sobota, 10 grudnia 2022

Klasztor rozkoszy IV

 Moi Drodzy! Przedstawiam Wam kolejną scenę "Klasztoru rozkoszy". Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio jakoś nie potrafiłem się za to zabrać. Tym razem jeden z braci postanowi wyznać swoje grzechy, a spowiednik wymierzy mu odpowiednią pokutę i obdarzy rozgrzeszeniem i przebaczeniem.

Jeśli podoba się Wam mój blog, możecie wspierać moją dalszą twórczość: paypal.me/pablotychy


IV. Wybacz mi, Ojcze, bo zgrzeszyłem czyli spowiedź rozkoszy (Ojciec Albert i Brat Artur)

 

Siedziałem w celi pogrążony w modlitwie. Przy śniadaniu jeden z braci poprosił mnie o spowiedź. Uroczy chłopak podszedł do mnie nieśmiało i zapytał, czy może później przyjść do mojej celi, bo potrzebuje spowiedzi. Był bardzo uroczy w tej prośbie, a jednocześnie w tej prośbie wyczułem jakąś taką dziwną nutę, której wtedy nie umiałem rozszyfrować. Jednak, gdy do mnie przyszedł, doskonale rozszyfrowałem to, co chodziło po głowie tego słodkiego, młodego człowieka.

Odmawiałem właśnie różaniec, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem i je otworzyłem. Przed moimi oczami stanął nieco nieśmiały chłopak, trochę zakłopotany. Od razu poczułem do niego głęboką sympatię. Miał brązowe włosy, szare oczy, a na twarzy fajny zarost. Na początku nie wiedziałem, co powiedzieć, ale szybko doszedłem do siebie i zaprosiłem go do środka. Było w nim coś przyciągającego, czego nie potrafiłem do końca określić. Może to były oczy, może gesty. Był w nich jednocześnie męski, ale i na wskroś delikatny. Sprawiał wrażenie, jakby potrzebował jakiegoś opiekuna, kogoś, kto się o niego zatroszczy i obdarzy go ty, co ma w sobie najlepsze.

-Szczęść, Boże! Bardzo dziękuję za to, że zechciał mnie Ojciec przyjąć. Czuję, że potrzebuję rozmowy. – zaczął nieco skrępowany.

-Nie krępuj się. Tutaj możesz mi powiedzieć wszystko. – odparłem.

Usiadł obok mnie na łóżku. Lekko drżał, jakby chował w sobie jakiś sekret, jakby czuł, że może zostać odrzucony. Jeszcze bardziej mnie tym rozczulił. Poczułem do niego jakąś sympatię, ale gdzieś w tle coś jeszcze. Mój umysł, a za moment również wzrok zauważyły w nim osobliwe piękno, które chciało się wydostać. Czułem, że ten chłopak ma mi do przekazania coś, z czym krył się przez całe swoje nastoletnie życie.

-Bardzo zgrzeszyłem – zaczął.

-Czym mój drogi? – spytałem.

-Bardzo mocno pożądam… bliskości. – powiedział, ciężko wzdychając.

-To całkiem normalne. Każdy człowiek jej potrzebuje… To nic złego.

-Naprawdę?

-Tak. Bóg dał nam potrzebę bliskości. Jesteśmy stworzeni do tego, by być blisko z kimś…

-Ale ja pragnę fizycznej bliskości z… - tutaj zawiesił swój głos, jakby bał się mojej reakcji na to, co powie dalej – z mężczyzną.

Przytuliłem go mocno. Czułem, jak mu mocno bije serce. Głaskałem go po głowie. Pocieszałem go. On spojrzał na mnie. Jego dłoń w pewnym momencie znalazła się na moim udzie.

-Pragnę… naprawdę tego pragnę – ciągnął dalej, a ja czułem, jak powoli ogarnia mnie fala podniecenia, której się bałem, bo gdy jestem podniecony, potrafię być – mówiąc delikatnie – bardzo stanowczy, by nie powiedzieć: ostry. Bałem się, że mogę go czymś skrzywdzić. Jednak w pewnym momencie on powiedział:

-I potrzebuję naprawdę surowej pokuty… - powiedział, łapiąc mnie za krocze.

