sobota, 19 października 2024

Odkrywanie siebie

 Przed chwilą przyszła mi myśl, by podzielić się z Wami, jak jako młody człowiek zacząłem odkrywać swoją orientację seksualną i jak ją realizowałem. Kiedyś chyba o tym pisałem, w którym momencie to miało miejsce, ale jakoś nie opisałem tego dokładniej.

W podstawówce odkryłem, że podobają mi się chłopcy. Zacząłem podziwiać facetów, których widziałem w telewizji, czy na różnych okładkach. Na początku się na tym nie skupiałem, ale gdy zostałem nastolatkiem i poczułem, jak to jest być podnieconym seksualnie, to czułem, że muszę to podniecenie muszę jakoś rozładować. Gdy masturbowałem się po raz pierwszy, byłem zaskoczony efektem. W tamtych czasach nie wiedziałem, że z penisa coś wylatuje, co mnie bardzo zdziwiło. Byłem trochę spanikowany, myślałem, że to jakaś ropa wylatuje albo inne ustrojstwo.

Potem zaczęło się chodzenie po kioskach i rozglądanie się za okładkami pism gejowskich. Uwielbiałem się nimi podniecać i je zapamiętywać, bo nie mogłem wtedy tego kupować. W domu natomiast odtwarzałem z pamięci te wszystkie zdjęcia, bym mógł zaspokoić swoje potrzeby seksualne.

Jednak istniała druga strona medalu. Z racji swojej wiary nienawidziłem siebie za to, co robiłem. Moje wychowanie w środowisku religijnym powodowało we mnie ogromne poczucie winy. Biegałem co chwila do spowiedzi, ale potem do tego wracałem i tak na okrągło.

Po wielu latach odkryłem, że nie ma się co za to katować i zaakceptowałem to, że wolę facetów. Odkryłem uroki ssania kutasów, lizania tyłków i oddawania się facetom. I nie żałuję. Jedynie, czego żałuję to czasu, w którym tak bardzo się niepotrzebnie nienawidziłem za to, co czuję i czego pragnę. Teraz cieszę się swoją seksualnością i pisaniem fantazji i opowiadań.

A jak Wy zaczynaliście swoje gejowskie życie? Napiszcie w komentarzach.



niedziela, 29 września 2024

Marcin

W przerwie między kolejnymi częściami "Klasztoru rozkoszy" powstało kolejne opowiadanie pt. "Marcin". To wakacyjna opowieść o tym, co może poczuć młody chłopak do swojego przystojnego kuzyna i co może stać między nimi pod osłoną nocy. Zapraszam do lektury. No i nie zapomnijcie o wspieraniu mnie na PayPalu: paypal.me/pablotychy.

Marcin

 

To było bardzo gorące lato. Spędzałem je na wsi u mojego wujostwa. Czas najczęściej spędzałem z moim kuzynem Marcinem. Podziwiałem go z każdej możliwej strony. Bardzo mnie do niego ciągnęło. Ogromnie mi się podobał. Z powodu pracy na polu, był świetnie zbudowany, co uwydatniała jego koszulka i spodnie, które w kroku bardzo często były bardzo uwypuklone.

A najbardziej podobały mi się noce, gdy zza ściany słychać było jego ciche pojękiwania. Zawsze wtedy wychodziłem ze swojego pokoju, by podejść do uchylonych drzwi jego i podglądać, jak całkiem nago zabawia się swoim pokaźnym kutasem.

Pewnego dnia, gdy nadszedł wieczór, świadomie czy też nieświadomie nie zachowałem należytej ostrożności i gdy przesunąłem stopę, podłoga zaskrzypiała. Zaskoczony kuzyn przerwał swoją zabawę, wstał z łóżka i ruszył w stronę drzwi. Jego sterczący penis niejako był busolą, która prowadziła go wręcz w moją stronę. Nie wiedziałem, co zrobić, jak się zachować. Chciałem jak najszybciej uciec spod drzwi, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa: stały się one strasznie ciężkie ze strachu.

Marcin uchylił drzwi i stanął przede mną w całej swej okazałości, uśmiechając się do mnie.

-Wiedziałem, że to ty cały czas stoisz pod moimi drzwiami. Myślisz, że dlaczego tak walę każdej nocy?

-Nie wiem – zdążyłem wybełkotać.

-Cały czas marzyłem, żebyś do mnie przyszedł na wspólną zabawę. Wiesz, mam już dość samotnego brandzlowania się. Potrzebuję towarzystwa, a ty się do tego idealnie nadajesz.

-Ja?

-No nie zgrywaj już cnotki niewydymki. Widzę, jak na mnie patrzysz. Te ukradkowe spojrzenia zdają się mówić naprawdę wiele.

-Co na przykład?

-Że masz na mnie ochotę. Chyba wystarczy.

Zarumieniłem się. Nie wiedziałem, że jest aż tak spostrzegawczy. Nie doceniłem go pod tym względem. Stałem jak idiota z rozdziawioną gębą i autentycznie nie wiedziałem, co powiedzieć. Miał mnie całkowicie.

-To co? Będziesz tak stał jak tępa ciota, czy wejdziesz do środka? – spytał kuszącym głosem.

Nogi zelżały i wszedłem do środka. Marcin zamknął za nami drzwi, podszedł do mnie i objął mnie czule. Nasze usta spotkały się i zaczęliśmy się całować. Najpierw był to nieśmiały pocałunek, ale z czasem pozwoliliśmy sobie na to, by namiętność między nami wybuchła. Całowaliśmy się szaleńczo, jakby wokół nas nic nie istniało. Marcin zdjął ze mnie koszulkę i spodenki.

-No, no – powiedział – Widzę, że ty też nie masz się czego wstydzić.

Po raz kolejny zrobiłem się czerwony. Kuzyn się zaśmiał i powiedział:

-No, nie udawaj niewiniątka. Twój język jest bardzo zwinny. Ciekawe, jakie harce będzie wyczyniał na moim kutasie. Widzę, że masz ochotę na kawał soczystego mięsa.

Nie przeczę. Miałem ochotę pobawić się drągiem Marcina, od kiedy poczułem, jak dojrzewam. Zawsze podziwiałem jego imponujące wymiary.

Przywarliśmy do siebie nawzajem i kontynuowaliśmy pocałunki. Nasze rozpalone ciała ocierały się o siebie nawzajem, powodując w nas coraz większe podniecenie. Dłonie szaleńczo wędrowały po tych jeszcze nieodkrytych lądach, jakimi były nasze ciała. Powoli odkrywaliśmy, jak bardzo siebie pragniemy i to nie od dzisiaj. Nasze drągi sztywniały z każdą sekundą, powoli domagając się pieszczot. Moje usta i mój język zapragnęły spróbować skarbu Marcina, który mocno sterczał i pulsował na moim brzuchu wzywając moje usta do tego, by dokładnie go wypieściły. O niczym innym nie marzyłem. Pragnienie obdarzenia go czułymi pieszczotami powoli acz sukcesywnie zaczęło nade mną panować.

Schodziłem ustami coraz niżej. Mój język smakował jego boskie ciało. W końcu moje oczy były na wysokości jego pulsującego, pragnącego moich ust członka. Wziąłem go w dłoń i zacząłem kosztować jego główkę. Zaczęła powoli lśnić pod wpływem pracy mojego języka. Krążyłem po niej rozkoszując się każdym jej milimetrem. Po chwili pojawiła się na niej kropelka śluzu. Nie wiedziałem, że może mieć tak cudowny smak. Ciągnęła się ona między jego żołędzią a moim językiem.

Marcin cichutko pojękiwał pod wpływem moich pieszczot. Ja natomiast rozkoszowałem się smakiem jego drąga, liżąc go z dołu do góry. Kuzyn zdawał się drżeć i błagać o jeszcze. Jego jęki zachęcały mnie do tego, by jeszcze bardziej się starać w sprawianiu mu przyjemności.

Włożyłem do ust jego gorącego i pulsującego kutasa i zacząłem go namiętnie ssać. Czułem, jak w nich podskakiwał, jak pragnął w nich spełnienia. Nie chciałem go zawieść. Pragnąłem go obdarzyć tym, co najlepsze, chociaż był to mój pierwszy raz. Ten jego żar zupełnie mnie rozpalał.

Moja pała też już była konkretnie pobudzona, pragnąc dopieszczenia. Wziąłem ją w dłoń i rozpocząłem jej masowanie, nie przerywając obciągania kuzynowi.

-Ooooh – jęczał. – Może położymy się na łóżku? Też mam ochotę na twojego kutasa – wymruczał.

Wyjąłem z ust jego drąga. Ociekał on śluzem i moją śliną. Przeszliśmy na łóżko. Obaj byliśmy bardzo podnieceni. Marcin położył mnie na plecach, po czym on położył się na mnie. Czułem żar jego ciała, jego pot na sobie. Jego pocałunki były bardzo gorące, rozpalające do czerwoności. Całkowicie poddałem się jemu i jego działaniom. Jego język penetrował moje usta, rozpoczynając namiętny taniec z moim. Rozpływałem się pod wpływem jego pocałunków. Czułem, jak mną zaczyna władać, jak mnie sobą posiada. Każdy jego pocałunek sprawiał, że skutecznie odpływałem i drżałem w jego męskich ramionach.

Jego usta schodziły w stronę mojej szyi. Ich namiętność była nienasycona. Lekko ją przygryzł, a ja cicho jęknąłem. Schodził coraz niżej. Jego język krążył po moich sutkach, powodując ich sztywnienie. I one zostały odpowiednio potraktowane przez jego zęby. Nie mogłem nie jęknąć głośniej.

-Widać, że ci się podoba – szepnął.

