niedziela, 23 listopada 2025

Klasztor rozkoszy IX

 Zapraszam na kolejną część "Klasztoru rozkoszy". Tym razem dwaj bracia odkrywają miłosne rozkosze w klasztornej bibliotece. Dokładne studiowanie miłości przynosi cudowne efekty. Zapraszam do lektury, która przyniesie Wam wiele podniet. A jeśli podoba się Wam moja pisanina, to zapraszam do wspierania mnie przez PayPal: : paypal.me/pablotychy


IX. Księga Miłości (Bracia bibliotekarze: Antoni i Piotr)

 

Uwielbiam towarzystwo książek, dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy Ojciec Magister Nowicjatu skierował mnie do pracy w bibliotece. Zapach licznych wolumenów działał na mnie motywująco, jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy, szczególnie tej dotyczącej miłości. W skrytości serca marzyłem o tym, by poczuć te cudowne uniesienia, opisywane w książkach; chciałem poczuć to, co wielu tak pięknie ubierało w słowa. Pochłaniając te cudowne opisy czułem trzy rodzaje podniecenia: fizyczne, intelektualne i duchowe. To była dla mnie swoista święta trójca rozkoszy.

Jednak moje serce i ciało czuły się skrajnie niezaspokojone. Pragnęły czegoś więcej. Chciały dosłownie doświadczyć tej głębokiej mądrości i cudowności. Z utęsknieniem śniłem o tym każdej nocy, budząc się cały mokry z podniecenia, które mnie opanowywało.

Doskonale wiedziałem, na które regały zajrzeć, bym mógł się sycić opisami męskiej miłości i przykładami tego, jak to piękno wydobyć, jak sprawić, by cieszyć się miłością. Lubiłem o tym rozmyślać, medytować. Kochałem się dotykać w czasie lektury, praktykować na sobie te cudowne wskazówki. Czasami moje myśli uciekały w te krainy pełne namiętnej i dzikiej miłości.

Nagle ktoś zapukał do drzwi, co wyrwało mnie z tych rozmyślań.

-Proszę – zawołałem.

Do biblioteki wszedł brat o prześlicznych, niebieskich oczach, z ciemną blond fryzurą dość krótko obciętą po bokach, lekkim zarostem, pięknymi ustami. Nie był zbyt wysoki, był trochę niższy ode mnie.

Jego spojrzenie z jednej strony było nieśmiałe, ale z drugiej strony miało coś w sobie hipnotyzującego. Jak dla mnie była to bardzo intrygująca mieszanka.

-Antoni – przedstawił się, ładnie się uśmiechając. Tak, to był przepiękny uśmiech. Wręcz czarujący.

-Piotrek – odparłem.

Nie wiem dlaczego, ale Antek się jakoś zarumienił, gdy usłyszał moje imię. Nie chciałem być zbyt dociekliwy i nie chciałem pytać o powody tego. Byłem co prawda ciekawy, ale stwierdziłem, że nie będę go dodatkowo zawstydzać. Nie chciałem, żeby czuł się speszony. Poza tym czułem, jakby powoli, niezauważalnie jego wzrok zaczynał mnie jakoś hipnotyzować. To była u niego kolejna, nieodgadniona rzecz. Był dla mnie jakąś tajemnicą, zamkniętą księgą, którą trzeba wiedzieć, jak otworzyć, by jej nie zniszczyć.

Po chwili niezręcznego milczenia Antek spytał:

-To co musimy robić?

-Musimy skatalogować trochę książek. Leżą w pudłach na podłodze tam pod ścianą. Bierzesz książkę do ręki, przeglądasz treść i przydzielasz do odpowiedniej kategorii. Tu masz listę kategorii. Gdy sprawdzisz książkę, to wkładasz ją do odpowiedniego pudła, żeby potem je odpowiednio opisać i ułożyć na półkach.

-Trudne to chyba nie jest – odparł chłopak.

-Myślę, że sobie razem jakoś poradzimy. Jeśli będziesz miał z czymś problem, daj znać. Jestem tu od tego, by ci pomóc.

