sobota, 5 listopada 2022

Klasztor rozkoszy II

 Przedstawiam Wam drugą scenę mojej noweli "Klasztor rozkoszy". Tym razem poznamy dwóch nowicjuszy, którzy w czasie prozaicznego zajęcia odkrywają w sobie coś, co poruszy kilka obszarów w ich życiu. Mam nadzieję, że ta część się Wam spodoba i że również zostaniecie poruszeni na kilku poziomach. Zapraszam do lektury, komentowania i dzielenia się ze znajomymi, którzy lubią takie opowieści. A jeśli podoba się Wam mój blog, możecie wspierać moją dalszą twórczość: paypal.me/pablotychy


II.                  Nowicjusze i Piwnica Namiętności (brat Marcin i brat Michał)

 

Po modlitwach i śniadaniu zwykle nadchodził czas na to, by przełożony rozdzielił nam pracę. Taki był zwyczaj. Byliśmy dopiero nowicjuszami i to do nas należały najbardziej „niewdzięczne” prace. Ja i brat Marcin otrzymaliśmy zadanie obierania ziemniaków w piwnicy. To była nasza taka pierwsza praca w tym klasztorze. Jeszcze nie wiedzieliśmy, gdzie co jest i czasami trzeba nam było pokazywać dane miejsce lub po prostu wskazać drogę. Poszliśmy zatem do kuchni wziąć wiaderka, a brat Jacek, który był kucharzem, pokazał nam, gdzie jest piwnica. Była ona dość przestronna: poza różnymi z pozoru niepotrzebnymi rzeczami, znajdowały się butelki wina i ziemniaki. Usiedliśmy razem na taboretach i zaczęliśmy swoją pracę. Korciło nas, by otworzyć którąś z butelek. Co jakiś czas kątem oka spoglądaliśmy na nie. Czuliśmy, że to nie wypada, ale te butelki aż prosiły o to, by którąś z nich otworzyć. Staraliśmy się skupić na obieraniu ziemniaków, ale po pewnym czasie Marcin powiedział:

-Może zrobimy sobie małą przerwę, co?

-Nie mam nic przeciwko. – odparłem.

-Ciekawe, ile te butelki mają lat? – zastanawiał się chłopak.

-No, na pewno są już tu długo. Niektóre mogą być nawet starsze od nas. – zaśmiał się.

-Racja.

-Może otworzymy którąś z nich?

-A możemy? Chyba nie. Nie chcę, żeby wyszły z tego jakieś kłopoty – powiedziałem lekko przestraszony.

-A co się może stać? Chciałbym poznać trochę zapachu i smaku klasztornego wina.

-No, w sumie… Czemu by nie?

Marcin wziął pierwszą, lepszą butelkę do ręki. Próbował j otworzyć, ale mu jakoś nie wychodziło. Potrzebowaliśmy korkociągu, ale żadnego nie było w pobliżu. Marcin wziął nożyk do obierania i spróbował usunąć korek. Pech (taaaa, pech) chciał, że przy otwarciu chłopak oblał się zawartością butelki. Co prawda, nie było tego dużo, ale zdążyłem zauważyć, że przez ten mały incydent zobaczyłem jego sutki.

-Kurczę, co za pech! – powiedział chłopak. – Chyba muszę ją zdjąć.

Stanąłem jak wryty. Gdy Marcin zdjął koszulkę, moim oczom ukazała się jego cudownie zbudowana klata i piękny brzuch. A jego sutki były bajecznie piękne. Czułem, jak moje napięcie rośnie, a w moich majtkach pojawia się wybrzuszenie. Nie wiedziałem, co robić, bo jeszcze nigdy nie spotkałem się z tak silną reakcją na męskie ciało. Owszem, odczuwałem jakiś tam romantyczny pociąg do chłopaków, ale nigdy z żadnym nie spałem.

-Nie wstydź się – usłyszałem jakby głos z oddali. – To nie jest nic złego. To normalna reakcja.

To był głos Marcina. Podszedł do mnie i powiedział:

-To naprawdę nic złego.

Było chłodno, jak to w piwnicy, więc zobaczyłem na ciele współbrata gęsią skórkę. Ten widok podziałał na mnie jeszcze mocniej. W końcu udało mi się wyksztusić jakieś słowa:

-Ale czego mam się nie wstydzić?

-Właśnie tego – powiedział Marcin, wskazując palcem na moje krocze. Zbliżał się do mnie coraz bardziej, a ja nadal stałem, jak słup soli.