-O, tak – powiedziałem.

Język Marcina wędrował coraz niżej, a ja czułem, że moment eksplozji powoli się zbliża.

W końcu poczułem jego gorące usta na moim penisie. Objął go nimi i zaczął namiętnie lizać i ssać. Namiętność jego ust była bezkonkurencyjna. Widać było, że też pragnął mieć kutasa w ustach. Posuwał nimi tak, jakby już od dawna to robił, jakby był w tym wprawiony.

Jego pieszczoty sprawiały, że odpływałem. W pewnym momencie podniósł moje nogi i lekko je rozszerzył. Nagle poczułem, jak jego ciepły i wilgotny język zaczyna krążyć wokół mojego rowka.

-Taaak, mmmm – zacząłem mruczeć.

-Podoba ci się? – spytał Marcin.

-Taaak, baaardzooo – jęknąłem.

Jego język wbijał się w moją dziurkę, a ja z rozkoszy zaciskałem pięści na prześcieradle. Co chwila się wiłem, czując, jak on mnie w ten sposób penetruje.

Marcin otwierał we mnie kolejne wrota rozkoszy. Każdy jego ruch odsłaniał przede mną zupełnie nowe doznania. Pragnąłem coraz więcej i więcej. Poddawałem się temu, co ze mną robi, drżąc przy tym i głośno sapiąc. Wiedziałem, czego pragnie, jak bardzo chce się zanurzyć w moim rozpalonym z pożądania wnętrzu, a ja pragnąłem, żeby we mnie wszedł tym swoim pulsującym żądzą drągiem. Chciałem czuć go w sobie totalnie, zatracić się w nim bez reszty.

W pewnym momencie poczułem, jak jego środkowy palec wchodzi w mój tyłek. Mój kutas mocno się wyprężył, gdy natrafił na moją prostatę. Pulsował on bardzo mocno i się ślinił, co Marcin skrzętnie zlizywał. Obciągał mi jak oszalały, a ja pragnąłem, żeby we mnie konkretnie wszedł, bez żadnych ceregieli.

-Wejdź we mnie – wyszeptałem. – Pragnę tego.

-Naprawdę? – spytał.

-Tak.

Kuzyn położył się na mnie, powoli we mnie wchodząc. Napierał na mnie, wypełniał mnie sobą. Najpierw poruszał się powoli, pokonując ciasnotę mojego rowka. Rozdziewiczał mnie. Nasze usta ponownie złączyły się w miłosnym i namiętnym pocałunku. Byliśmy nienasyceni. Szaleńczo pragnęliśmy siebie nawzajem. Żądaliśmy spełnienia.

Jego pała idealnie się we mnie wpasowywała. Byliśmy totalnie zjednoczeni. Czułem, że niedługo dojdziemy, a on spuści się we mnie.

-Zlej się we mnie. – wyjęczałem – Chcę cię całkowicie poczuć w sobie.

-Jak sobie życzysz – odpowiedział, po czym przyspieszył swoje ruchy. Jego drąg mocno we mnie pulsował. Mój też nie próżnował. Miałem wrażenie, że zaraz eksplodujemy.

-Oooooo, kuuurwaaa! – krzyknął kuzyn. Poczułem, jak jego gorąca sperma rozlewa się we mnie.

-Aaaaaah! – jęknąłem i ja, gdy w tym samym czasie dochodziłem. Byliśmy całkowicie mokrzy od potu i nasienia.

Marcin opadł na mnie, wyczerpany posuwaniem mnie i orgazmem. Głaskałem go po głowie i plecach. Obdarzaliśmy się czułymi pocałunkami. Spisał się znakomicie.

-Byłeś cudowny – szepnąłem.

-Ty też. Cudownie mi było w tobie. – odparł chłopak.

-No nie dziwię się. To był mój pierwszy raz.

-Serio?

-Tak.

-Byłeś naprawdę cudowny.

-Dziękuję. Powtórzymy to jeszcze?

-Jasne. Kiedykolwiek będziesz chciał.

To były naprawdę udane wakacje. Nie żałowaliśmy sobie żadnej przyjemności, jeśli nadarzała się ku temu jakaś okazja.



poniedziałek, 17 czerwca 2024

Klasztor rozkoszy VII

 I kolejna część przygód gorących braciszków. Tym razem jeden z nich postanowił podglądać innego brata, który już się pojawił w noweli. Życzę Wam przyjemnej lektury i obfitych spustów. No i nie zapomnijcie o wspieraniu mnie na PayPalu: paypal.me/pablotychy


VII. Medytacja nad męskim ciałem. (Bracia: Wojciech i Tomasz)

 

Lubię wychodzić do ogrodu, by trochę pomedytować i odmówić parę modlitw. Lubię być na łonie natury, podziwiać ją i składać Bogu dziękczynienie za piękno, którym nas obdarzył. Nasz ogród jest przepiękny, pełen różnych roślin i drzew owocowych. Mistrzem w ich pielęgnowaniu jest brat Tomasz. Podziwiam go nie tylko ze względu na te umiejętności. Jego ciało jest bowiem powodem moich licznych dziękczynień.

Właśnie przechodziłem obok jego okna, gdy zauważyłem, że stoi on w swojej celi całkiem nago. Szybko schowałem się za drzewem, by mnie nie dostrzegł. To, co wtedy zobaczyłem, przyprawiło mnie o dreszcz podniecenia. Poczułem, jak mój habit zaczyna się unosić w kroku. Patrzyłem i podziwiałem jego boskie ciało, jak się z nim obchodził i co z nim robił. Z każdym jego ruchem miałem ochotę zdjąć habit, by podążać śladami jego wspaniałych pieszczot. Temperatura była bardzo wysoka, tak więc pozwoliłem sobie na tę niedyskrecję. Bardzo szybko pozbawiłem się swojego ubioru. Miałem ochotę zrosić swoim nasieniem ziemię, którą pielęgnował Tomasz i w taki sposób się z nim zjednoczyć.

Palce Tomasza wędrowały po jego ustach. Pieścił je bardzo powoli. Smakował każdą chwilę. Postanowiłem zrobić to samo. Dotknąłem swoich ust, czując delikatną przyjemność. Naśladowałem jego ruchy. W sumie to było jakieś nowe doświadczenie. Nigdy jeszcze nie podążałem za czyimiś pieszczotami. Zawsze wszystko robiłem po swojemu. Dzisiaj jednak, patrząc na tego cudownie zbudowanego mężczyznę, zdecydowałem, że poznam sposób, w jaki on się dotyka, jak obdarza się czułością i przeżywa rozkosz. To było coś absolutnie nowego. Wchodziłem niejako w jego psychikę, jego uczucia i emocje. Niejako stawałem się nim, patrząc, jak się pieści.

Powoli jego ruchy zaczęły mnie hipnotyzować. Moje dłonie zaczęły się niejako synchronizować z jego dłońmi. Tomasz dotykał swojej szyi, a jego kutas powoli zaczął drgać, tak jak mój. Jego drąg był pokaźny. Uwielbiałem go podziwiać, wyobrażać sobie, co z nim robię i co on robi ze mną.

Palce brata schodziły niżej i rozpoczęły zabawę sutkami. Widziałem, jak robił to powoli, a jego sutki zaczynały sztywnieć. I moja dłoń powędrowała w te rejony, by zaznać tego cudownego drżenia z rozkoszy. Moje sutki od razu zareagowały. Poczułem, jak brodawki twardnieją, a moja pała poczęła się coraz bardziej podnosić. Jednak to jeszcze nie był ten czas, by się nią pobawić. Szedłem śladami Tomka. Nie chciałem przegapić żadnego kroku, by nie zniszczyć tej mistycznej więzi, która powstała między nami. Bawiłem się zatem sutkami, czując nadchodzącą falę przyjemności. Dotykanie się sprawiało, że robiło mi się bardzo dobrze.

Podziwiałem tę czułość, z jaką traktował swoje ciało. Pragnąłem tak samo traktować swoje. Uczyłem się tego od niego z wrodzoną sobie pilnością. Zakochałem się w nim. Chciałem go czcić jako najpiękniejszy dar od Boga.

Jego dłoń schodziła coraz niżej, dotykając jego brzucha. Głaskał go tak cudownie, że mój drąg kolejny raz podskoczył. Napletek zaczął mi się zsuwać z żołędzi, ukazując próbującą się wydostać kropelkę śluzu. Podobne zjawisko zauważyłem u Tomka. Chciałem jej skosztować, żeby spadła na mój język jak łaska Boga. Ale wiedziałem, że jeszcze muszę poczekać, nasycić się tym widokiem, który mam. Docenić owo „tu i teraz”. Podziwiałem i naśladowałem zatem to, co on czynił. Był moim wzorem czułości i miłości do samego siebie.

Nagle, jego palec zaczął krążyć po żołędzi. Taak. Istna rozkosz. Zobaczyłem, jak kropelka śluzu ciągnie się między palcem a główką. Zrobił wtedy coś najcudowniejszego: mianowicie jego wilgotny palec powrócił do sztywnego sutka, pieszcząc go. Przymknął na moment oczy i rozchylił usta zatapiając się w zapomnieniu i przedsionku ekstazy. To samo poczułem i ja, naśladując to, co on czynił.

Jego penis zaczął ociekać śluzem. Nasze cudowne połączenie spowodowało, że i mój zaczął się obficie ślinić. W jednym momencie złapaliśmy swoje pały w dłoń i rozpoczęliśmy osobną, ale jednocześnie wspólną zabawę z samymi sobą. Poruszaliśmy nimi najpierw powoli. Odczuwałem jego rozkosz. Była ona potężna tak jak on i jego ogromny kutas.