-Naprawdę?

-Tak… Bardzo surowej pokuty… Wiem, że bardzo nagrzeszyłem i coś mi się wydaje, że moja namiętność będzie powodem kolejnego, za który będę musiał otrzymać naprawdę konkretną pokutę.

-A co zamierzasz zrobić? – spytałem.

Jego usta powoli zbliżały się do moich.

-Pragnę bliskości z Ojcem. Marzę o Ojcu. Pragnę. Pożądam. – z każdym słowem jego usta coraz bardziej zbliżały się do moich. Czułem pod habitem, jak moje podniecenie staje się coraz bardziej wyraźne. Po słowie „pożądam” nowicjusz mnie pocałował. Jego usta były delikatne, pełne młodzieńczej niewinności, ale jak się miało okazać, była to niewinność dość pozorna.

-Chcesz pokuty? Pragniesz poczuć moją siłę? – spytałem, głaszcząc go po twarzy.

-Tak. Chcę w końcu poczuć siłę faceta. Pragnę, żeby mnie zdominował.

-Chcesz dominacji?

-Tak.

-To opowiedz mi, jak wyglądają Twoje samotne noce w celi? Co robisz w czasie tych gorących ciemności?

-Ojciec chyba dobrze wie. – odparł, masując nadal moje krocze.

-Wyspowiadaj mi się z tego – powiedziałem, łapiąc go za włosy.

-Leżę nago.

-I co dalej?

-Powoli się dotykam…

-Pokaż gdzie – powiedziałem, puszczając włosy.

-Ale nie mogę tego pokazać, gdy jestem ubrany.

-Dobrze myślisz – odparłem. – Rozbieraj się.

Powoli zaczął ściągać z siebie habit. Stopniowo odkrywał przede mną swoją tajemnicę, która okazała się być czystym pięknem, które pragnąłem zdobyć. Po chwili stanął przede mną kompletnie nagi. Był doskonale zbudowany. Tors szeroki, duże sutki, a między nogami powoli podnosił się piękny drąg.

-Masz naprawdę piękne ciało. A teraz pokaż, co robisz w nocy w celi. I opowiadaj o tym.

-Najpierw dotykam swoją klatę – zaczął delikatnie po niej jeździć.

-Co potem?

-Powoli bawię się swoimi sutkami – mówiąc to, jeździł palcem po sutku. – Czuję, jak narasta moje podniecenie.

-A ja to widzę – powiedziałem i sam zacząłem się dotykać przez habit.

-Schodzę dłonią niżej i czuję, jak to, co mam niżej, potrzebuje pieszczot. Powoli zaczynam się tam dotykać i masować. Noc jest gorąca, tak więc nie mam z tym problemu.

-Bardzo zgrzeszyłeś – powiedziałem – i rzeczywiście potrzebujesz konkretnej pokuty, a ja ci ją nałożę.

To powiedziawszy, zacząłem się rozbierać. Brat Artur obserwował mnie z nieukrywanym zachwytem. Gdy stanąłem przed nim nago, on powiedział:

-Widzę, że Ojciec ma czym zadać tę pokutę.

-A, żebyś wiedział. – odparłem.

Podszedłem do niego, spojrzałem mu w twarz, mocno go do siebie przycisnąłem i zacząłem się z nim całować. Jedną dłonią złapałem go za tył głowy, a drugą za pośladki.

-A teraz powiedz mi, jak pragniesz faceta… – kontynuowałem, łapiąc go mocniej za włosy – Co czujesz, jak widzisz kogoś, kogo pragniesz.

-Ooooh, bardzo pragnę. Całym swoim sercem, umysłem, duszą, a przede wszystkim… ciałem.

-Taak… ciałem… widać. – odparłem, sprawdziwszy, jak jego pała mocniej zaczyna reagować.

-Czuję wtedy, jak ogarnia mnie ogień pożądania.

-Jak wielki? – spytałem, liżąc go za uchem.

-Ogromny – zajęczał cicho, czując, jak mu to ucho przygryzam.

-A byłeś już w łóżku z facetem? – spytałem, schodząc językiem i ustami w stronę jego szyi.

-Ooooh. Taaak. Byłeem.

