Zapraszam na kolejną część "Klasztoru rozkoszy". Tym razem dwaj bracia odkrywają miłosne rozkosze w klasztornej bibliotece. Dokładne studiowanie miłości przynosi cudowne efekty. Zapraszam do lektury, która przyniesie Wam wiele podniet. A jeśli podoba się Wam moja pisanina, to zapraszam do wspierania mnie przez PayPal: : paypal.me/pablotychy
IX. Księga Miłości (Bracia
bibliotekarze: Antoni i Piotr)
Uwielbiam
towarzystwo książek, dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy Ojciec Magister
Nowicjatu skierował mnie do pracy w bibliotece. Zapach licznych wolumenów
działał na mnie motywująco, jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy, szczególnie tej
dotyczącej miłości. W skrytości serca marzyłem o tym, by poczuć te cudowne
uniesienia, opisywane w książkach; chciałem poczuć to, co wielu tak pięknie
ubierało w słowa. Pochłaniając te cudowne opisy czułem trzy rodzaje
podniecenia: fizyczne, intelektualne i duchowe. To była dla mnie swoista święta
trójca rozkoszy.
Jednak
moje serce i ciało czuły się skrajnie niezaspokojone. Pragnęły czegoś więcej. Chciały
dosłownie doświadczyć tej głębokiej mądrości i cudowności. Z utęsknieniem
śniłem o tym każdej nocy, budząc się cały mokry z podniecenia, które mnie
opanowywało.
Doskonale
wiedziałem, na które regały zajrzeć, bym mógł się sycić opisami męskiej miłości
i przykładami tego, jak to piękno wydobyć, jak sprawić, by cieszyć się
miłością. Lubiłem o tym rozmyślać, medytować. Kochałem się dotykać w czasie
lektury, praktykować na sobie te cudowne wskazówki. Czasami moje myśli uciekały
w te krainy pełne namiętnej i dzikiej miłości.
Nagle
ktoś zapukał do drzwi, co wyrwało mnie z tych rozmyślań.
-Proszę
– zawołałem.
Do
biblioteki wszedł brat o prześlicznych, niebieskich oczach, z ciemną blond fryzurą
dość krótko obciętą po bokach, lekkim zarostem, pięknymi ustami. Nie był zbyt
wysoki, był trochę niższy ode mnie.
Jego
spojrzenie z jednej strony było nieśmiałe, ale z drugiej strony miało coś w
sobie hipnotyzującego. Jak dla mnie była to bardzo intrygująca mieszanka.
-Antoni
– przedstawił się, ładnie się uśmiechając. Tak, to był przepiękny uśmiech.
Wręcz czarujący.
-Piotrek
– odparłem.
Nie
wiem dlaczego, ale Antek się jakoś zarumienił, gdy usłyszał moje imię. Nie
chciałem być zbyt dociekliwy i nie chciałem pytać o powody tego. Byłem co
prawda ciekawy, ale stwierdziłem, że nie będę go dodatkowo zawstydzać. Nie
chciałem, żeby czuł się speszony. Poza tym czułem, jakby powoli, niezauważalnie
jego wzrok zaczynał mnie jakoś hipnotyzować. To była u niego kolejna,
nieodgadniona rzecz. Był dla mnie jakąś tajemnicą, zamkniętą księgą, którą
trzeba wiedzieć, jak otworzyć, by jej nie zniszczyć.
Po
chwili niezręcznego milczenia Antek spytał:
-To
co musimy robić?
-Musimy
skatalogować trochę książek. Leżą w pudłach na podłodze tam pod ścianą.
Bierzesz książkę do ręki, przeglądasz treść i przydzielasz do odpowiedniej
kategorii. Tu masz listę kategorii. Gdy sprawdzisz książkę, to wkładasz ją do
odpowiedniego pudła, żeby potem je odpowiednio opisać i ułożyć na półkach.
-Trudne
to chyba nie jest – odparł chłopak.
-Myślę,
że sobie razem jakoś poradzimy. Jeśli będziesz miał z czymś problem, daj znać.
Jestem tu od tego, by ci pomóc.
Wzięliśmy
się do pracy. Z początku jakoś starałem się skupić, ale było to bardzo trudne.