Patrzyłem na pracę jego mięśni, jak jego ręka się napręża pry waleniu, a jego dłoń mocno zaciska się na jego mocnym drągu. Jego męskość mnie hipnotyzowała; wzywała do tego, bym podążał jego śladem, bym mu się oddał jako przewodnikowi rozkoszy.

Poruszałem swoją pałą w rytmie, w jakim mi to narzucił mój mistrz rozkoszy. Czułem nadchodzącą falę przyjemności i ekstazy. Czułem, jak spełniam się w tym, jak pragnę tego spełnienia. Nasze zsynchronizowane oddechy mówiły wszystko. Ten język miłości połączył nas, byśmy razem przeżyli te najcudowniejsze chwile, których tak bardzo pożądaliśmy.

Nagle okazało się, że on mnie cały czas widział i obserwował, bo spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął do mnie, puszczając mi oko. Oblizał swoje wargi i nadal pieścił swoją pokaźną pałę. Doskonale widział o połączeniu naszych pożądań. Wiedział, jak pokierować swoimi pieszczotami, by mnie totalnie rozpalić, bym podążał jego śladami.

Podszedłem do jego okna, a on je uchylił. Jego kutas wystawał za okno, a ja oczekiwałem na to, aż on zrosi moje spragnione usta swoim boskim nektarem. Czułem się już maksymalnie podniecony. Wiedziałem, że za chwilę nastąpi to, co nastąpić musi.

Wtem usłyszałem jego krzyk, a z jego drąga wystrzelił gęsty strumień spermy lądując na mojej twarzy. Ja również nie mogłem już wytrzymać i z mojego kutasa również wystrzelił życiodajny nektar, zraszając to, co Tomasz zasadził.

Oblizałem się, czując ten cudowny smak jego nasienia. Był to dla mnie sakrament zjednoczenia z tym boskim samcem.

-Przyjdź do mnie w nocy – wyszeptał do mnie.

Nie mogłem doczekać się tej chwili, gdy złączymy się swoimi ciałami już tak naprawdę a nie na odległość. Pragnąłem z nim całkowitego zjednoczenia, a on ze mną. Widziałem to w jego oczach, które aż iskrzyły z pożądania.




niedziela, 16 czerwca 2024

Klasztor rozkoszy VI

 Moi Kochani. Po tak długim czasie prezentuję Wam kolejną scenę "Klasztoru rozkoszy". Bardzo Was przepraszam za tak długą przerwę, ale jakoś nie umiałem się zebrać w sobie. Mam nadzieję, że scena Wam się spodoba i będziecie czerpali rozkosz z jej lektury. Bardzo mi na tym zależy. Tym razem braciszkowie wylądują na sianie. Będzie bardzo gorąco. Liczę na Wasze komentarze i wsparcie na PayPalu: paypal.me/pablotychy

VI. Miłość na sianie (Bracia: Robert i Szymon)

 

Przełożony skierował nas do stodoły. Trzeba było poprzerzucać siano. Od pracy się nie migam, więc nie był to dla mnie problem, tak samo jak dla mojego współbrata Szymona. Dobrze zbudowany brunet był silnym chłopakiem. Pochodził ze wsi, więc wiedział, z czym to się je. Był trochę nieśmiały, bardzo pobożny, ale wyczuwałem w nim jakieś ukryte pragnienia, których nigdy wcześniej przed nikim nie odważył się odkryć. Czasami w chórze zakonnym podczas modlitwy jego dłonie bezwiednie wędrowały po jego ciele. Trwało to zawsze kilka sekund, bo szybko sobie uświadamiał, że może zwracać uwagę innych współbraci. Szybko potem przestawał się dotykać, rozglądając się po kaplicy i upewniając się, czy nikt nie zauważył jego tęsknot. Ale ja potrafiłem je zauważyć. Wiedziałem, że ukrywa przed innymi wiele rzeczy. Czułem, że bał się wyrzucenia z klasztoru. Poza nim nie miał żadnych perspektyw poza pracą na polu do śmierci. A rodzinę miał bardzo pobożną. Była w niego wpatrzona jak w obrazek. Ja zresztą też, ale z zupełnie innego powodu. Jego oczy i usta potrafiły mnie oczarować i spowodować, że trudno mi się było skupić na modlitwie. Jego męskie, spracowane dłonie z pewnością potrafiły zajmować się nie tylko pracą, ale zupełnie czymś innym. Często o nim śniłem: o bliskości z nim, o tym jak mnie dotyka, całuje, pieści. Zawsze wtedy budziłem się mokry i z wyrzutami sumienia, że pożądam któregoś ze współbraci. Nie mogłem wytrzymać tego pragnienia, nie mogłem powstrzymać moich myśli i fantazji na jego temat. Czasami, patrząc na jego nieudolnie skrywaną nieporadność w chórze, miałem ochotę podejść do niego i go przytulić, żeby mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.

Czuliśmy żar lejący się z nieba. Ja natomiast czułem także inny żar, ale w moim ciele. Próbował się on ze mnie wydostać. Pragnąłem nim się z kimś podzielić, żeby ten ktoś poczuł, jak wybucha w jego stronę, jak go ogarnia, pochłania.

Dotarliśmy do stodoły. Siano już na nas czekało, gdy weszliśmy do środka, poczuliśmy falę gorąca, jeszcze większą niż na zewnątrz. Coś mi się zdawało, że ta praca będzie naprawdę bardzo gorąca. Czułem, jak pot zaczyna się ze mnie lać. Moje ciało zawsze wtedy reagowało podnieceniem. Naprawdę trudno mi było to wszystko ukryć. Powoli trudno mi było wytrzymać to uczucie. Szymon podobnie reagował na upał i pot. Jego koszulka robiła się mokra i powoli odsłaniała jego sterczące sutki. Widziałem je bardzo wyraźnie i myślałem, że zwariuję. Czułem, jak mój drąg mocno się pręży. Jego zresztą także. Widziałem to cudowne wybrzuszenie w jego roboczych spodniach.

Powoli staraliśmy się zająć pracą. Przerzucaliśmy siano, nic nie mówiąc do siebie. Co jakiś czas czułem na sobie wzrok Szymona. Miałem wrażenie, że wszechobecny żar zaczyna go opanowywać, a hamulce, które na siebie nałożył, powoli zaczynają puszczać. Jego kutas już mocno stał. Chłopak co chwila przygryzał wargi. Przerwałem pracę i podszedłem do niego.

-Co się stało, Bracie? – spytałem.

-Jest gorąco i…

-Widzę, że nie tylko ogólnie jest gorąco, ale i w pewnym szczególe – odparłem, patrząc na jego krocze. Będąc blisko niego, czułem zapach jego potu i męskości, który powoli unosił się w powietrzu. On lekko się zarumienił. Przybliżył się do mnie i dotknął mojego policzka. Jego dłoń zaczęła go pieścić, a jego spojrzenie stawało się pełne pożądania.

-Wiesz… od dawna czuję pociąg do chłopaków. Tobie pierwszemu to mówię.

-Wiem.

-Skąd?

-Widziałem, jak ukradkiem dotykasz się w czasie modlitwy. Czasami mam wrażenie, jakbym odczytywał twoje pragnienia. Od czasu do czasu widzę, jak na mnie patrzysz, jak byś potrzebował bliskości.

-Naprawdę?

-Tak. Ja też wolę chłopaków. Do ciebie poczułem coś wyjątkowego, ale bałem się ci o tym mówić, bo nie wiedziałem, jak zareagujesz. Nie chciałem cię spłoszyć.

-Tak samo jak ja. Też nie chciałem cię zranić. Nie wiedziałem, jak zareagujesz, gdy powiem ci o tym, co czuję. Nigdy nie byłem z facetem. Od dawna tego pragnę.

-A ja mam mokre sny z tobą w roli głównej.

-Naprawdę?

-Tak. Bardzo ciebie pragnę. Jesteś przekochany.

-Ty też – odparł i nieśmiało mnie pocałował. To było delikatne muśnięcie. Poczułem lekki dreszcz na ustach. Spodobało mi się to.

Spojrzałem na niego. W jego oczach dostrzegłem już wyraźniejsze pożądanie. Zaczęliśmy się całować. Poczułem żar jego ust. Przywarliśmy do siebie.

-Jesteś pewien, że chcesz to ze mną zrobić? Że chcesz ze mną przeżyć swój pierwszy raz? – spytałem.

-Tak. Pragnę tego – wyszeptał. – Czuję, że jesteś tym właściwym facetem.

-Naprawdę?

-Tak. Z nikim innym nie mógłbym tego zrobić. Wierzę, że nie zrobisz mi żadnej krzywdy, że obdarzysz mnie czułością, której potrzebuję.

-A po co miałbym cię skrzywdzić? – spytałem, głaszcząc go czule po policzku.

-Nie wiem… Czasami boję się, że ktoś może mnie skrzywdzić.

-To normalne. Każdy nosi w sobie taki lęk. Nie ma się czego wstydzić.

Nasze usta zbliżyły się do siebie. Jego – drżały. Czułem to, czule go całując.

-Nie bój się. Chcę dać ci to, czego potrzebujesz. Chciałbym, żebyś czuł się bezpiecznie i byś czuł się kochany. Nie musisz się mnie bać.

-Dobrze – odparł i mnie pocałował. Jego pocałunek już był śmiały. Nie czułem żadnego lęku ani oporu. Wiedziałem, że tego pragnie. Przycisnąłem go do siebie. Czułem, jak jego kutas zaczyna stawać. Mój zresztą też nie próżnował. Pragnął dobrego wysiłku, bo już dawno nie strzelał. Jego chyba zresztą też.