-Przed zakonem? – tu mój język już swobodniej jeździł po jego szyi.

-W szkole, z kumplem pod prysznicem.

-Mówiłeś o tym komuś? Spowiadałeś się z tego – pytałem, liżąc go po jabłku Adama.

-Nie – jęknął.

-Czyli spowiadałeś się świętokradczo – powiedziałem, mocno gryząc go w szyję.

-Taaak. To prawda.

-Podobała ci się ta sytuacja z kumplem? – spytałem, patrząc na malinkę, którą mu zrobiłem.

-Tak, bardzo mi się to spodobało. – powiedział, patrząc mi w oczy i lekko sapiąc.

Złapałem go mocno za szyję i powiedziałem do niego:

-Naprawdę będziesz potrzebował dobrej pokuty. Klękaj! – rozkazałem.

-Tak, Ojcze. Czekam na pokutę.

Chłopak uklęknął. Przed oczami miał moją pałę.

-Czyń pokutę, Bracie – powiedziałem do niego. – Wiesz, co masz robić. On potrzebuje Twojej czci i staranności. Domyślam się, że już to robiłeś.

-Tak, robiłem. I uważam, że ta pokuta zadana przez Ojca jest bardzo łaskawa. Niech Ojciec będzie pewny, że wykonam ją bardzo sumiennie.

To powiedziawszy, wziął mojego drąga w dłoń i zaczął go czule całować.

-Mmmm. Dobrze zaczynasz, mały.

-Lubię się starać. – powiedział, ściągając mi napletek. Po chwili poczułem, jak koniuszek jego języka dotyka mojej żołędzi.

-Taaak. – jęknąłem. – Liż go. Dawno nie był pieszczony.

Chłopak posłusznie i z zaangażowaniem lizał moją główkę. Jego język czule po niej krążył, a ja czułem ogromną przyjemność. Miałem wrażenie, że naprawdę wiedział, jak dać facetowi rozkosz. Chwilę później jego język jeździł po moim kutasie z dołu do góry. Czułem się błogo.

-Jest naprawdę duży – powiedział. – Nie wiem, czy go włożę całego do ust.

-Nie marudź, tylko wkładaj. – powiedziałem coraz bardziej pobudzony.

Powoli wkładał mojego drąga do ust. Czułem ciepło jego ust. Głaskałem go po głowie.

-Włóż jeszcze głębiej, oooo, taaak, mmmm. Te twoje ustaaa.

Po chwili lekko posuwałem jego głowę. Czułem, jak fala rozkoszy zalewała moje ciało. Przymknąłem oczy, żeby skupić się na tym, co czuję.

W pewnym momencie otworzyłem oczy i zobaczyłem, jak chłopak klęczy oparty na rękach. Bardzo mocno się wypiął. Pochyliłem się nad nim i masowałem jego plecy, by po chwili zacząć masować jego piękne pośladki.

-Mmmm… Widać, że jesteś bardzo oddanym kandydatem na zakonnika.

-Staram się. Bardzo mi na tym zależy, by być dobrym zakonnikiem, który potrafi odbyć zadaną pokutę.

-Dobrze. Wstań.

Braciszek wstał, a ja go objąłem od tyłu i ocierałem się o jego tyłek, szepcząc do niego:

-A teraz powiedz mi, jakie są twoje najdziksze fantazje – szeptałem, liżąc go za uchem i po szyi. Moje dłonie natomiast bawiły się jego klatą i sutkami.

-Chciałbym być poddanym Ojca – wysapał – Chciałbym być na każde zawołanie. Ooooooh. Pragnę, by Ojciec był moim panem, który mnie konkretnie ukaże.

-W jaki sposób? – spytałem, wędrując dłońmi po jego brzuchu.

-Chcę być związany, czuć się zupełnie bezwolny – powiedział, łapiąc mnie za pośladek i przyciskając mnie do siebie – Chcę czuć tę dużą i twardą męskość na sobie.

-Naprawdę tego sobie życzysz – mruczałem, łapiąc go za jądra.

-Ssssss, taaak, chcę tego, chcę, żeby Ojciec mnie prowadził ku Niebu rozkoszy.