Co chwila spoglądałem na niego, by podziwiać jego piękno. Oczywiście, nie
robiłem tego w sposób bezczelny. Chciałem być dyskretny. Widać było, że z
książkami radzi sobie całkiem nieźle. Zastanawiałem się, czy poradziłby sobie
równie dobrze z moimi pragnieniami, które we mnie się rodziły.
W
pewnym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Obaj byliśmy trochę speszeni, bo
momentalnie można było z nich wyczytać to, czego oczekiwaliśmy od tego
drugiego. Szybko odwróciliśmy wzrok, by chociaż na chwilę poudawać, że nic się
nie stało. Było to jednak trudne.
W
pewnym momencie Antoni podszedł do mnie z pewną książką. Nosiła ona tytuł: „Braterskie
miłosne rozkosze”. Była dość stara, ale nie na tyle, by zaliczyć ją do jakichś
archiwaliów. Chłopak przyniósł mi ją wyraźnie zarumieniony i zawstydzony.
Musiał do niej zajrzeć, bo prócz wcześniejszych obserwacji zauważyłem
wybrzuszenie w dolnej części jego ubioru.
-Co
to za książka? – zapytał.
Z
początku nie wiedziałem, jak w miarę zgrabnie mu odpowiedzieć na to pytanie, bo
doskonale znałem tę książkę, jej znaczenie i działanie. Tak, miałem świadomość
tego, co jej lektura budzi w zakonniku: jakie pragnienia, tęsknoty i jak mocno
je wyzwala, by podzielić się nimi ze współbratem.
-Trudno
dokładnie opisać jej treść. Najlepiej poczuć ją sercem, odkryć w praktyce jej
mądrość. Samo streszczenie nic nie da, bo byłyby to zupełnie puste słowa –
odparłem. – A co w Tobie ona wzbudziła? Bo widzę, że do niej zajrzałeś.
Antek
spuścił wzrok. Widać, że był zawstydzony.
-Poczułem
silne pragnienie bycia blisko z Tobą. Bardzo blisko. Każda strona zdała się
wzywać mnie do tego, by szukać u Ciebie miłości i jej mądrości – odparł.
-Naprawdę
jej pragniesz? Chcesz tego doświadczyć?
-Tak.
Ta książka wydobyła ze mnie ukryte pragnienia, które wcześniej tłumiłem.
Pokazała mi, że tłumienie pragnienia miłości i bliskości jest bezsensowne, a
danie i oddanie się miłości jest czymś, czego Bóg ode mnie pragnie. Miłość
bowiem jest dziełem Najwyższego – powiedział.
-Widzę,
że doświadczyłeś głębi mądrości już przy zajrzeniu do tej książki. Takie słowa
są bowiem wyrazem głębokiej dojrzałości.
-Naprawdę?
-Tak.
Brat
podszedł do mnie. Czułem, że jest trochę
przestraszony, ale również pełen miłosnych pragnień. Chyba trochę bił się z
myślami, gdy mnie obejmował, a jego usta zbliżały się do moich.
-Nie
bój się. Chcę Ci pokazać, co to znaczy miłość. Chcę Cię w nią wprowadzić, byś poczuł
jej pełnię.
Pocałowaliśmy
się. Z początku był to bardzo niewinny pocałunek, jakby jakiś zwiastun czegoś
głębszego. Powoli napełniałem go cząstkami mądrości miłości. Kolejny pocałunek
okazał się być głębszy, jakby było w nim więcej pasji i pragnienia
doświadczenia czegoś więcej. Nasze języki delikatnie zaczęły się wzajemnie
masować.
-Mmmmm
– zamruczał Antoni.
-Podoba
ci się?
-Tak.
Bardzo – odparł i całował mnie dalej. Jego usta były słodkie i namiętne. Każdy
pocałunek utwierdzał nas w tym, byśmy podzielili się miłością bez względu na
wszystko. Czułem, że on bardzo pragnie doświadczyć czegoś, co kiedyś nie było w
zasięgu jego ręki, jego doświadczeń.
Co
do jego ręki… To bardzo szybko załapał, gdzie ona powinna się znaleźć. W pewnym
momencie bowiem poczułem ją na swoim kroczu. Byłem zdziwiony, że tak umiejętnie
potrafi mnie doprowadzić do konkretnej erekcji. Wiedział, jak dotknąć, jak
pomasować, by zrobiło mi się bardzo przyjemnie.