-Wiesz… jesteś taki słodki, jak tak stoisz. Taki zalękniony, niepewny siebie.

To powiedziawszy, pogładził mnie jedną dłonią po policzku, a drugą złapał za moją dłoń i przyłożył do swojej piersi. Czułem, jak jego serce bije. Nasze usta dzielił niecały centymetr odległości. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami i spytał:

-To co z tym zrobimy? Będziemy tak stali czy może pomożemy sobie nawzajem? Bo ja naprawdę czuję, że zaraz eksploduję, a i ty, bracie, nie możesz narzekać na brak emocji i dużego luzu w majtkach, no nie?

Drżałem jednocześnie z zimna, ze strachu i podniecenia.

-Nie bój się. Nikt się nie dowie. – wyszeptał. – Będziemy tylko my i te ściany. Mamy sporo czasu. Może warto go wykorzystać na akceptację siebie i trochę bliskości? Co ty na to?

-Może...

-Może? – spytał i pocałował mnie w usta.

Po raz pierwszy w życiu poczułem dotyk i smak męskich ust na swoich. To było osobliwe uczucie. Bardzo przyjemne. A poza tym wybrzuszenie w majtkach dawało o sobie znać. Marcin mnie objął, a ja poczułem się bezpiecznie. Braciszek pocałował mnie ponownie. Ja nieśmiało odwzajemniłem pocałunek. Po chwili powiedziałem:

-Wiesz, ja nigdy… No, wiesz…

-Nic już nie mów. Nie musisz. – odparł i oblizał koniuszkiem języka moje wargi. Zaczęło mi być błogo. Byłem jednocześnie zmieszany całą sytuacją, ale jednocześnie podniecony i ciekawy tego, co stanie się dalej.

-Otwórz usta – powiedział.

Zrobiłem to, o co poprosił. Nagle poczułem, jak jego język wchodzi do moich ust i gładzi mój od spodu.

-Mmmmm – zamruczałem.

-Wiedziałem, że ci się spodoba – powiedział chłopak.

-Tak, bardzo – stwierdziłem.

Nasze usta złączyły się w miłosnym pocałunku. Powoli moje poczucie dyskomfortu zaczęło mnie opuszczać, by otworzyć bramę ku przyjemności, akceptacji i cieszenia się z tego kim jestem.

Nie minęła minuta, a Marcin ściągnął ze mnie koszulkę. Na własnej skórze poczułem ciepło i delikatność jego ciała. Nasze dłonie wędrowały po plecach partnera. Byliśmy w miłosnym uścisku. Czułem, jak moje sutki ocierają się o jego tors i jak powoli sztywniały i stawały się wrażliwsze. Moje dłonie schodziły coraz niżej, by w końcu wyczuć pośladki mojego współbrata. Były bardzo przyjemne w dotyku. Marcin uśmiechnął się do mnie i powiedział:

-Widzę, że ci się spodobały.

-Tak, bardzo. Są cudowne w dotyku.

-A chcesz poczuć je jeszcze bardziej?

-Yhym.

-Możesz włożyć ręce w moje spodnie.

-Naprawdę?

-Jasne.

Nieśmiało włożyłem tam dłonie. Poczułem miękkość jego skóry. Po chwili jednak moje gesty stawały się coraz śmielsze i zacząłem masować i ugniatać to, co miałem w dłoniach.

-Mmmmm -zamruczał – Widzę, że robisz się nieco odważniejszy. Bardzo mi się to podoba.

-Naprawdę?

-Tak. Masz wyczucie w dłoniach. A to mnie bardzo podnieca.

-Miło mi to słyszeć – odparłem i wróciłem do całowania się z nim. Nasze bokserki robiły się bardzo ciasne, a dodatkowym doznaniem było to, że poczułem w nich lekką wilgoć. To uczucie akurat znałem, bo w szkole często tak reagowałem na widok przystojnych kolegów. Oczywiście, nikt nie zwracał na mnie wtedy uwagi. Wszyscy mieli mnie za świętoszka, który idzie na księdza. Jaką on może mieć seksualność? Żadną. Nikogo nie wyprowadzałem z tego błędu. Nikt nie musiał znać mojej tajemnicy. I tak też było. Nikomu o sobie nie mówiłem. Stwierdziłem, że nie powinienem. Usilnie próbowałem to ukryć przed innymi, a zwłaszcza przed sobą. Jednak w tym momencie nie musiałem niczego ukrywać. Marcin znał mój sekret i wiedział, jak wydobyć z niego to co najlepsze.