Dotykałem jego spoconego ciała. Nasze koszulki już leżały na klepisku. Jego ciało lśniło, a krople potu powoli po nim spływały. Rozmasowywałem je po jego klacie, a on oddychał coraz ciężej.

Otwarliśmy swoje usta, by nasze języki poczuły swój smak. Było to na początku nieco nieśmiałe, jakbyśmy badali teren. Ale szybko nam się to spodobało i zapragnęliśmy więcej. Języki zaczęły się intensywnie masować.

Szymon zaczął ściągać mi spodnie, ja jemu też.

-Gorąco, no nie? – zażartował, gdy to robił.

-Tak… Bardzo gorąco – odparłem, nie przerywając pocałunków. Po chwili staliśmy przed sobą zupełnie nadzy. Teraz już było widać, jak mocno nasze ciała są spocone i podniecone i jak bardzo pragną spełnienia.

Szymon lizał mnie po szyi, a ja bawiłem się jego sterczącymi sutkami. Były bardzo twarde, a jego drąg podskakiwał, gdy się nimi bawiłem.

-Widzę, że to twoje wrażliwe miejsce – szepnąłem do niego.

-Tak. – odparł. – Zawsze mi staje, gdy się nimi bawię.

-Właśnie widzę. – zamruczałem. – Chyba trzeba będzie się nimi konkretnie zająć.

-Chyba tak – zaśmiał się.

Usiadłem na skrzyni, a współbrat na moich kolanach. Jego sutki były na wprost moich ust. Wysunąłem język i lekko musnąłem nim jego lewy sutek. Spojrzałem mu w oczy i zobaczyłem w nich żarzący się ogień. Powoli krążyłem językiem po sutku, słuchając cichych westchnień chłopaka. Objąłem go mocniej. Czułem zapach jego potu, który mnie bardzo mocno podniecił. W tym momencie włączyła się we mnie zachłanność. Chciwie lizałem i ssałem jego sutki, starając się być przy tym bardzo skrupulatny. Moje dłonie wędrowały po jego plecach, by po chwili skupić się na jego pośladkach na których był delikatny meszek. Jeździłem po nim opuszkami palców, a Szymon powoli zaczął drżeć pod wpływem moich pieszczot.

Po chwili lekko się wyprężył, wypinając swój tyłek. Moje dłonie od razu objęły jego pośladki i zaczęły je masować. Moje palce wędrowały w stronę jego rowka. Środkowy palec lewej ręki jeździł po nim, a ja czułem spytałem chłopaka:

-Mogę?

-Co?

-Czy mogę włożyć tam palec?

-Mmmmm. Jesteś tego pewien?

-Tak.

-Dobrze. Włóż mi go.

Powoli wkładałem go do środka, czując lekki opór. Był bardzo ciasny. Starałem się być delikatny. Nie chciałem być zbyt natarczywy, ale ten jego zapach naprawdę bardzo mnie podkręcał. Krople potu spływały po jego ciele. Krążyłem palcem w środku, a mój język zlizywałem krople, które po nim spływały.

-Pragnę cię – szeptał.

-Ja ciebie też.

-Może przejdziemy na siano, co? – zamruczałem.

-Nie mam nic przeciwko – odparł zalotnie.

Wziąłem go w swoje ramiona i przeniosłem go, obdarzając go czułymi pocałunkami. Położyłem go na sianie, spojrzałem mu głęboko w oczy i położyłem się na nim, namiętnie się z nim całując. On założył mi nogi na pośladki, a ja zacząłem się ocierać o niego. Nasze kutasy się spotkały. Były mokre od potu i śluzu wydobywającego się z nich. Pragnąłem zasmakować jego drąga, poczuć jego żar w swoich ustach. Schodziłem zatem niżej, aż dotarłem do jego soczystej pały. Była spora. Miałem czym się zajmować. Koniuszkiem języka skosztowałem jego wilgotnej główki. Wypływający z niej śluz mieszał się z moją śliną. To było cudowne uczucie. Ten smak mnie rozpalał. Pragnąłem coraz więcej. Zająłem się bardzo dokładnie jego główką, a braciszek wił się i pojękiwał z rozkoszy. Po chwili lizałem już całego jego kutasa, starając się nie zaniedbywać żadnej jego części. Lizałem go z dołu do góry. Jego pełne jaja również domagały się mojej atencji. Nie mogłem ich nie dopieścić. Chciałem dać mu czystą przyjemność, a po jego reakcji widziałem, że jest naprawdę spora.

Gdy włożyłem jego kutasa do ust, głośno jęknął:

-Oooooooooohhhh, Booooooożeeeeeee!

-Jak Ci się podoba?

-To jest boskie – jęknął.

Powoli zacząłem go ssać. Był bardzo gorący i twardy. Czułem, jaki jest soczysty. To było istne niebo w gębie. Rozkoszowałem się każdym jego centymetrem. Czułem, jak mocno się pręży i pulsuje.

Ja także pragnąłem poczuć żar jego ust na moim drągu. Położyłem się na boku tak, żeby i on mógł czerpać radość z ssania kutasa. On wziął go w dłoń, ściągnął napletek i zaczął drażnić swoim językiem główkę mojej pały. Był bardzo czuły i delikatny. Trochę nieśmiało to robił, przez co bardzo mnie tym rozczulił.

Ja z kolei już konkretnie ssałem jego wilgotną pałę. Byłem jak zahipnotyzowany, kosztując ją bez jakichkolwiek oporów. Szymon zresztą też nabrał odwagi i tak samo jak ja zaczął konkretnie ssać moją. Doskonale czułem jego gorące usta, które opinały mojego drąga. Ich ruchy były coraz bardziej pewne i zachłanne. Czerpał czystą rozkosz z ssania mojego sterczącego chuja. Jego pała mocno ociekała w moich ustach, a jego stłumione ssaniem jęki powoli budziły we mnie pragnienie, by zająć się jego pięknymi pośladkami. Pragnąłem ich. Chciałem zanurzyć między nie swoją twarz, poczuć ich ciepło i słodycz, poczuć ten cudowny, podniecający zapach spoconego faceta właśnie w tamtym miejscu.

Trochę go zaskoczyłem tą zmianą pozycji, ale gdy mój nos i język zanurzyły się miedzy jego seksowne pośladki, od razu zaczął odpływać. Powoli zanurzałem się w tę cudowną dziurkę. To była czysta słodycz. Pieściłem ją bardzo powoli i dokładnie, a mój język krążył po niej ósemkami. Szymon mocno się wypinał, wyginał i jęczał.

-Boskie uczucie – jęczał. – Twój język jest cudowny.

Poddawał się mi całkowicie, a ja rozkoszowałem się jego zapachem i smakiem. Pragnąłem w niego wejść. Chciałem, żeby mój napalony i wypieszczony przez jego usta drąg zanurzył się w jego ciasnej dziurce i poczuł się jak w raju. Chciałem go tym pobłogosławić, sprawić, żeby poczuł pełnię szczęścia z obcowania z drugim mężczyzną. Mój kutas stawał się gotowy na obdarzenie go tym, co miał w sobie najcenniejszego.

-Pragnę w ciebie wejść – powiedziałem w końcu. – Jesteś cudowny. Chcę się z Tobą zjednoczyć. Na niczym innym mi nie zależy.

-Naprawdę? – zamruczał.

-Tak. Pragnę tego.

-A ja chcę, żebyś to zrobił, żebyśmy się stali jednością.

Mój wilgotny kutas jeździł po jego rowku, a mój współbrat mocno się prężył i wyginał, pragnąc, żebym w niego wszedł. Powoli zaczynałem zanurzać w niego żołądź. On lekko syknął. Chciałem się wycofać, ale on jęknął:

-Nie przerywaj! Wchodź śmiało! Pragnę Cię poczuć w sobie.

Wchodziłem w niego. Był niesamowicie ciasny. Nie mogłem tego robić szybko. Chciałem sprawić mu rozkosz a nie niepotrzebny ból. Moim pragnieniem było, by czuł się ze mną dobrze, by wspominał to jak najlepiej. W końcu jednak wszedłem w niego do końca.

-Ooooh, taaak – jęknął. – Pragnę tego!

Mój kutas go rozszerzał. Poczułem, jak jego tyłek zaczyna współpracować z moją pałą. Zaczął nim miarowo poruszać, chcą mi pomóc w penetracji i zwiększyć rozkosz, której tak bardzo pragnął. Posuwałem go miarowo i zdecydowanie, czując jego ciepło i ciasnotę. Objąłem jego kształtny tyłek i zupełnie zatopiłem się w przyjemności obcowania z tak cudownym mężczyzną. Każdy mój ruch sprawiał, że czułem się coraz lepiej i pewniej. Nie mogłem i nie chciałem przerwać tego cudownego momentu zjednoczenia. Moja pała w nim pęczniała i pulsowała, a on jęczał, jakby był w jakimś amoku. Miałem wrażenie, że sprawiam mu niesamowitą rozkosz. I tak też było, bo każdy jego ruch i odgłos były świadectwem tego, jak jest mu dobrze.

Podniosłem go lekko tak, bym miał dostęp do jego szyi i ust. Nie przerywając posuwania jego boskiego tyłka, lizałem się z nim łapczywie i kąsałem po szyi, na co on jeszcze bardziej się rozpływał i równie mocno pragnął coraz więcej.

Wyszedłem z niego i położywszy go na plecach, ponownie w niego wszedłem. Nasze usta ponownie się spotkały, bardzo namiętnie penetrując się nawzajem własnymi językami. Pieprzyłem go coraz mocniej, dopychając go bardzo starannie. Bycie w nim było czymś cudownym.