-Mmmm.
Widzę, że wiesz, gdzie kierować swoje pragnienia – szepnąłem.
Z
początku Antek się zarumienił, ale po chwili odparł:
-To
mój instynkt.
-Świetny
ten instynkt – powiedziałem, po czym kontynuowaliśmy namiętne pocałunki.
-A
ja widzę, że masz się czym pochwalić.
-Nie
zaprzeczam. Przypuszczam, że ty też jesteś niczego sobie.
-Chcesz
się przekonać?
-Kusisz
mnie?
-A
jak myślisz?
-Chyba
Ci ulegnę. A Ty mnie?
-Nie
przeczę, że jesteś bardzo fascynujący i mam ochotę poznać cię bardziej.
-Przekonałeś
mnie – odparłem, po czym powoli zaczęliśmy pozbywać się habitów.
W
końcu stanęliśmy przed sobą nadzy. Tak. Muszę przyznać, że był naprawdę piękny.
Jego ciało było pięknem samym w sobie.
-Naprawdę
jesteś piękny – powiedziałem.
-Ty
też – odparł i znowu mnie pocałował.
Przytuliliśmy
się do siebie. Poczułem jego ciepło. Jego dłonie niespiesznie poruszały się po
moim ciele. Ja też nie pozostawałem mu dłużny, pragnąc poznać wrażliwe miejsca
na jego ciele. Czułem, że nasze kutasy powoli zaczynają sztywnieć. Dłoń
współbrata ponownie wylądowała na moim drągu. To było cudowne uczucie. Jego
dotyk sprawiał, że bardzo szybko i mocno zacząłem tam sztywnieć.
-Twoja
dłoń jest mistrzowska – zauważyłem. – Skąd masz takie zdolności?
-W
sumie to nie wiem. Jakoś tak wyszło – powiedział i kontynuował pieszczoty.
Ja
w tym czasie skupiłem się na jego szyi. Przy jej lizaniu czułem, jak jego żyła
pulsuje z rosnącego podniecenia. Od czasu do czasu podgryzałem go, na co on
reagował lekkim syczeniem. Podniecił mnie tym. Spojrzałem mu w oczy i
dostrzegłem w nich pojawiający się płomień. Po chwili domyśliłem się, że to był
żar pragnienia doświadczenia rozkoszy.
-Widzę
w Twoich oczach, że rośnie w Tobie pragnienie rozkoszy. Twoje oczy płoną.
-Aż
tak to widać?
-Tak,
bardzo. W oczach i nie tylko – odparłem, kierując wzrok w stronę jego kutasa.
Rzeczywiście, bardzo mocno zaczął się prężyć, gotowy na moje usta. Stwierdziłem
jednak, że nie będę się spieszył, tylko celebrował naszą kwitnącą miłość.
On
też nie próżnował. Zauważyłem, że z każdą chwilą staje się on coraz bardziej
namiętny i zachłanny w swoich pragnieniach. Chciał chłonąć każdą chwilę. Nie
chciał niczego przeoczyć. Tak jakby był to jego pierwszy raz. Chciał to
doświadczenie wyryć w pamięci. A ja chciałem, by to było jak najlepsze
doświadczenie w jego życiu. Chciałem, by mógł jak najlepiej przeżyć ten moment.
Schodziłem
ze swoimi pieszczotami. Jego sutki były przygotowane na mój język, zęby i
palce. Krążyłem po nich bardzo powoli. Sztywniały od moich pieszczot. Antoni
cicho jęknął, gdy je lekko przygryzłem. Ten jęk był muzyką dla moich uszu.
-Jak
Ci jest? – spytałem.
-Mmmmm
– usłyszałem z jego ust.
Kontynuowałem
to, co zacząłem. Jego sutki stawały się twardsze, gotowe na lekkie
przygryzienie. Nie wahałem się ani chwili dłużej. Zrobiłem to, a z ust
współbrata wydobył się syk rozkoszy. Otworzył je lekko, a ja włożyłem tam
palec, który on zaczął namiętnie ssać, co mnie dodatkowo nakręciło. Jego
zresztą też. Czułem, że chłopak się jeszcze mocniej podnieca, że jego
pragnienia stają się bardziej wyraziste.