-Zaprowadzę cię tam. Będziesz czuł rozkosz, jakiej nigdy nie czułeś – wyszeptałem do niego, jeszcze mocniej ściskając mu jaja.

-Oooooh, już czuję, że brama Niebios jest na horyzoncie -wyszeptał, a ja odwróciłem jego twarz w moją stronę i włożyłem swój język w jego usta. Nasze pocałunki były namiętne. Chwilę później pieściłem jego szyję. Lizałem ją, całowałem i przygryzałem. Artur sprawiał wrażenie, jakby za chwilę miał zemdleć w moich ramionach.

Po chwili wziąłem sznur z habitu i związałem jego ręce z tyłu. Postawiłem go pod ścianą i odwróciłem twarzą do siebie. Nasze usta ponownie się spotkały. Po raz kolejny przywarłem do niego. On patrzył na mnie błagalnie. Chciał przeżyć rozkosz. Chciał doświadczyć tego, czego jeszcze nie miał w życiu. Zacząłem gryźć go po szyi i za uchem.

-Taaaak! – jęczał wyraźnie podniecony – Mocniej – szeptał. – Chcę, żeby Ojciec mnie naznaczył. Chcę być Twój i tylko Twój.

Mój sztywny kutas ocierał się o jego brzuch, a on przeżywał stan bliski ekstazy. Gryzłem go po szyi i klacie. On drżał i błagał o więcej.

-To teraz mi opisz, co robiłeś z tym pierwszym chłopakiem. – rozkazałem mu i przygryzłem mu sutek. – Powiedz mi wszystko. Przyznaj się, jak z nim zgrzeszyłeś – powiedziałem, szczypiąc go w ten sutek.

-Oooooh… Naprawdę muszę? – spytał błagalnie.

-Tak. Jesteś na spowiedzi. Jeśli tego nie wyjawisz, spowiedź będzie nieważna. – syknąłem, łapiąc go za pośladek.

-Myliśmy się razem pod prysznicem. Patrzyłem na niego i poczułem, jak rodzi się we mnie pożądanie.

-Co dalej? – zapytałem, szczypiąc go w pośladek.

-On to zauważył, uśmiechnął się do mnie. W końcu podszedł i…

-I? - lekko go uszczypnąłem.

-Mmmm… Objął mnie i pocałował.

-I nie opierałeś się? – spytałem, łapiąc go za drugi pośladek.

-Nie potrafiłem. Chciałem tego.

-A tego? – zapytałem, mocno ugniatając i szczypiąc oba pośladki.

-Taaaak – wyszeptał. – Tego też pragnę.

-I czego jeszcze pragniesz?

-Żeby mnie ojciec jeszcze bardziej ukarał.

-Dobrze. Skoro tak chcesz. Podejdź pod klęcznik.

Był posłuszny.

-A teraz uklęknij przed nim.

Rozwiązałem mu ręce. On uklęknął.

-A teraz chwyć się barierek klęcznika.

Nie musiałem w ogóle czekać na to, by to zrobił. Gdy wykonał polecenie, przywiązałem jego ręce do barierek.

-A teraz się wypnij. Porządnie! – rozkazałem.

On to zrobił, a ja wziąłem w dłoń skórzany pas. Przed moimi oczami ukazały się kształtne pośladki, jakby ktoś je narysował cyrklem. Wiedziałem, że będzie co karać.

-To teraz opowiadaj, co robiliście dalej.

-Dotknąłem jego penisa. Poczułem, jak mu sztywnieje.

-Niegrzeczny chłopiec – powiedziałem i wymierzyłem mu pierwszego klapsa pasem.

-Auuu!

-Zasłużyłeś sobie! Co dalej?

-On złapał mojego i zaczął go masować. Całowaliśmy się przy tym… Aua! – jęknął, bo dostał kolejny raz.

-Z języczkiem?

-Taaak. Z języczkiem. Smakował cudownie!