Wzięliśmy się do pracy. Z początku jakoś starałem się skupić, ale było to bardzo trudne. Co chwila spoglądałem na niego, by podziwiać jego piękno. Oczywiście, nie robiłem tego w sposób bezczelny. Chciałem być dyskretny. Widać było, że z książkami radzi sobie całkiem nieźle. Zastanawiałem się, czy poradziłby sobie równie dobrze z moimi pragnieniami, które we mnie się rodziły.

W pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Obaj byliśmy trochę speszeni, bo momentalnie można było z nich wyczytać to, czego oczekiwaliśmy od tego drugiego. Szybko odwróciliśmy wzrok, by chociaż na chwilę poudawać, że nic się nie stało. Było to jednak trudne.

W pewnym momencie Antoni podszedł do mnie z pewną książką. Nosiła ona tytuł: „Braterskie miłosne rozkosze”. Była dość stara, ale nie na tyle, by zaliczyć ją do jakichś archiwaliów. Chłopak przyniósł mi ją wyraźnie zarumieniony i zawstydzony. Musiał do niej zajrzeć, bo prócz wcześniejszych obserwacji zauważyłem wybrzuszenie w dolnej części jego ubioru.

-Co to za książka? – zapytał.

Z początku nie wiedziałem, jak w miarę zgrabnie mu odpowiedzieć na to pytanie, bo doskonale znałem tę książkę, jej znaczenie i działanie. Tak, miałem świadomość tego, co jej lektura budzi w zakonniku: jakie pragnienia, tęsknoty i jak mocno je wyzwala, by podzielić się nimi ze współbratem.

-Trudno dokładnie opisać jej treść. Najlepiej poczuć ją sercem, odkryć w praktyce jej mądrość. Samo streszczenie nic nie da, bo byłyby to zupełnie puste słowa – odparłem. – A co w Tobie ona wzbudziła? Bo widzę, że do niej zajrzałeś.

Antek spuścił wzrok. Widać, że był zawstydzony.

-Poczułem silne pragnienie bycia blisko z Tobą. Bardzo blisko. Każda strona zdała się wzywać mnie do tego, by szukać u Ciebie miłości i jej mądrości – odparł.

-Naprawdę jej pragniesz? Chcesz tego doświadczyć?

-Tak. Ta książka wydobyła ze mnie ukryte pragnienia, które wcześniej tłumiłem. Pokazała mi, że tłumienie pragnienia miłości i bliskości jest bezsensowne, a danie i oddanie się miłości jest czymś, czego Bóg ode mnie pragnie. Miłość bowiem jest dziełem Najwyższego – powiedział.

-Widzę, że doświadczyłeś głębi mądrości już przy zajrzeniu do tej książki. Takie słowa są bowiem wyrazem głębokiej dojrzałości.

-Naprawdę?

-Tak.

Brat podszedł do mnie. Czułem, że jest  trochę przestraszony, ale również pełen miłosnych pragnień. Chyba trochę bił się z myślami, gdy mnie obejmował, a jego usta zbliżały się do moich.

-Nie bój się. Chcę Ci pokazać, co to znaczy miłość. Chcę Cię w nią wprowadzić, byś poczuł jej pełnię.

Pocałowaliśmy się. Z początku był to bardzo niewinny pocałunek, jakby jakiś zwiastun czegoś głębszego. Powoli napełniałem go cząstkami mądrości miłości. Kolejny pocałunek okazał się być głębszy, jakby było w nim więcej pasji i pragnienia doświadczenia czegoś więcej. Nasze języki delikatnie zaczęły się wzajemnie masować.

-Mmmmm – zamruczał Antoni.

-Podoba ci się?

-Tak. Bardzo – odparł i całował mnie dalej. Jego usta były słodkie i namiętne. Każdy pocałunek utwierdzał nas w tym, byśmy podzielili się miłością bez względu na wszystko. Czułem, że on bardzo pragnie doświadczyć czegoś, co kiedyś nie było w zasięgu jego ręki, jego doświadczeń.

Co do jego ręki… To bardzo szybko załapał, gdzie ona powinna się znaleźć. W pewnym momencie bowiem poczułem ją na swoim kroczu. Byłem zdziwiony, że tak umiejętnie potrafi mnie doprowadzić do konkretnej erekcji. Wiedział, jak dotknąć, jak pomasować, by zrobiło mi się bardzo przyjemnie.

