lizałem, nie przerywając palcówki. Marcinek był w siódmym
Niebie.
-To
na pewno twój pierwszy raz? – spytał.
-Tak.
Nigdy jeszcze tego nie robiłem.
-Mmmmm.
Ja na pierwszy raz, wychodzi ci to bardziej niż lepiej
Dzięki
– powiedziałem, wkładając drugi palec w jego rowek. Starałem się być delikatny.
Brat czuł się rozkosznie, a mój kutas był praktycznie gotowy na wejście w
niego.
-Mmmmm.
Wejdź we mnie – poprosił kolejny raz. Uklęknąłem za nim. Ocierałem swojego
drąga o jego dziurkę. Po chwili zacząłem w niego wchodzić. Na początku było
trudno, ale potem wszedł cały. Marcin zasyczał, a potem zamruczał:
-Sssss.
Mrrrr. Rzeczywiście masz duży sprzęt.
Zaczerwieniłem
się znowu i powoli poruszałem się w nim. To było cudowne uczucie czuć ciepło
jego dziurki. Była na tyle ciasna, że z jednej strony mnie opinała, ale z
drugiej nie krępowała mi ruchów. Mogłem w miarę swobodnie poruszać się w niej. Moje
ruchy przyspieszały. Jęczeliśmy, czując ogromną przyjemność. Czułem, że powoli
już nie mogę wytrzymać. Moje ciało drżało z podniecenia.
-Taaaak
– jęczał Marcin. – Spuść się we mnie – błagał. – Chcę cię totalnie poczuć w sobie,
mieć w sobie cząstkę ciebie.
Po
tych słowach nie mogłem się nie starać, nie mogłem tak po prostu dojść. Ten
chłopak naprawdę coś do mnie poczuł, naprawdę chciał być kochany, a nie tylko
wyruchany. Postanowiłem zatem, że moje ruchy będą staranne. Co prawda czułem,
że powoli dochodzę, ale nie chciałem tego wykonać byle jak. Zacząłem szeptać do
niego:
-Jesteś
kochany. Pragnę cię. Pragnę w tobie być, żebyś poczuł, że się staram.
-Ooo,
taaak, czuję, jak się starasz – wyjęczał Marcin. – Jesteś cudowny.
-Ty
też. Dobrze mi jest w Tooooooooooobieee! – powiedziałem i w tym momencie mocno
w niego strzeliłem. Mój spust był naprawdę obfity i konkretny. Przeżywaliśmy
ekstazę, bo okazało się, że Marcinek też poleciał. Jeszcze w nim będąc, opadłem
na niego wykończony. Czułem zapach jego potu. Przytuliłem się do niego.
Następnie wyszedłem z niego, on położył się na plecach i powiedział:
-Przytul
się do mnie.
Położyłem
się na jego spoconej klacie. Bawiłem się nią palcami, a on głaskał mnie po
głowie, szepcząc:
-Byłeś
naprawdę wspaniały jak na swój pierwszy raz.
-Dziękuję
– odparłem. Wtulając się w niego, czułem znowu bicie jego serca. Ponownie
poczułem się bezpiecznie.
-Widzisz...
Znaleźliśmy miłość w tak specyficznym miejscu. Bóg potrafi działać cuda –
powiedział współbrat.
-Racja
– powiedziałem.
Trzeba
było jednak wracać do szarej rzeczywistości. Kartofle przecież się same nie
obiorą. Zabraliśmy się szybko do pracy i udało nam się zdążyć na czas przed
kolejnym dzwonkiem na modlitwę. Szybko zanieśliśmy je do kuchni. Brat Jacek nam
podziękował i przez chwilę nam się przyglądał:
-To
to obieranie kartofli było tak satysfakcjonujące? – zapytał, widząc uśmiechy na
naszych twarzach.
-Tak
– odpowiedziałem.
-No,
dobra. Idźcie się umyć, przebrać i zmykajcie na modlitwę.
-Ok – powiedzieliśmy i szybko zmyliśmy się z kuchni. Wzięliśmy szybki prysznic i każdy z nas wrócił do swojej celi.
4 komentarze:
I pomyśleć, że takie cuda zaczynają się od obierania ziemniaków w piwnicy :P
Coś jest podniecającego w tej tematyce klasztornej. Takie uczucie "zakazanego owocu" który smakuje najlepiej. Niektórych to mocno odrzuca, bo nie zdzierżą kościoła, ale mnie zawsze to jarało.
Fajnie opisałeś wkraczanie młodego, naprawdę wierzącego chłopaka w świat seksu, który oficjalnie jest potępiany przez kościół i jego urzędników.
Widać, że chłopak jest emocjonalnie również niedoświadczony i szybko się zakochuje. To, aż się prosi o tragedię i złamane serce. Dla niego to miłość, a dla innego szybki niezobowiązujący numerek.
A tak pozatym to kto pije w pracy😡
A co ważniejsze, CO Z ZIEMNIAKAMI?!
Taka przygodę też bym chciał przeżyć
Spokojnie, ziemniaki zostały obrane, co zaznaczyłem pod koniec.
Prześlij komentarz