W
pobliżu był stolik. Antek usiadł na nim, a ja już wiedziałem, co mam robić.
Uklęknąłem przed nim. Jego piękna pała znajdowała się na wprost mojej twarzy.
Wziąłem ją do ręki i spojrzałem mu w oczy. Przymknął je i lekko przygryzł
wargi. Chyba zastanawiał się nad tym, co chcę zrobić. Wysunąłem język i
zacząłem lekko muskać jego żołądź, obserwując jego reakcję. Jego oddech
przyspieszył. Krążyłem zatem językiem po główce. Była gorąca i gotowa na
pieszczoty. Po chwili pojawiła się na niej kropelka śluzu. Wiedziałem, co mam
robić. Małym palcem rozsmarowałem ją po żołędzi. Antek ponownie zasyczał. Ja
natomiast chciałem skosztować całości. Włożyłem jego kutasa do ust i zacząłem
ssać. Był twardy, gorący, soczysty. W zastraszającym tempie sztywniał w moich
ustach.
-Oooooh
– jęczał chłopak.
-Dobrze
Ci?
-Nawet
nie wiesz jak. Nie przerywaj – wyjęczał, po czym złapał mnie za głowę i zaczął
nią poruszać. Skąd wiedział, co ma robić? Zastanawiało mnie to przez moment,
gdy mu obciągałem. Jego drąg pęczniał w moich ustach. Czułem, jak mocno
pulsuje, jak ocieka śluzem i śliną. Nie chciałem, żeby mi szybko trysnął w
usta. Chciałem rozkoszować się jego ciałem nieco dłużej. Poza tym ja też
chciałem doświadczyć ciepła jego ust.
Chwilę
później wstałem, by kontynuować całowanie. Był naprawdę zachłanny.
Zamieniliśmy
się miejscami. Teraz ja siedziałem na stole. Jego skrupulatność, pragnienie
doświadczania nowych rzeczy zdumiała mnie. Dzięki książce doskonale wiedział, w
jaki sposób kierować swoje pieszczoty, bym poczuł się naprawdę znakomicie.
Jego
instynktownie język wędrował po moim ciele. Nie musiał odkrywać moich
najczulszych miejsc, bo doskonale zdawał się je znać. Antoni pieścił moje sutki
tak, że doprowadzał mnie swymi ruchami do szaleństwa. Gdy je przygryzał,
zaczynałem odpływać.
-Ooooh.
Skąd te twoje umiejętności? – zapytałem.
-Mmmm.
Jestem bardzo pojętnym uczniem. Łatwo i szybko przyswajam wiedzę z książek –
odparł chłopak.
-Robisz
to doskonale.
-Bóg
zapłać, bracie.
Schodził
coraz niżej. Delikatnie muskał moje ciało. Mój drąg sztywniał z każdym jego
ruchem. Chciałem jak najszybciej doświadczyć jego języka i ust na nim.
W
końcu jednocześnie poczułem tę delikatność i zdecydowanie jego ust. Od razu
włożył mojego kutasa do nich. To ciepło było cudowne.
-Ohhhh.
Ten Twój język. Mmmm – jęknąłem. Poddałem się jego działaniom. Chłopak ssał
powoli i namiętnie. Jego usta wiedziały, jak mnie pieścić. Mój drąg w nich
sztywniał i pulsował. Moje podniecenie sięgało zenitu. Wiedział, jak mnie
pieścić.
W
pewnym momencie powiedziałem mu, żeby położył się na stole. Moje pragnienie
wejścia w niego stało się bardzo mocne. On się położył na stole, a ja na nim.
Po raz kolejny namiętnie się całowaliśmy i pieścili. Ocierałem się o jego
umięśnione ciało. Czułem pod sobą jego sztywniejącego drąga. Zaczynał być
wilgotny, co bardzo mi się spodobało. Widać było, że chłopak jest bardzo mocno
podniecony. Moje pieszczoty stawały się coraz bardziej intensywne. Mój język
szaleńczo wędrował wzdłuż jego ciała, doprowadzając go do drżenia z rozkoszy.
Jego
pała mocno sterczała. Wziąłem ją do ust i zacząłem intensywnie ssać. Antek głośno
jęczał. W pewnym momencie poprosił:
-Chcę
mieć cię w sobie.