Dłonie Szymona wędrowały po moich plecach, a palce co jakiś czas wbijały się w nie, powodując we mnie jeszcze większe podniecenie. Nasze ciała ogarnął istny żar nie tyle z powodu letniej temperatury, ile z powodu naszej namiętności. Pragnęliśmy się totalnie. Chcieliśmy być jednym ciałem. Dokonywaliśmy tego razem.

Współbrat rozchylił lekko usta, jęcząc z rozkoszy. Czułem, jak się w niej rozpływa, jak świadomie jej pragnie i się jej oddaje bez jakiegokolwiek opamiętania. Ja natomiast czułem, że za niedługo w nim dojdę, że obdarzę go tym, co mam najcenniejsze, a on to przyjmie jako najwspanialszy dar. Pragnąłem go tym obdarzyć. Chciałem mu otworzyć bramy najwspanialszego raju.

Powoli dochodziłem. Moje pchnięcia stały się bardziej zdecydowane. Mój kutas mocno w nim pulsował. Był jak rozgrzany metal. Sperma chciała się ze mnie wydostać. Nagle poczułem, jak obficie strzelam w Szymona:

-Aaaaaaaaah, taaaaak! – jęknąłem dopychając go przy każdym strzale.

-Oooooooh – krzyknął z rozkoszy współbrat.

Wyszedłem z niego, patrząc jak mój skarb wypływa z jego ślicznej dupci. Podnieciło mnie to. Złapałem jego pałę i zacząłem mu mocno walić. Chłopak się wił, pragnąc dojść. W pewnym momencie i on obficie trysnął swoim boskim sokiem, głośno przy tym krzycząc i ciężko oddychając.

Położyłem się obok niego i czule pieszcząc jego ciało, całowałem się z nim.

-Dziękuję ci, że tak cudownie obdarzyłeś mnie sobą – wyszeptał braciszek.

-Ja tobie też dziękuję za to, że zechciałeś mi się oddać – odparłem.

-Cała przyjemność po mojej stronie.

Ubraliśmy się w koszulki i spodnie i postanowiliśmy, że wrócimy do klasztoru. Za jednym z filarów zauważyłem mokrą plamę.

-O, widzę, że byliśmy naprawdę dobrzy, skoro komuś się to tak bardzo spodobało, że sam strzelił. – powiedziałem.

-Jak najbardziej – odparł Szymon i pocałował mnie w policzek.




sobota, 15 czerwca 2024

Po dłuższej przerwie...

 Przepraszam, że ostatnio mało co tutaj piszę, ale trochę skupiłem się na innych sprawach. Niestety, ostatnio musiałem walczyć z nowotworem i nie potrafiłem niczego ogarnąć pod względem pisarskim. Nie miałem jakiejkolwiek weny ani motywacji. To był czas, w którym zupełnie straciłem zainteresowanie sprawami seksu. Oczywiście, nadal nie jestem do końca zdrowy i muszę jakoś do siebie dochodzić. Ostatnio jednak udało mi się napisać jakieś opowiadanie. Mam nadzieję, że je wkrótce opublikuję i że Wam się spodoba. Pragnę tak jak dawniej sprawiać Wam rozkosz swoimi słowami: kusić Was, doprowadzać do licznych i obfitych orgazmów. Jeszcze raz przepraszam i liczę na Wasze zrozumienie. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie.




wtorek, 14 lutego 2023

Klasztor rozkoszy V

 Moi Kochani. Po tak długim czasie prezentuję Wam kolejną scenę "Klasztoru rozkoszy". Bardzo Was przepraszam za tak długą przerwę, ale jakoś nie umiałem się zebrać w sobie. Mam nadzieję, że scena Wam się spodoba i będziecie czerpali rozkosz z jej lektury. Bardzo mi na tym zależy. Liczę na Wasze komentarze i wsparcie na PayPalu: paypal.me/pablotychy

V. Kuchenne Rozkosze Podniebienia (Bracia: Jacek, Mateusz i Daniel)

 

Jestem klasztornym kucharzem. Staram się dobrze gotować. Jak na razie żaden ze współbraci nie narzekał na moją kuchnię. Wręcz przeciwnie. Bracia byli zachwyceni moimi potrawami. Tego dnia do pomocy przydzielono mi dwóch nowicjuszy: braci Mateusza i Daniela. Byli to fajnie zbudowani chłopcy. Mateusz był ciemnym blondynem a Daniel miał czarne włosy i był bardzo mocno opalony. Od razu przypadli mi do gustu i temu, co mam między nogami. Mam to do siebie, że lubię obserwować nowych współbraci i podziwiać ich piękno, a w tym roku nawet sporo tego piękna obrodziło. Mateusz i Daniel byli jednymi z nich.

To był upalny dzień, a praca na kuchni w taki skwar nie należy do najprzyjemniejszych. Pociłem się strasznie. Czułem, jak się ze mnie leje. Miałem ochotę ściągnąć z siebie wszystko i w tym momencie weszli oni. Stwierdziłem, że nie mogę przy nich paradować nago po kuchni. Ale, jak się później okazało… No, właśnie. Gdy ich zobaczyłem, od razu poczułem, jak mój drąg reaguje. Trochę mi było niezręcznie patrzeć na tych przystojnych chłopaków. Z początku starałem się gdzieś uciekać wzrokiem, ale to nic nie dawało. Zauważyłem, że oni też mnie mierzyli.

-Szczęść, Boże, chłopaki. Jak tam? – odezwałem się po chwili.

-Szczęść, Boże, bracie – odparli. – Wszystko w porządku. Zostaliśmy skierowani do brata, żeby pomóc w przygotowaniu posiłku dla reszty.

-Fajnie – odparłem, nie potrafiąc ukryć tego, że się na nich gapię. Wyglądali naprawdę świetnie. Ich hipnotyzujące oczy, piękne usta oraz klaty działały na moją wyobraźnię. Patrząc na ich spodnie, zauważyłem, że obecna temperatura kapitalnie rozszerzyła ich ciała stałe ukryte w tych spodniach. A ich tyłki wyglądały równie apetycznie. Naprawdę, tego dnia trudno mi było się skupić.

-To, co mamy robić?

-A w ogóle to jak macie na imię? Nie chce was pomylić.

-Ja Mateusz – odpowiedział blondyn.

-Daniel – odparł opalony chłopak.

-Miło mi. Ja jestem Jacek. Dobra. Mateusz, zajmij się krojeniem warzyw, a ty, Daniel – robieniem sosu do sałatki.

-Taaaa… sosu – odparł Daniel z przekąsem. Widać było, że łapał klimat. Jemu chyba też się udzieliła jakaś ukryta chcica. Po chwili jednak się zreflektował i przeprosił.

-Nie masz za co przepraszać. Wiem, że działają jeszcze w tobie hormony. To normalne. To, że jestem w klasztorze, wcale nie oznacza, że pewnych rzeczy nie rozumiem – odparłem, niechcący (albo i chcący) puszczając do niego oko. On to zdążył zauważyć, ale starał się udawać, że jednak nie.

Mateusz niby nic nie mówił, ale widziałem, z jaką dbałością bierze do ręki ogórka. Nie wiem, czy to moja wyobraźnia tak działała, czy to było naprawdę, ale to, jak go trzymał, było dość sugestywne. Sam chciałem, by tak trzymał mojego… Kurde, co się wtedy ze mną działo? Czułem, jak powoli mój drąg pęcznieje i jak naprawdę coraz trudniej jest mi się opanować. A jak jeszcze poczułem w powietrzu zapach ich potu, to już naprawdę nie umiałem wytrzymać i było już dokładnie widać, co mam w spodniach. Miałem nadzieję, że oni tego nie zobaczą, ale myliłem się. Kątem oka jeden i drugi zauważył, co się ze mną dzieje. Uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo, a Mateusz powiedział:

-Gorąco tutaj – i zdjął z siebie koszulkę.

-Racja – wtórował mu Daniel i zrobił to samo.

Zamurowało mnie. Zobaczyłem, jak po ich ciałach spływają kropelki potu. Jedna kropla zatrzymała się na sutku Daniela, lekko go drażniąc i powodując jego sztywnienie. Z kolej po Mateuszu strużka potu zrobiła sobie ścieżkę po jego brzuchu. Zrobiło mi się naprawdę gorąco i to nie tylko z powodu temperatury. Patrząc na ich seksowne ciała, naprawdę można było zwariować. Czułem, jak ich ciała i strużki potu spływające po nich, zaczynają rozsadzać mi spodnie.

-Widzę, że ze spodni brata coś chce się wydostać – zauważył Daniel.

-O, tak – odparł Mateusz.

-No, chłopcy, muszę wam przyznać, że nie jesteście dla mnie obojętni. I nie tylko dla mnie, ale też dla tego, co jest ukryte w spodniach.

-Możemy coś na to zaradzić? – zapytał śniady chłopak.

Głośno przełknąłem ślinę.

-Myślę, że możecie ulżyć mojemu cierpieniu i zasmakować rozkoszy. Mam nadzieję, że tego pragniecie – odparłem.

Podeszli do mnie. Zaczęli masować moją klatę. Pocałowałem Mateusza. Jego usta były czystą słodyczą. Mój palec wędrował po jego spoconym sutku. Chłopak popatrzył na mnie z pożądaniem. Daniel natomiast zaczął lizać mnie za uchem i po szyi. Jego dłoń powoli schodziła niżej. Głaskał mój brzuch. Włożył ją pod koszulkę. Chwilę później począł ją zdejmować. Zacząłem się bardzo obficie pocić bardziej z podniecenia niż z gorąca.

-Fajnie brat pachnie – zamruczał Daniel, mocniej do mnie przylegając swoim spoconym ciałem.