-Mmmm. Widzę, że wiesz, gdzie kierować swoje pragnienia – szepnąłem.

Z początku Antek się zarumienił, ale po chwili odparł:

-To mój instynkt.

-Świetny ten instynkt – powiedziałem, po czym kontynuowaliśmy namiętne pocałunki.

-A ja widzę, że masz się czym pochwalić.

-Nie zaprzeczam. Przypuszczam, że ty też jesteś niczego sobie.

-Chcesz się przekonać?

-Kusisz mnie?

-A jak myślisz?

-Chyba Ci ulegnę. A Ty mnie?

-Nie przeczę, że jesteś bardzo fascynujący i mam ochotę poznać cię bardziej.

-Przekonałeś mnie – odparłem, po czym powoli zaczęliśmy pozbywać się habitów.

W końcu stanęliśmy przed sobą nadzy. Tak. Muszę przyznać, że był naprawdę piękny. Jego ciało było pięknem samym w sobie.

-Naprawdę jesteś piękny – powiedziałem.

-Ty też – odparł i znowu mnie pocałował.

Przytuliliśmy się do siebie. Poczułem jego ciepło. Jego dłonie niespiesznie poruszały się po moim ciele. Ja też nie pozostawałem mu dłużny, pragnąc poznać wrażliwe miejsca na jego ciele. Czułem, że nasze kutasy powoli zaczynają sztywnieć. Dłoń współbrata ponownie wylądowała na moim drągu. To było cudowne uczucie. Jego dotyk sprawiał, że bardzo szybko i mocno zacząłem tam sztywnieć.

-Twoja dłoń jest mistrzowska – zauważyłem. – Skąd masz takie zdolności?

-W sumie to nie wiem. Jakoś tak wyszło – powiedział i kontynuował pieszczoty.

Ja w tym czasie skupiłem się na jego szyi. Przy jej lizaniu czułem, jak jego żyła pulsuje z rosnącego podniecenia. Od czasu do czasu podgryzałem go, na co on reagował lekkim syczeniem. Podniecił mnie tym. Spojrzałem mu w oczy i dostrzegłem w nich pojawiający się płomień. Po chwili domyśliłem się, że to był żar pragnienia doświadczenia rozkoszy.

-Widzę w Twoich oczach, że rośnie w Tobie pragnienie rozkoszy. Twoje oczy płoną.

-Aż tak to widać?

-Tak, bardzo. W oczach i nie tylko – odparłem, kierując wzrok w stronę jego kutasa. Rzeczywiście, bardzo mocno zaczął się prężyć, gotowy na moje usta. Stwierdziłem jednak, że nie będę się spieszył, tylko celebrował naszą kwitnącą miłość.

On też nie próżnował. Zauważyłem, że z każdą chwilą staje się on coraz bardziej namiętny i zachłanny w swoich pragnieniach. Chciał chłonąć każdą chwilę. Nie chciał niczego przeoczyć. Tak jakby był to jego pierwszy raz. Chciał to doświadczenie wyryć w pamięci. A ja chciałem, by to było jak najlepsze doświadczenie w jego życiu. Chciałem, by mógł jak najlepiej przeżyć ten moment.

Schodziłem ze swoimi pieszczotami. Jego sutki były przygotowane na mój język, zęby i palce. Krążyłem po nich bardzo powoli. Sztywniały od moich pieszczot. Antoni cicho jęknął, gdy je lekko przygryzłem. Ten jęk był muzyką dla moich uszu.

-Jak Ci jest? – spytałem.

-Mmmmm – usłyszałem z jego ust.

Kontynuowałem to, co zacząłem. Jego sutki stawały się twardsze, gotowe na lekkie przygryzienie. Nie wahałem się ani chwili dłużej. Zrobiłem to, a z ust współbrata wydobył się syk rozkoszy. Otworzył je lekko, a ja włożyłem tam palec, który on zaczął namiętnie ssać, co mnie dodatkowo nakręciło. Jego zresztą też. Czułem, że chłopak się jeszcze mocniej podnieca, że jego pragnienia stają się bardziej wyraziste.