Czułem, że moje podniecenie wzrasta. Marcin włożył swoją dłoń do moich majtek i powiedział:

-No, no, widzę, że mamy tu coś naprawdę dużego i… wilgotnego.

Zarumieniłem się. Chyba to dostrzegł, bo stwierdził:

-Nie masz się czego wstydzić. Widać, że potrzebujesz bliskości.

-Tak, bardzo – wyszeptałem, czując, że do moich oczu napływają łzy, a głos mi się łamie. On mocno mnie do siebie przytulił i powiedział:

-Nie krępuj się. To jest ta chwila, w której możesz z siebie wszystko wyrzucić.

Nie mogłem się powstrzymać. Zacząłem płakać i mówić:

-Całe moje życie czułem się nieatrakcyjny, bezpłciowy. Wszyscy na mnie patrzyli jak na jakiegoś oszołoma, który chce innych nawracać na siłę, bez krztyny jakichkolwiek oznak człowieczeństwa. A ty jako pierwszy i zarazem jedyny pokazałeś mi, że nie tylko mam swoją seksualność, ale że może ona być także piękna.

-Tak, kochany. Ty masz seksualność i ona jest piękna. – wyszeptał do mnie z taką czułością, z jaką nikt – nawet rodzice – się do mnie nie zwracali. Czułem, że zaczynam zakochiwać się w tym nad wyraz dojrzałym, młodym mężczyźnie. Jego postawa wobec mnie była naprawdę unikalna. On nie tylko chciał ode mnie seksu. On chciał, żeby ten seks był naprawdę piękny. Przy nim całe negatywne napięcie ze mnie spływało. Uwalniałem się od tych wszystkich, niszczących emocji, a on delikatnie pieścił moje ciało, jakby chciał wyczuć moje granice, by ich nie przekroczyć.

Jego pocałunki skupiły się wokół mojej szyi. Czule muskał ją koniuszkiem języka oraz lekko przygryzał, sprawiając, że ogarniały mnie dreszcze. Moje łzy powoli wysychały, a na ich miejscu pojawiły się ciche westchnienia. Uspokajałem się pod wpływem tego, co ten kochany braciszek robił. Jego palce dotykały mojej klaty, by w końcu zająć się moimi sutkami. Po raz kolejny czułem, jak robię się coraz bardziej wilgotny, a gdy jego usta, język i zęby zajęły się moimi sutkami, myślałem, że eksploduję w bokserki i że trzeba je będzie jak najszybciej wyprać. Tak się jednak, na szczęście, nie stało, bo ten wyrafinowany kochanek wiedział, jak poprowadzić pieszczoty, by nie skończyć ich zbyt wcześnie. Postanowił więc schodzić niżej z pieszczotami, całując mój brzuch i wwiercając się swoim językiem w mój pępek. Poczułem przyjemne mrowienie i łaskotki. Zachichotałem.

-O, masz łaskotki – zaśmiał się.

-Tak – przyznałem z lekkim wstydem.

-Nie wstydź się, kotku – odparł czule. – To mnie jeszcze bardziej nakręca.

-Mmmmm.

-Powoli nadchodzi czas na to, by uwolnić to, co cię tak bardzo krępuje – powiedział, rozpinając powoli guzik i rozporek moich spodniach. – Mmmmm. Widzę tu bardzo ładny namiocik – stwierdził, mając przed oczami moje bokserki i to, co spowodowało ich wybrzuszenie. – No, no, widać, że naprawdę masz się czym pochwalić.

-Zawstydzasz mnie – odparłem trochę zawadiacko.

-No, no, no. Co ci mówiłem? Zero niepotrzebnego wstydu kochany. A teraz pozwól mi się zatopić w Twoim zapachu – powiedział, przykładając swój nos do mojego krocza. Spojrzałem na niego a on na mnie, a w jego oczach zauważyłem charakterystyczny błysk. – Wiesz co? – zapytał.

-Co? Coś jest nie tak?

-Nawet nie wiesz, co we mnie uruchomiłeś swoim zapachem.

Po tych słowach zdarł ze mnie bokserki i jeszcze intensywniej wtulił się w moje jaja. Mój kutas stał na baczność i, na szczęście, nie dało się nic z tym zrobić. Marcin zajął się moimi jajami, które był przepełnione. Lizał je i ssał, a mi pozostało tylko pojękiwanie.