Jak on mnie kusił tym swoim wyznaniem. Moja pałą już była kompletnie sztywna. Chciałem w niego wejść, zaspokoić siebie, swojego kutasa, ale wiedziałem, że trzeba go najpierw wysłuchać i solidnie ukarać. Wymierzyłem kolejny raz. Moje jaja domagały się szybkiego opróżnienia. W nim. I tylko w nim. Pożądałem go. Jego pośladków, jego jęków, jego udawanej niewinności, tego jak bardzo lubił być uległy i jak bardzo chciał, by mnie to podniecało. A podniecało!

-Opowiadaj dalej!

-On mnie odwrócił tyłem do siebie i kazał mi się wypiąć.

Kolejny raz pasem poleciał. On krzyknął i jęknął.

-Ooooooh, aaaaaah! Następnie we mnie wszedł swoim dużym kutaaaaa… aaaauuuaa!

-Jak dużym?

-Chyba z 20 centymetrów. Oooooohhh.

Dwa razy uderzyłem go bardzo mocno po pośladkach. Widać było już ślady pręg.

-Był dobry?

-Taaak, cudownie się we mnie poruszał – odpowiedział, doprowadzając mnie niemal do eksplozji. Tym razem dostał trzy mocne razy. Chłopak się wił. To był cudowny widok. W pewnym momencie odwrócił twarz w moją stronę i się szeroko uśmiechnął. To był uśmiech błogości. Zobaczył moją sterczącą pałę i chcicę w moich oczach.

-A gdzie doszedł?

-We mnie. Tak jak za chwilę zrobi to ojciec, bo widzę, że w końcu chce mi dać rozgrzeszenie. I sobie zresztą też.

Odrzuciłem pas. Uklęknąłem przed nim, złapałem go za pośladki i zanurzyłem między nie twarz. Mój język od razu wwiercił się w jego cudowny rowek, kosztując tej boskiej słodyczy. Braciszek głośno jęczał. Czuł, jak mój język go przewierca. Po chwili do akcji wkroczył mój palec. Włożyłem go i wierciłem nim w środku, kąsając go zębami w pośladki.

-Taaaaaak, mmmmmm, oooooh – jęczał.

Chwilę później już dwa palce go penetrowały, doskonale wyczuwając jego prostatę. Jego kutas zaczął się ślinić, a strużki śluzu skapywały na podłogę. Gdy już porządnie go nawilżyłem i przygotowałem, wszedłem w końcu w niego. To było iście boskie uczucie. Był cudownie ciasny. Czułem, jak mnie opina, a mój drąg w końcu mógł doznać ukojenia po tym jakże intensywnym wyznaniu.

-To teraz poczujesz moc mego rozgrzeszenia w sobie – powiedziałem, zaczynając się w nim poruszać.

-Taaak, Pragnę, żeby twoja łaska rozlała się we mnie. – wyszeptał.

-I tak będzie, kochany.

Moje ruchy były płynne. Czułem, jak mój kutas pęcznieje w nim, jak się rozszerza. Moje dłonie masowały pośladki chłopaka. Były okrągłe i jędrne. Ich dotykanie było niesamowitą łaską od Pana. To piękno, które miałem przed swoimi oczami, domagało się konkretnej wdzięczności i skrupulatności w pieszczotach. Starałem się, jak mogłem, by uczcić i rozgrzeszyć współbrata.

W pewnym momencie chłopak opuścił głowę. Czuł w sobie moc mojej męskości. Ja go złapałem za włosy, trochę mocniej pociągnąłem za nie i kontynuowałem obdarzanie go łaską i rozgrzeszeniem. On lekko zasyczał, po czym błogo zajęczał.

Po chwili wyszedłem z niego, rozwiązałem go i położyłem na nim. Przywarłem do niego i zacząłem chciwie całować. Nasze języki złączyły się ze sobą: język grzechu i język pokuty i przebaczenia. Chciwie lizałem jego ciało: szyję, uszy, sutki. Byłem jak w miłosnym amoku. Pragnąłem go całym sobą: każdym atomem mojego ciała. Chciałem, żeby był całkowicie mój. On wił się z rozkoszy, czuł, jak rozkosz i rozgrzeszenie go ogarnia. Moje usta, język i zęby opanowywały jego ciało. Naznaczałem go jako swojego kąsaniem jego pięknego ciała. Tak, był całkowicie mój i tylko mój. Nie zamierzałem go nikomu oddawać. Chciałem w końcu poczuć smak jego młodego kutasa, który już mu sztywno sterczał. Złapałem go i intensywnie lizałem mu główkę. Mój język smakował go jakby próbował ambrozji. Kropelki śluzu ciągnęły się między moim językiem, a jego żołędzią. Widziałem, jak pulsuje w mojej dłoni, a bardzo chciałem, żeby pulsował mi w ustach. Wkrótce to poczułem. Był naprawdę cudowny: sztywny, pulsujący, gorący. Cudownie ślinił się, a on już głośno sapał i jęczał.