W pobliżu był stolik. Antek usiadł na nim, a ja już wiedziałem, co mam robić. Uklęknąłem przed nim. Jego piękna pała znajdowała się na wprost mojej twarzy. Wziąłem ją do ręki i spojrzałem mu w oczy. Przymknął je i lekko przygryzł wargi. Chyba zastanawiał się nad tym, co chcę zrobić. Wysunąłem język i zacząłem lekko muskać jego żołądź, obserwując jego reakcję. Jego oddech przyspieszył. Krążyłem zatem językiem po główce. Była gorąca i gotowa na pieszczoty. Po chwili pojawiła się na niej kropelka śluzu. Wiedziałem, co mam robić. Małym palcem rozsmarowałem ją po żołędzi. Antek ponownie zasyczał. Ja natomiast chciałem skosztować całości. Włożyłem jego kutasa do ust i zacząłem ssać. Był twardy, gorący, soczysty. W zastraszającym tempie sztywniał w moich ustach.

-Oooooh – jęczał chłopak.

-Dobrze Ci?

-Nawet nie wiesz jak. Nie przerywaj – wyjęczał, po czym złapał mnie za głowę i zaczął nią poruszać. Skąd wiedział, co ma robić? Zastanawiało mnie to przez moment, gdy mu obciągałem. Jego drąg pęczniał w moich ustach. Czułem, jak mocno pulsuje, jak ocieka śluzem i śliną. Nie chciałem, żeby mi szybko trysnął w usta. Chciałem rozkoszować się jego ciałem nieco dłużej. Poza tym ja też chciałem doświadczyć ciepła jego ust.

Chwilę później wstałem, by kontynuować całowanie. Był naprawdę zachłanny.

Zamieniliśmy się miejscami. Teraz ja siedziałem na stole. Jego skrupulatność, pragnienie doświadczania nowych rzeczy zdumiała mnie. Dzięki książce doskonale wiedział, w jaki sposób kierować swoje pieszczoty, bym poczuł się naprawdę znakomicie.

Jego instynktownie język wędrował po moim ciele. Nie musiał odkrywać moich najczulszych miejsc, bo doskonale zdawał się je znać. Antoni pieścił moje sutki tak, że doprowadzał mnie swymi ruchami do szaleństwa. Gdy je przygryzał, zaczynałem odpływać.

-Ooooh. Skąd te twoje umiejętności? – zapytałem.

-Mmmm. Jestem bardzo pojętnym uczniem. Łatwo i szybko przyswajam wiedzę z książek – odparł chłopak.

-Robisz to doskonale.

-Bóg zapłać, bracie.

Schodził coraz niżej. Delikatnie muskał moje ciało. Mój drąg sztywniał z każdym jego ruchem. Chciałem jak najszybciej doświadczyć jego języka i ust na nim.

W końcu jednocześnie poczułem tę delikatność i zdecydowanie jego ust. Od razu włożył mojego kutasa do nich. To ciepło było cudowne.

-Ohhhh. Ten Twój język. Mmmm – jęknąłem. Poddałem się jego działaniom. Chłopak ssał powoli i namiętnie. Jego usta wiedziały, jak mnie pieścić. Mój drąg w nich sztywniał i pulsował. Moje podniecenie sięgało zenitu. Wiedział, jak mnie pieścić.

W pewnym momencie powiedziałem mu, żeby położył się na stole. Moje pragnienie wejścia w niego stało się bardzo mocne. On się położył na stole, a ja na nim. Po raz kolejny namiętnie się całowaliśmy i pieścili. Ocierałem się o jego umięśnione ciało. Czułem pod sobą jego sztywniejącego drąga. Zaczynał być wilgotny, co bardzo mi się spodobało. Widać było, że chłopak jest bardzo mocno podniecony. Moje pieszczoty stawały się coraz bardziej intensywne. Mój język szaleńczo wędrował wzdłuż jego ciała, doprowadzając go do drżenia z rozkoszy.