-Taaak, mmmmm, Boooożeeee! Bądź wola Twoja – wysapałem, odczuwając, że Najwyższy chce tego spełnienia. Każda sekunda naszego spotkania była miłosną medytacją, podczas której odkrywałem w końcu prawdę o sobie i swoich pragnieniach. Marcin był Jego narzędziem. Zaakceptował mnie takiego, jakim jestem i chciał mi pokazać miłość, której bez niego i jego umiejętności i czułości, nigdy bym nie doświadczył.

-Tak, kochany. Nie krępuj się. – wyszeptał mój współbrat i przewodnik po miłości męsko-męskiej w jednym, który liżąc moje jaja sam wpadał w stan na wpół ekstatyczny. W jego oczach widziałem błogość i autentyczną rozkosz. Chciał sprawić mi przyjemność. Był jak w transie, z którego ni chciałem go budzić, żeby nie uronić ani jednej sekundy.

Gdy zobaczyłem, jak mocno się podniecił, uśmiechnąłem się i powiedziałem do niego:

-Ty też się nie krępuj i nie żałuj sobie. Bądź tym, kim jesteś i spełniaj to, czego autentycznie pragniesz.

Nagle przerwał swoje pieszczoty, wstał i powiedział:

-Wiesz, nikt tak do mnie nie mówił. Wszyscy, z którymi się kochałem, mieli na myśli tylko to, żeby się po prostu spuścić. Nikomu nie zależało na tym, żeby mi było dobrze. Wszyscy chcieli tylko tego, zostawiając mnie niezaspokojonego. Zawsze potem musiałem radzić sobie sam.

-A dlaczego wstąpiłeś do zakonu?

-Bo chciałem o tym wszystkim zapomnieć. Chciałem się oddać czemuś innemu. Chciałem zmienić swoje życie. Kurde… nikt mnie o to nigdy nie pytał. Podobnie jak u Ciebie, wszyscy mieli już wyrobione o mnie zdanie, tylko zgoła przeciwnie. Kiedy przyznałem, że chcę wstąpić do zakonu, to od razu pomyśleli, że chcę tu być tylko dlatego, żeby poruchać. A ja naprawdę chciałem odkryć coś więcej. Do czasu spotkania z Tobą z nikim nawet nie próbowałem, chociaż wszyscy tutaj to naprawdę konkretne ciacha. Ale gdy zobaczyłem Ciebie, to poczułem, że znowu mogę kogoś pokochać i tego kogoś obdarzyć czułością, której nigdy nie zaznałem, a której tak bardzo pragnę. Tak. Jestem głodny miłości i uwagi. Nie widać tego po mnie?

Wzruszyły mnie te słowa. Nikt nigdy nie zobaczył we mnie kogoś, kogo można pokochać. On był tym pierwszym. Marcin był tym, który obdarzając mnie swoją miłością i czułością był tym, który sam jej pragnął. Myślałem, że mnie tylko uwodzi, by zaspokoić swoje żądze, ale pod tą maską krył się człowiek, który potrzebował tego samego, co ja i który -  tak samo jak ja – miał w sobie ich nieprzebrane bogactwo, których ludzie nie chcieli nawet znać, a co dopiero – doświadczyć. Dwa głodne miłości wszechświaty, które pewnego dnia się spotkały dzięki zrządzeniu Boga lub też losu. Jak kto woli. Ale jedno było pewne: to spotkanie i ta prozaiczna praca naznaczyły nas na zawsze.

Przewróciłem go na plecy i położyłem się na nim. Czułem żar naszych wszechświatów. Oczami wyobraźni widziałem, jak naszą miłość otacza wielka kula światła, której żadna ciemność dotknąć nie może. Moje pocałunki były intensywne. Siła nacisku mojego ciała na jego była ogromna. Byliśmy zespoleni, ale jeszcze nie totalnie. Tu, w tej piwnicy poczuliśmy to, czego nigdy w życiu nie doświadczyliśmy: siłę autentycznie erotycznej i metafizycznej miłości, której już nie dało się rozdzielić. Wziąłem otwartą butelkę wina i wylałem trochę na jego seksowną klatę, by po chwili ten czerwony napój bogów wylizać z tego seksownego torsu. Alkohol doskonale współgrał z tą chwilą. Celebrowaliśmy naszą pączkującą miłość. Marcin wił się pod wpływem mojego ocierania się o jego ciało. Czuł na nim moją męskość, a ja smakowałem jego usta i klatę. Czasami zastanawiałem się, na czym bardziej się skupić, ale reakcje jego ciała wysyłały mi sygnały, że cały on potrzebuje mojej miłości. Schodziłem niżej. Dokładnie lizałem i ssałem mu sutki, słuchając, jak ciężko oddycha. Zrobiły się twarde, tak więc lekko je przygryzłem. Chłopak cicho zajęczał:

-Taaaak, mmmmm.