-Ty też – powiedziałem do niego.

Zapach naszego potu unosił się i drażnił nasze nozdrza. Kutas Daniela ocierał się o moje pośladki, czułem, jak na nich sztywnieje. Jego pocałunki na mojej szyi powoli mnie rozpalały. Przywarłem mocniej do Mateusza i zacząłem go intensywnie całować. Nasze języki bardzo szybko splotły się ze sobą. Smakowały się nawzajem, pragnąc coraz więcej i więcej.

Po chwili odwróciłem się tak, by mieć jednego po prawej, a drugiego po lewej swojej stronie. Miłosny sąd się rozpoczął, gdy trzy nasze języki drażniły się nawzajem, a moje obie dłonie masowały pośladki braciszków. Nasze sterczące kutasy też się spotkały, ocierając się o siebie główkami. Wydobywający się z nich śluz nawilżał nas nawzajem. Ich lśniące od potu ciała lśniły w promieniach słońca, które docierały przez okna. Podniecenie rosło, a ja wpadłem na pewien pomysł. Chłopcy byli trochę zdziwieni, gdy na moment przerwałem naszą zabawę i podszedłem do lodówki, by wziąć z niej sos karmelowy do lodów. Podszedłem do nich i oblałem się nim. Cienka strużka sosu spływała po mojej klacie i brzuchu, a bracia powoli zaczęli to lizać swoimi językami. Lizali bardzo dokładnie, powodując skapywanie mojego śluzu na podłogę. Ich języki schodziły coraz niżej. Widok śluzu kapiącego z mojej pały wyraźnie ich podniecił, bo ich usta i języki skierowały się w jej kierunku. Daniel i Mateusz lizali ją z obu stron, a śluz nawilżał ich spragnione usta. Po chwili Daniel włożył mojego drąga do ust, a Mateusz zaczął ssać mi jaja. Zacząłem się czuć, jak w Niebie. Ich pieszczoty były niesamowicie czułe. Pot ściekał obficie z mojego ciała. Czułem, jak cieknie po bokach i na mojej klacie. Kropelki potu zaczęły drażnić mi sutki, co jeszcze bardziej mnie pobudzało. Troskliwi braciszkowie przerwali pieszczoty mojego drąga i zlizywali te strugi swoimi językami. Ponownie wstali, by całować się ze mną. Słono-słodki smak ich ust był dla mnie czymś wspaniałym. Ich języki stykały się z moim, a ja masowałem ich spocone pośladki, ugniatając je bardzo dokładnie. Po chwili rozlałem sos po ich ciałach, by rozkoszować się ich smakiem. Stanęli obok siebie, a ja po kolei lizałem każdego z nich, kosztując te słodkie owoce Bożego stworzenia. Było za co wielbić Boga. Ich smak przywodził mi na myśl to, co najlepsze: rajską słodycz zakazanego owocu. Poznawałem ich dobro, kosztowałem słodyczy, która w tym momencie była dostępna tylko dla mnie i dla nikogo więcej. Nie mogłem się nią nacieszyć. Zamknąłem oczy, by skupić się całkowicie na zmyśle smaku.

-Oooooooh, taaaak – zaczęli jęczeć. Ich jęki były przerywane dźwiękiem ich wzajemnych, namiętnych pocałunków.

-Dobrze Wam, kochani?

-Taaaak – wysapał Daniel.

Schodziłem niżej, by po chwili spotkać się twarzą w twarz z ich napalonymi kutasami. Sos karmelowy wylądował na nich, a ja dokładnie i skrupulatnie zacząłem je kosztować. Jęki chłopaków stawały się coraz głośniejsze:

-Oooooooo, Jeeeezuuuu, taaaak – wyjęczał Mateusz.

Ich nabrzmiałe pały były widocznie zadowolone z moich pieszczot i mojego zmysłu smaku, bo śluz z nich ściekał obficie. Moje usta i broda były mokre od syropu, mojej śliny i ich śluzu. Ta mieszanka niesamowicie mnie podniecała, a mój drąg mocno podskakiwał z podniecenia. Oni natomiast namiętnie się całowali. Czułem ich namiętność w powietrzu. Widziałem, jak siebie pragnęli, jak bardzo pożądali. Postanowiłem ich na moment zostawić samymi sobie, by mogli się sobą nacieszyć. Ja natomiast chciałem nacieszyć swoje oczy i być może przygotować dla nich coś jeszcze.

Obejmowali się mocno i czule. Ich kutasy ocierały się o siebie, a ich spocone ciała doznawały rozkoszy dotyku i smaku. Złapali się za pośladki, mocno je ugniatając. Mateusz zaczął lizać Daniela za uchem, po czym lekko je przygryzł, na co braciszek cicho jęknął.

Z lodówki wziąłem likier. Był idealnie gęsty. W sam raz, by jego strugi rozlały się po tych rozpalonych, młodych ciałach. Podszedłem do Mateusza od tyłu i rozlałem trochę likieru wzdłuż jego kręgosłupa. Struga napoju lała się w dół. Chłopak lekko zadrżał, bo likier był zimny. Strużka powoli docierała do jego pośladków, by zapełnić sobą rowek między pośladkami. Mój język podążał tym śladem, by po niedługim czasie znaleźć się na wysokości jego cudownych pośladków. Zacząłem się nimi bawić, nie przerywając lizania miejsca między nimi. Pieściłem je i ugniatałem jak ciasto na chleb. Mateusz pojękiwał i zaczął kręcić tyłkiem. W pewnym momencie Daniel dołączył się do tych pieszczot, nie przerywając namiętnych pocałunków. Jego dłonie splotły się z moimi. Bawiliśmy się razem pośladkami Matiego. Rozchyliliśmy jego pośladki, a mój język skosztował jego rowka. Był gorący i słodki. Powoli krążyłem po nim, zakreślając ósemki. Braciszek głośno jęknął. Przerwał pocałunki z Danielem i oparł się o blat stołu, by mocniej się wypiąć.

Daniel wylał na swój tors trochę likieru. Struga alkoholu zaczęła płynąć wzdłuż jego torsu. Podniecony chłopak zaczął go rozsmarowywać po swoim ciele. Chwilę później złapał za swojego drąga i zaczął się masturbować na nasz widok.

Ja z kolei zanurzyłem swoją twarz między pośladki Mateusza. Zaciągnąłem się zapachem jego spoconej dziurki, wysunąłem swój język i zacząłem krążyć po niej ósemkami.

-Taaaak – jęczał brat. – Cuuudooownieeee.

Mój język był bardzo skrupulatny w swoich działaniach. Lizałem i wwiercałem się w jego cudowny rowek, który pod wpływem ciepła mojego języka zaczął się rozszerzać. Zwisające jaja chłopaka również domagały się porządnego lizania. Skupiłem się zatem na nich. Lizałem je i ssałem, a on jęczał podniecająco. Po chwili zacząłem krążyć palcem wokół jego wilgotnej dziurki. Była idealnie gotowa na mój palec. Włożyłem go zatem do środka i zacząłem nim tam kręcić. Mati poczuł falę rozkoszy. Jego jęki były bardzo wyraziste.

Daniel podszedł do mnie i wystawił w moim kierunku swojego drąga. Nie przerywając palcówki, włożyłem kutasa chłopaka do ust i zacząłem ssać. Jęki obu chłopaków tworzyły symfonię rozkoszy. Mój zmysł smaku szalał. Wyczuwałem cudowne nuty potu, likieru, który spłynął na tego cudownego kutasa i jego śluzu. Byłem łącznikiem rozkoszy. Ich wibracje przechodziły przeze mnie. Moje ciało drżało od ich intensywnych doznań. Energia, którą mi oddawali, powodowała we mnie doznanie bliskie ekstazy. Czułem się wypełniony rozkoszą, której nie umiałem wyrazić słowami. To było jak objawienie miłosnej ekstazy obu chłopaków. Ich spocone ciała lśniły, podkreślając każdy mięsień na ich torsach i pośladkach.

Chwilę później mój drugi palec wylądował w dziurce Mateusza. Szybko wyczułem jego prostatę, by móc ją dokładnie wymasować. Jednak kutas Daniela nie dawał mi spokoju i domagał się solidniejszego ssania. Przerwałem zatem palcówkę, objąłem obiema dłońmi pałę Daniela i przystąpiłem do solidnego obciągania tego śniadego drąga. Smakowałem go bardzo skrupulatnie. Mateusz wstał od stołu i kontynuował namiętne i gorące pocałunki ze współbratem. Obie napalone pały stały przed moimi oczami. Wpadłem na kolejny pomysł. Wyciągnąłem z lodówki bitą śmietanę i truskawki. Wycisnąłem część zawartości śmietany na ich kutasy i zebrałem odrobinę z och kutasów na truskawkę i podałem im. Ja zlizywałem śmietanę z ich drągów, a oni trzymali truskawkę w swoich ustach i raczyli się czułymi pocałunkami. Sok z owocu skapywał na ich pały, łącząc się z tym, co na nie wycisnąłem. To był raj dla moich kubków smakowych. Obie pały były czule smakowane przez moje usta i język. Chłopcy nie wiedzieli, czy bardziej jęczeć z rozkoszy, czy obdarzać się namiętnymi pocałunkami. Obaj byli już bliscy finału, ale potrafili wytrzymywać ten stan. Byli w tym wyćwiczeni.

W pewnym momencie Mateusz powiedział do nas:

-Połóżcie się na plecach.