Obrócił
się na brzuch i mocno wypiął przede mną swoje gładkie, jędrne pośladki. Były
przepiękne i grzechem byłoby ich nie wypieścić i nie wejść w ten cudowny rowek,
który aż błagał o pieszczoty.
Objąłem
jego pośladki i zacząłem je masować i całować.
-Taak
– jęczał współbrat.
Lizałem
je i lekko kąsałem, a on się wił, czując ogromną przyjemność. Gdy jednak zacząłem
wwiercać się w jego rowek, jęki zdały się nie mieć końca:
-Ooooooohhhh!
Taaaak! Tego chcęęęęę!
Podnieciło
mnie to jeszcze bardziej. Widziałem, że był całkowicie gotowy na wejście w
niego. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, zacząłem w niego wchodzić. Z
jednej strony był ciasny, ale z drugiej był przeze mnie porządnie nawilżony.
-Aaaaaaah!
Mmmmmm.
Zacząłem
się w nim poruszać. To było boskie uczucie. Był ciasny, ciepły. Dźwięk obijania
się o jego pośladki dodatkowo mnie podniecał. Mój kutas w nim pęczniał i
pulsował. Miałem wrażenie, że Antek przeżywa ze mną swoje najcudowniejsze
chwile, co mnie bardzo cieszyło. Chciałem, by mu było dobrze, by jego
doświadczenie miłości ze mną było naprawdę wspaniałe. Każdy mój ruch w nim
zdawał się to potwierdzać.
-Jak
ci jest, kochany? – spytałem.
-Cudownie
– jęknął, po czym wyszeptał: Mocniej.
Spełniłem
jego prośbę. Moje ruchy stały się szybsze i bardziej zdecydowane. W pewnym
momencie zauważyłem kropelki preejakulatu skapujące z jego sztywnego drąga na
posadkę biblioteki. Wyszedłem z niego i odwróciłem go na plecy. Wszedłem w
niego ponownie. Ruchając go, jednocześnie złapałem jego kutasa i zacząłem nim poruszać.
W końcu widziałem wyraz jego twarzy. Mówił on wszystko. Jego otwarte usta
głosiły rozkosz i ekstazę, której mogliby mu pozazdrościć najwybitniejsi
święci.
Jego
drąg pulsował w mojej dłoni. Był gorący i mokry. Antoni wił się i głośno jęczał.
Już tylko sekundy dzieliły nas od najwyższej ekstazy.
Ponownie
położyłem się na nim, intensywnie go posuwając. Poczułem jego pulsującego drąga
na brzuchu. Czułem, jak zaczyna dochodzić. Nagle poczułem ten charakterystyczny
gorący i gęsty strumień wypływający z jego pulsującej pały.
-Ooooooooooooooooohhhh
– jęczał chłopak. – Taaaaaaak! Booooożeee!
W
pewnym momencie i ja poczułem, że już dłużej nie wytrzymam. Gorący strumień
wydobył się z mojej pały, obficie zalewając jego ponętną dziurkę. Strumień był
bardzo obfity.
-Aaaaaaaaaaah!
Jeeeeeeezuuuuu! – jęknąłem i opadłem na jego klatę.
Słyszałem
przyspieszone bicie jego serca. Byliśmy cali mokrzy z potu i naszych nektarów.
-Dobrze
Ci było? – zapytałem mojego kochanka.
-Wspaniale
– odparł, po czym uśmiechnął się do mnie i mnie pocałował.
Chwilę
tak leżeliśmy i delikatnie pieściliśmy się nawzajem, po czym zdecydowaliśmy, że
musimy się ubrać i kontynuować naszą pracę. Szła nam ona bardzo dobrze, bo
doświadczeni miłością, współpracowaliśmy ze sobą jak nikt. Po wszystkim
wzięliśmy wspólny prysznic, gdzie powtórzyliśmy nasze igraszki. Mieliśmy jednak
nieodparte wrażenie, że ktoś nas podgląda. Jednak nie przeszkadzało nam to, a
wręcz przeciwnie. Jeszcze mocniej okazywaliśmy sobie miłość.

1 komentarz:
Cudne
Prześlij komentarz