Na moment wtuliłem się w jego klatę, by posłuchać bicia jego serca. W tym momencie był to najcudowniejszy dźwięk, jaki usłyszałem. Po chwili jednak kontynuowałem moje pieszczoty. Czule całowałem i lizałem koniuszkiem języka jego brzuch, by po chwili wylizać się w jego pępek, tak jak on to przed chwilą ze mną robił.

-Masz cudowny języczek – szeptał, wijąc się z rozkoszy.

-Dzięki. – odparłem, po czym schodziłem coraz niżej aż do jego sterczącej pały. Główka była odsłonięta. Widać było, że Marcin był już bardzo podniecony, bo wydobywał się z niej śluz. Trochę nieśmiało zacząłem ją lizać, nie mając stuprocentowej pewności, czy to dobrze robię.

-Nie bój się. – wyszeptał współbrat. – Świetnie ci idzie.

Powoli krążyłem językiem wokół niej. Śluz ciągnął się między jego drągiem a moim językiem. Następnie wtuliłem swoją twarz w jego jaja. Poczułem cudowny zapach jego męskości, który spowodował, że nagle i to zupełnie niespodziewanie, włączyła się we mnie jakaś dzikość. Zacząłem łapczywie ssać jego jaja, muskać je i przygryzać. Marcin drżał, co chwila pojękując. Drugą dłonią masowałem jego brzuch. Po chwili wziąłem jego kutasa do ust i zacząłem namiętnie go ssać. Pęczniały i pulsował w moich ustach. Miał cudowny smak. Chłopak był już konkretnie nawilżony moją śliną i śluzem. Obrabiałem go jak szalony, a Marcin powoli nie mógł wytrzymywać tych pieszczot. Co rusz stękał i jęczał, dając wyraz temu, jak jest mu dobrze.

-Oooohh, chyba zaraz dojdę – wyjęczał,by po chwili zesztywnieć. Nagle poczułem, jak gorący strumień jego spermy ląduje mi w ustach. Chłopak wydawał z siebie jęki totalnej rozkoszy, a ja – jak ciepło jego męskiego soku rozgrzewa moje usta.

-Ooooooooo, Booooooożeeeeeee! Taaaaaaak, mmmmm, aaaaaaaaaahhh!

Wyjąłem go z ust. Był cały mokry i jeszcze sztywny. Czułem, że sprawiłem mu ogromną przyjemność.

-Chcę poczuć cię w sobie – powiedział do mnie. – Chcę, żebyś mnie sobą wypełnił

Po chwili chłopak położył się na brzuchu i się wypiął. Przed moimi oczami ukazała się jego piękna pupa, którą objąłem swoimi dłońmi i zacząłem ją masować. Zdziwiło mnie to, że jakoś instynktownie wiedziałem, co mam robić. Rozchyliłem pośladki i zacząłem lizać jego rowek.

-Mmmm. Mówiłem ci, że masz zwinny języczek? – spytał.

-Tak, już któryś raz.

-To mówię to raz jeszcze: twój język jeee…, ooooohhh - nie dokończył, bo w tym momencie wwierciłem się nim w środek. Był cieplutki. Moja ślina go nawilżała. Pod wpływem tego lizania dziurka zaczęła się rozszerzać. Włożyłem palec do środka. Brat Marcin jęknął, po raz kolejny czując przyjemność. Drugą ręką ponownie sięgnąłem po wino i wylałem je na jego seksowne pośladki. Wino po nich spływało, a ja je lizałem, nie przerywając palcówki. Marcinek był w siódmym Niebie.

-To na pewno twój pierwszy raz? – spytał.

-Tak. Nigdy jeszcze tego nie robiłem.

-Mmmmm. Ja na pierwszy raz, wychodzi ci to bardziej niż lepiej

Dzięki – powiedziałem, wkładając drugi palec w jego rowek. Starałem się być delikatny. Brat czuł się rozkosznie, a mój kutas był praktycznie gotowy na wejście w niego.