Zrobiliśmy to tak, by mógł nadziać się na nasze pały naraz. Mat przykucnął, rozszerzył pośladki i powoli zaczął się nadziewać na nasze drągi. Gdy się nadział, na chwilę przystanął, by przyzwyczaić się do naszych spragnionych kutasów. Byliśmy podnieceni całą sytuacją. Po chwili zaczął się unosić i opadać, cicho pojękując. Poczułem, jak nasze kutasy zaczynają się o siebie ocierać w jego tyłku. Rozluźniliśmy się i poddaliśmy ruchom współbrata. Był naszym przewodnikiem na drodze do ekstazy. Rozkosz była naprawdę nieziemska. Mateusz bawił się swoimi sutkami, a jego pała mocno sterczała i się śliniła. Śluz spływał po całej jej długości, aż dotarł do jego pełnych jaj. Podskakując na naszych drągach, masował swojego. Wszyscy głośno jęczeliśmy. Nasze jęki były jak dziękczynna modlitwa i uwielbienie zarazem.

-Taaaak, Jeeeeeeezuuuu, ooooo, taaaak. Mmmm, aaaaaaaaah. Booooooożeeeeeee – jęczeliśmy na zmianę.

Nasze kutasy pulsowały w jego tyłku, przenosząc na niego nasze wibracje rozkoszy. Prąd naszej miłości przeszywał jego ciało, a on cały drżał. Jego otwarte usta zdawały się pragnąć naszego soku. Chciał się nimi napoić, poczuć ich smak, doświadczyć spływania go po swojej pięknej twarzy. Ale to jeszcze nie był czas na to.

Zmieniliśmy pozycję. Daniel stanął za Mateuszem, a ja za Danielem, który wlizał się w rowek współbrata. Ja natomiast rozkoszowałem się brązowymi pośladkami Daniela. Całowałem je i lekko kąsałem. Moje ugryzienia bardzo mu się spodobały. Chwilę później zasmakowałem słodyczy jego rowka. Krążyłem po nim równie skrupulatnie jak po rowku Mateusza. Mój język się nie spieszył, bo chciał długo cieszyć się tym cudownym smakiem. Po chwili włożyłem go do środka i poczułem jego cudowne ciepło. Daniel jęknął:

-Taaaaak, oooooh.

Jego jęki motywowały mnie do dalszych działań. Daniel z kolei też nie próżnował ze swoim językiem. Mateusz też głośno jęczał pod wpływem jego pieszczot. Nasze kutasy mocno sterczały i się śliniły, pragnąc spełnienia. Krople śluzu skapywały na podłogę. Byłem już tak napalony, że stwierdziłem, że muszę zanurzyć swojego drąga między śniade pośladki współbrata. Podniosłem się tak, żebym mógł w niego wejść. Zacząłem uderzać nim o jego pośladki. Braciszek zwrócił ku mnie swoją twarz, uśmiechnął się błogo i powiedział:

-Wejdź we mnie!

-Na pewno tego chcesz?

-Tak. Chcę cię w sobie poczuć.

Wchodziłem w niego powoli. Mój drąg był już tak mokry, że nie potrzebowałem żadnego lubrykantu. Chłopak był cudownie ciasny. Opinał mnie doskonale. Czułem ciepło jego wnętrza. Było mi bardzo przyjemnie.

-Aaaaaaah – jęknął. – Jaki on duży. Taaaak.

Zacząłem się w nim poruszać. Uczucie było iście nieziemskie. Czułem, jak on w nim pęcznieje.

Mateusz zmienił pozycję. Usiadł przodem do Daniela, żeby ten mógł pieścić jego kutasa. Moje ruchy go tak napaliły, że bez zastanowienia przyssał się do sztywnego i wilgotnego kutasa współbrata. Ich igraszki tak mnie podnieciły, że zacząłem przyspieszać. Moje dłonie intensywnie masowały jego pośladki. Moje jaja zaczęły się odbijać od nich. Czułem ogromną rozkosz, będąc w tym cudownym raju. Jego dziurka była dla mnie ogrodem rozkoszy.

Mateusz jęczał, czując ciepło ust i języka Daniela. Widać było, że są one bardzo wprawne w pieszczotach i smakowaniu. Braciszek wpadł w rozkosz kosztowania jego cudownej pały. Śluz spływał mu po brodzie, a on cudownie pojękiwał. Mati głaskał współbrata po głowie, bawiąc się jego włosami. Daniel co chwila spoglądał na niego, by sprawdzić, czy sprawia Mateuszowi przyjemność. Tak, sprawiał i to olbrzymią.

Ja natomiast wyszedłem z Daniela, bo ponownie chciałem zakosztować raju drugiego chłopaka. Usiadłem za Matim. On się lekko podniósł i nadział na mojego sztywnego i pulsującego drąga. Daniel mu nadal obciągał, a Mati podskakiwał na moim kutasie.

Po chwili Daniel wstał i dał swoją dorodną pałę Mateuszowi do ssania. Prąd naszej miłości był tak intensywny, że zalewała nas fala ekstazy. Byliśmy złączeni tym, co najpiękniejsze. Czuliśmy kompletne objawienie piękna, miłości, czułości i namiętności. Zjednoczeni ciałami, uczuciami i miłosnymi jękami doznawaliśmy czystego piękna. Kosztowaliśmy owoców miłości. Ich smak przeszywał nasze jestestwo. Ten smak czuliśmy nie tyle ustami, co porami naszej skóry. Byliśmy blisko cudownego rozlania łaski i naszych nektarów. Nasze spocone ciała drżały, wibrując czystą miłością.

Nagle poczułem, że mój kutas zaczyna mocno pulsować w tyłku Mateusza. Powoli dochodziłem.

-O, Boooooożeeeee! – krzyknąłem, strzelając gęstym, gorącym strumieniem w rowek Matiego. Mateusz złapał swojego kutasa i od razu obfity strumień spermy z jego nabrzmiałej pały wylądował na jego brzuchu.

-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaahhhhh, Jeeeeeeeeeeeeezuuuuuuuuu! – krzyknął chłopak, szeroko otwierając usta, by przyjąć na swój język spermę Daniela, który w momencie dojścia mocno się wygiął, a konkretny ładunek jego spermy wylądował na twarzy i w ustach współbrata.

-Ooooooooooooooooohhhh, taaaaaaaaaaak! Mmmmmmmmmmmmmm.

Daniel pochylił się nad Mateuszem i zaczął się z nim całować, kosztując swojej spermy z jego ust.

Ja natomiast poczułem, jak moja sperma spływała z tyłka Matiego po mojej pale. Jęczeliśmy głośno i sapaliśmy, czując niebywałą rozkosz i ulgę jednocześnie. Wstaliśmy i czule się całowaliśmy.

-Byliście cudowni. – powiedziałem do współbraci.

-Ty też. – odparli braciszkowie.

-No, dobra, czas skończyć ten obiad. Do roboty, kochani.

Wytarliśmy pozostałości naszej namiętnej zabawy i przystąpiliśmy do gotowania. Obiad wyszedł nam znakomicie. Bracia byli zadowoleni. Widocznie miłość jest bardzo pomocna w gotowaniu.




sobota, 10 grudnia 2022

Klasztor rozkoszy IV

 Moi Drodzy! Przedstawiam Wam kolejną scenę "Klasztoru rozkoszy". Przepraszam, że tak późno, ale ostatnio jakoś nie potrafiłem się za to zabrać. Tym razem jeden z braci postanowi wyznać swoje grzechy, a spowiednik wymierzy mu odpowiednią pokutę i obdarzy rozgrzeszeniem i przebaczeniem.

Jeśli podoba się Wam mój blog, możecie wspierać moją dalszą twórczość: paypal.me/pablotychy


IV. Wybacz mi, Ojcze, bo zgrzeszyłem czyli spowiedź rozkoszy (Ojciec Albert i Brat Artur)

 

Siedziałem w celi pogrążony w modlitwie. Przy śniadaniu jeden z braci poprosił mnie o spowiedź. Uroczy chłopak podszedł do mnie nieśmiało i zapytał, czy może później przyjść do mojej celi, bo potrzebuje spowiedzi. Był bardzo uroczy w tej prośbie, a jednocześnie w tej prośbie wyczułem jakąś taką dziwną nutę, której wtedy nie umiałem rozszyfrować. Jednak, gdy do mnie przyszedł, doskonale rozszyfrowałem to, co chodziło po głowie tego słodkiego, młodego człowieka.

Odmawiałem właśnie różaniec, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem i je otworzyłem. Przed moimi oczami stanął nieco nieśmiały chłopak, trochę zakłopotany. Od razu poczułem do niego głęboką sympatię. Miał brązowe włosy, szare oczy, a na twarzy fajny zarost. Na początku nie wiedziałem, co powiedzieć, ale szybko doszedłem do siebie i zaprosiłem go do środka. Było w nim coś przyciągającego, czego nie potrafiłem do końca określić. Może to były oczy, może gesty. Był w nich jednocześnie męski, ale i na wskroś delikatny. Sprawiał wrażenie, jakby potrzebował jakiegoś opiekuna, kogoś, kto się o niego zatroszczy i obdarzy go ty, co ma w sobie najlepsze.

-Szczęść, Boże! Bardzo dziękuję za to, że zechciał mnie Ojciec przyjąć. Czuję, że potrzebuję rozmowy. – zaczął nieco skrępowany.

-Nie krępuj się. Tutaj możesz mi powiedzieć wszystko. – odparłem.

Usiadł obok mnie na łóżku. Lekko drżał, jakby chował w sobie jakiś sekret, jakby czuł, że może zostać odrzucony. Jeszcze bardziej mnie tym rozczulił. Poczułem do niego jakąś sympatię, ale gdzieś w tle coś jeszcze. Mój umysł, a za moment również wzrok zauważyły w nim osobliwe piękno, które chciało się wydostać. Czułem, że ten chłopak ma mi do przekazania coś, z czym krył się przez całe swoje nastoletnie życie.