Jego pała mocno sterczała. Wziąłem ją do ust i zacząłem intensywnie ssać. Antek głośno jęczał. W pewnym momencie poprosił:

-Chcę mieć cię w sobie.

Obrócił się na brzuch i mocno wypiął przede mną swoje gładkie, jędrne pośladki. Były przepiękne i grzechem byłoby ich nie wypieścić i nie wejść w ten cudowny rowek, który aż błagał o pieszczoty.

Objąłem jego pośladki i zacząłem je masować i całować.

-Taak – jęczał współbrat.

Lizałem je i lekko kąsałem, a on się wił, czując ogromną przyjemność. Gdy jednak zacząłem wwiercać się w jego rowek, jęki zdały się nie mieć końca:

-Ooooooohhhh! Taaaak! Tego chcęęęęę!

Podnieciło mnie to jeszcze bardziej. Widziałem, że był całkowicie gotowy na wejście w niego. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, zacząłem w niego wchodzić. Z jednej strony był ciasny, ale z drugiej był przeze mnie porządnie nawilżony.

-Aaaaaaah! Mmmmmm.

Zacząłem się w nim poruszać. To było boskie uczucie. Był ciasny, ciepły. Dźwięk obijania się o jego pośladki dodatkowo mnie podniecał. Mój kutas w nim pęczniał i pulsował. Miałem wrażenie, że Antek przeżywa ze mną swoje najcudowniejsze chwile, co mnie bardzo cieszyło. Chciałem, by mu było dobrze, by jego doświadczenie miłości ze mną było naprawdę wspaniałe. Każdy mój ruch w nim zdawał się to potwierdzać.

-Jak ci jest, kochany? – spytałem.

-Cudownie – jęknął, po czym wyszeptał: Mocniej.

Spełniłem jego prośbę. Moje ruchy stały się szybsze i bardziej zdecydowane. W pewnym momencie zauważyłem kropelki preejakulatu skapujące z jego sztywnego drąga na posadkę biblioteki. Wyszedłem z niego i odwróciłem go na plecy. Wszedłem w niego ponownie. Ruchając go, jednocześnie złapałem jego kutasa i zacząłem nim poruszać. W końcu widziałem wyraz jego twarzy. Mówił on wszystko. Jego otwarte usta głosiły rozkosz i ekstazę, której mogliby mu pozazdrościć najwybitniejsi święci.

Jego drąg pulsował w mojej dłoni. Był gorący i mokry. Antoni wił się i głośno jęczał. Już tylko sekundy dzieliły nas od najwyższej ekstazy.

Ponownie położyłem się na nim, intensywnie go posuwając. Poczułem jego pulsującego drąga na brzuchu. Czułem, jak zaczyna dochodzić. Nagle poczułem ten charakterystyczny gorący i gęsty strumień wypływający z jego pulsującej pały.

-Ooooooooooooooooohhhh – jęczał chłopak. – Taaaaaaak! Booooożeee!

W pewnym momencie i ja poczułem, że już dłużej nie wytrzymam. Gorący strumień wydobył się z mojej pały, obficie zalewając jego ponętną dziurkę. Strumień był bardzo obfity.

-Aaaaaaaaaaah! Jeeeeeeezuuuuu! – jęknąłem i opadłem na jego klatę.

Słyszałem przyspieszone bicie jego serca. Byliśmy cali mokrzy z potu i naszych nektarów.

-Dobrze Ci było? – zapytałem mojego kochanka.

-Wspaniale – odparł, po czym uśmiechnął się do mnie i mnie pocałował.

Chwilę tak leżeliśmy i delikatnie pieściliśmy się nawzajem, po czym zdecydowaliśmy, że musimy się ubrać i kontynuować naszą pracę. Szła nam ona bardzo dobrze, bo doświadczeni miłością, współpracowaliśmy ze sobą jak nikt. Po wszystkim wzięliśmy wspólny prysznic, gdzie powtórzyliśmy nasze igraszki. Mieliśmy jednak nieodparte wrażenie, że ktoś nas podgląda. Jednak nie przeszkadzało nam to, a wręcz przeciwnie. Jeszcze mocniej okazywaliśmy sobie miłość.




1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Cudne

Prześlij komentarz