-Mmmmm. Wejdź we mnie – poprosił kolejny raz. Uklęknąłem za nim. Ocierałem swojego drąga o jego dziurkę. Po chwili zacząłem w niego wchodzić. Na początku było trudno, ale potem wszedł cały. Marcin zasyczał, a potem zamruczał:

-Sssss. Mrrrr. Rzeczywiście masz duży sprzęt.

Zaczerwieniłem się znowu i powoli poruszałem się w nim. To było cudowne uczucie czuć ciepło jego dziurki. Była na tyle ciasna, że z jednej strony mnie opinała, ale z drugiej nie krępowała mi ruchów. Mogłem w miarę swobodnie poruszać się w niej. Moje ruchy przyspieszały. Jęczeliśmy, czując ogromną przyjemność. Czułem, że powoli już nie mogę wytrzymać. Moje ciało drżało z podniecenia.

-Taaaak – jęczał Marcin. – Spuść się we mnie – błagał. – Chcę cię totalnie poczuć w sobie, mieć w sobie cząstkę ciebie.

Po tych słowach nie mogłem się nie starać, nie mogłem tak po prostu dojść. Ten chłopak naprawdę coś do mnie poczuł, naprawdę chciał być kochany, a nie tylko wyruchany. Postanowiłem zatem, że moje ruchy będą staranne. Co prawda czułem, że powoli dochodzę, ale nie chciałem tego wykonać byle jak. Zacząłem szeptać do niego:

-Jesteś kochany. Pragnę cię. Pragnę w tobie być, żebyś poczuł, że się staram.

-Ooo, taaak, czuję, jak się starasz – wyjęczał Marcin. – Jesteś cudowny.

-Ty też. Dobrze mi jest w Tooooooooooobieee! – powiedziałem i w tym momencie mocno w niego strzeliłem. Mój spust był naprawdę obfity i konkretny. Przeżywaliśmy ekstazę, bo okazało się, że Marcinek też poleciał. Jeszcze w nim będąc, opadłem na niego wykończony. Czułem zapach jego potu. Przytuliłem się do niego. Następnie wyszedłem z niego, on położył się na plecach i powiedział:

-Przytul się do mnie.

Położyłem się na jego spoconej klacie. Bawiłem się nią palcami, a on głaskał mnie po głowie, szepcząc:

-Byłeś naprawdę wspaniały jak na swój pierwszy raz.

-Dziękuję – odparłem. Wtulając się w niego, czułem znowu bicie jego serca. Ponownie poczułem się bezpiecznie.

-Widzisz... Znaleźliśmy miłość w tak specyficznym miejscu. Bóg potrafi działać cuda – powiedział współbrat.

-Racja – powiedziałem.

Trzeba było jednak wracać do szarej rzeczywistości. Kartofle przecież się same nie obiorą. Zabraliśmy się szybko do pracy i udało nam się zdążyć na czas przed kolejnym dzwonkiem na modlitwę. Szybko zanieśliśmy je do kuchni. Brat Jacek nam podziękował i przez chwilę nam się przyglądał:

-To to obieranie kartofli było tak satysfakcjonujące? – zapytał, widząc uśmiechy na naszych twarzach.

-Tak – odpowiedziałem.

-No, dobra. Idźcie się umyć, przebrać i zmykajcie na modlitwę.

-Ok – powiedzieliśmy i szybko zmyliśmy się z kuchni. Wzięliśmy szybki prysznic i każdy z nas wrócił do swojej celi.





4 komentarze:

Shino pisze...

I pomyśleć, że takie cuda zaczynają się od obierania ziemniaków w piwnicy :P
Coś jest podniecającego w tej tematyce klasztornej. Takie uczucie "zakazanego owocu" który smakuje najlepiej. Niektórych to mocno odrzuca, bo nie zdzierżą kościoła, ale mnie zawsze to jarało.

Anonimowy pisze...

Fajnie opisałeś wkraczanie młodego, naprawdę wierzącego chłopaka w świat seksu, który oficjalnie jest potępiany przez kościół i jego urzędników.
Widać, że chłopak jest emocjonalnie również niedoświadczony i szybko się zakochuje. To, aż się prosi o tragedię i złamane serce. Dla niego to miłość, a dla innego szybki niezobowiązujący numerek.

A tak pozatym to kto pije w pracy😡
A co ważniejsze, CO Z ZIEMNIAKAMI?!

starszykolega pisze...

Taka przygodę też bym chciał przeżyć

Gejowskie fantazje i opowiadania pisze...

Spokojnie, ziemniaki zostały obrane, co zaznaczyłem pod koniec.

Prześlij komentarz