-Ooooooooh…. Taaaaak, chyba zaraz dojdę.

-Tak, kochany. Czekam na to. Czekam na twój cudowny sok – szeptałem, liżąc chciwie jego pałę i jaja. W pewnym momencie Artur mocno się spiął, wygiął i zobaczyłem, jak z jego kutasa wystrzeliwuje gorący strumień jego spermy, która wylądowała na mojej brodzie. Arturek głośno przy tym krzyczał:

-Booooooooooooożeeeeeee! Jeeeeeeeeeeezuuuuuuuuuu! Aaaaaaaaleeeeee łaskaaaaaaa!

Gdy już wszystko wylądowało na mojej brodzie, ponownie położyłem się na nim i już bez ostrzeżenia wszedłem w niego. Gdy go posuwałem, on zlizywał z mojej brody swój sok. Jego spojrzenie było pełne dzikiego pożądania. Wiedziałem, że on już jest mój. Nie musiał nic mówić. Ten wyraz jego oczu mówił wszystko. Był dziki, wiedzący, czego pragnie. Pot skapywał z naszych ciał. Moje ruchy były już bardzo szybkie i konkretne. Nie musiałem już się bawić. Chciałem w nim skończyć. Nic już się nie liczyło. Moje jaja domagały się już natychmiastowego opróżnienia, a mój drąg już konkretnie się w nim ślinił. Chłopak wił się, pojękując z rozkoszy. Czułem, że jeszcze chwila, a strzelę w niego. Jego gorąca dziurka rozpalała mojego kutasa i mnie do granic możliwości. Nagle wykonałem trzy bardzo mocne pchnięcia i…:

-Ooooooooooooooooooooooooooh, taaaaaaaaaaaaaaaak, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah, uuuuuuuuuuuuuuh!

Mocno strzeliłem w jego rowku. Poczułem swój mocny strzał. Wydawało mi się, że moja sperma będzie tryskała w nim w nieskończoność. Moje jaja w końcu się opróżniały. Czułem z nim totalną jedność. W końcu poczułem boską ulgę, spełnienie. Moje rozgrzeszenie było naprawdę hojne. Wypływało z niego, a ja po wyjściu z chłopaka, wylizałem go do czysta. Po wszystkim opadłem na niego: cały spocony i zmęczony. Artur głaskał mnie po głowie. Czułem delikatność jego dotyku. Jego dłonie były pełne czułości. On też mnie nimi rozgrzeszył. Poczuliśmy do siebie miłość. Pragnęliśmy się siebie.

-A teraz mi coś obiecaj, kochany – powiedziałem do niego.

-Co takiego, ojcze?

-Że będziesz tylko mój. Że żaden inny kutas w ciebie nie wejdzie. Obiecujesz tę poprawę?

-Tak, ojcze, obiecuję.

-Rozgrzeszam Cię – powiedziałem i złączyliśmy się w czułym i namiętnym pocałunku.




1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Brawo, kolejne zjawiskowe opowiadanie wypłynęła z pod ręki Mistrza.
Czytając ową historię poczułem się jak obserwstor, niemy uczestnik tych wydarzeń.
Czuć w niej pulsującą rządzę, podniecenie, chcę uległości i dominacji oraz wynikającą z tego radość, gdy to wszystko zostaje zaspokajane.
Sam z nieukrywaną chęcią dołączył bym do wymierzania pokuty i rozgrzeszenia młodego adepta, ponieważ jego opis był tak dokładny, że jak zamknę oczy to widzę go w pełnej krasie.
Jeszcze raz brawa i gratulacje Mistrzu 🙂

Prześlij komentarz