-Bardzo zgrzeszyłem – zaczął.

-Czym mój drogi? – spytałem.

-Bardzo mocno pożądam… bliskości. – powiedział, ciężko wzdychając.

-To całkiem normalne. Każdy człowiek jej potrzebuje… To nic złego.

-Naprawdę?

-Tak. Bóg dał nam potrzebę bliskości. Jesteśmy stworzeni do tego, by być blisko z kimś…

-Ale ja pragnę fizycznej bliskości z… - tutaj zawiesił swój głos, jakby bał się mojej reakcji na to, co powie dalej – z mężczyzną.

Przytuliłem go mocno. Czułem, jak mu mocno bije serce. Głaskałem go po głowie. Pocieszałem go. On spojrzał na mnie. Jego dłoń w pewnym momencie znalazła się na moim udzie.

-Pragnę… naprawdę tego pragnę – ciągnął dalej, a ja czułem, jak powoli ogarnia mnie fala podniecenia, której się bałem, bo gdy jestem podniecony, potrafię być – mówiąc delikatnie – bardzo stanowczy, by nie powiedzieć: ostry. Bałem się, że mogę go czymś skrzywdzić. Jednak w pewnym momencie on powiedział:

-I potrzebuję naprawdę surowej pokuty… - powiedział, łapiąc mnie za krocze.

-Naprawdę?

-Tak… Bardzo surowej pokuty… Wiem, że bardzo nagrzeszyłem i coś mi się wydaje, że moja namiętność będzie powodem kolejnego, za który będę musiał otrzymać naprawdę konkretną pokutę.

-A co zamierzasz zrobić? – spytałem.

Jego usta powoli zbliżały się do moich.

-Pragnę bliskości z Ojcem. Marzę o Ojcu. Pragnę. Pożądam. – z każdym słowem jego usta coraz bardziej zbliżały się do moich. Czułem pod habitem, jak moje podniecenie staje się coraz bardziej wyraźne. Po słowie „pożądam” nowicjusz mnie pocałował. Jego usta były delikatne, pełne młodzieńczej niewinności, ale jak się miało okazać, była to niewinność dość pozorna.

-Chcesz pokuty? Pragniesz poczuć moją siłę? – spytałem, głaszcząc go po twarzy.

-Tak. Chcę w końcu poczuć siłę faceta. Pragnę, żeby mnie zdominował.

-Chcesz dominacji?

-Tak.

-To opowiedz mi, jak wyglądają Twoje samotne noce w celi? Co robisz w czasie tych gorących ciemności?

-Ojciec chyba dobrze wie. – odparł, masując nadal moje krocze.

-Wyspowiadaj mi się z tego – powiedziałem, łapiąc go za włosy.

-Leżę nago.

-I co dalej?

-Powoli się dotykam…

-Pokaż gdzie – powiedziałem, puszczając włosy.

-Ale nie mogę tego pokazać, gdy jestem ubrany.

-Dobrze myślisz – odparłem. – Rozbieraj się.

Powoli zaczął ściągać z siebie habit. Stopniowo odkrywał przede mną swoją tajemnicę, która okazała się być czystym pięknem, które pragnąłem zdobyć. Po chwili stanął przede mną kompletnie nagi. Był doskonale zbudowany. Tors szeroki, duże sutki, a między nogami powoli podnosił się piękny drąg.

-Masz naprawdę piękne ciało. A teraz pokaż, co robisz w nocy w celi. I opowiadaj o tym.

-Najpierw dotykam swoją klatę – zaczął delikatnie po niej jeździć.

-Co potem?

-Powoli bawię się swoimi sutkami – mówiąc to, jeździł palcem po sutku. – Czuję, jak narasta moje podniecenie.

-A ja to widzę – powiedziałem i sam zacząłem się dotykać przez habit.

-Schodzę dłonią niżej i czuję, jak to, co mam niżej, potrzebuje pieszczot. Powoli zaczynam się tam dotykać i masować. Noc jest gorąca, tak więc nie mam z tym problemu.

-Bardzo zgrzeszyłeś – powiedziałem – i rzeczywiście potrzebujesz konkretnej pokuty, a ja ci ją nałożę.

To powiedziawszy, zacząłem się rozbierać. Brat Artur obserwował mnie z nieukrywanym zachwytem. Gdy stanąłem przed nim nago, on powiedział:

-Widzę, że Ojciec ma czym zadać tę pokutę.

-A, żebyś wiedział. – odparłem.

Podszedłem do niego, spojrzałem mu w twarz, mocno go do siebie przycisnąłem i zacząłem się z nim całować. Jedną dłonią złapałem go za tył głowy, a drugą za pośladki.

-A teraz powiedz mi, jak pragniesz faceta… – kontynuowałem, łapiąc go mocniej za włosy – Co czujesz, jak widzisz kogoś, kogo pragniesz.

-Ooooh, bardzo pragnę. Całym swoim sercem, umysłem, duszą, a przede wszystkim… ciałem.

-Taak… ciałem… widać. – odparłem, sprawdziwszy, jak jego pała mocniej zaczyna reagować.

-Czuję wtedy, jak ogarnia mnie ogień pożądania.

-Jak wielki? – spytałem, liżąc go za uchem.

-Ogromny – zajęczał cicho, czując, jak mu to ucho przygryzam.

-A byłeś już w łóżku z facetem? – spytałem, schodząc językiem i ustami w stronę jego szyi.

-Ooooh. Taaak. Byłeem.

-Przed zakonem? – tu mój język już swobodniej jeździł po jego szyi.

-W szkole, z kumplem pod prysznicem.

-Mówiłeś o tym komuś? Spowiadałeś się z tego – pytałem, liżąc go po jabłku Adama.

-Nie – jęknął.

-Czyli spowiadałeś się świętokradczo – powiedziałem, mocno gryząc go w szyję.

-Taaak. To prawda.

-Podobała ci się ta sytuacja z kumplem? – spytałem, patrząc na malinkę, którą mu zrobiłem.

-Tak, bardzo mi się to spodobało. – powiedział, patrząc mi w oczy i lekko sapiąc.

Złapałem go mocno za szyję i powiedziałem do niego:

-Naprawdę będziesz potrzebował dobrej pokuty. Klękaj! – rozkazałem.

-Tak, Ojcze. Czekam na pokutę.

Chłopak uklęknął. Przed oczami miał moją pałę.

-Czyń pokutę, Bracie – powiedziałem do niego. – Wiesz, co masz robić. On potrzebuje Twojej czci i staranności. Domyślam się, że już to robiłeś.

-Tak, robiłem. I uważam, że ta pokuta zadana przez Ojca jest bardzo łaskawa. Niech Ojciec będzie pewny, że wykonam ją bardzo sumiennie.

To powiedziawszy, wziął mojego drąga w dłoń i zaczął go czule całować.

-Mmmm. Dobrze zaczynasz, mały.

-Lubię się starać. – powiedział, ściągając mi napletek. Po chwili poczułem, jak koniuszek jego języka dotyka mojej żołędzi.

-Taaak. – jęknąłem. – Liż go. Dawno nie był pieszczony.

Chłopak posłusznie i z zaangażowaniem lizał moją główkę. Jego język czule po niej krążył, a ja czułem ogromną przyjemność. Miałem wrażenie, że naprawdę wiedział, jak dać facetowi rozkosz. Chwilę później jego język jeździł po moim kutasie z dołu do góry. Czułem się błogo.

-Jest naprawdę duży – powiedział. – Nie wiem, czy go włożę całego do ust.

-Nie marudź, tylko wkładaj. – powiedziałem coraz bardziej pobudzony.

Powoli wkładał mojego drąga do ust. Czułem ciepło jego ust. Głaskałem go po głowie.

-Włóż jeszcze głębiej, oooo, taaak, mmmm. Te twoje ustaaa.

Po chwili lekko posuwałem jego głowę. Czułem, jak fala rozkoszy zalewała moje ciało. Przymknąłem oczy, żeby skupić się na tym, co czuję.

W pewnym momencie otworzyłem oczy i zobaczyłem, jak chłopak klęczy oparty na rękach. Bardzo mocno się wypiął. Pochyliłem się nad nim i masowałem jego plecy, by po chwili zacząć masować jego piękne pośladki.

-Mmmm… Widać, że jesteś bardzo oddanym kandydatem na zakonnika.

-Staram się. Bardzo mi na tym zależy, by być dobrym zakonnikiem, który potrafi odbyć zadaną pokutę.

-Dobrze. Wstań.

Braciszek wstał, a ja go objąłem od tyłu i ocierałem się o jego tyłek, szepcząc do niego:

-A teraz powiedz mi, jakie są twoje najdziksze fantazje – szeptałem, liżąc go za uchem i po szyi. Moje dłonie natomiast bawiły się jego klatą i sutkami.

-Chciałbym być poddanym Ojca – wysapał – Chciałbym być na każde zawołanie. Ooooooh. Pragnę, by Ojciec był moim panem, który mnie konkretnie ukaże.

-W jaki sposób? – spytałem, wędrując dłońmi po jego brzuchu.

-Chcę być związany, czuć się zupełnie bezwolny – powiedział, łapiąc mnie za pośladek i przyciskając mnie do siebie – Chcę czuć tę dużą i twardą męskość na sobie.

-Naprawdę tego sobie życzysz – mruczałem, łapiąc go za jądra.

-Ssssss, taaak, chcę tego, chcę, żeby Ojciec mnie prowadził ku Niebu rozkoszy.

-Zaprowadzę cię tam. Będziesz czuł rozkosz, jakiej nigdy nie czułeś – wyszeptałem do niego, jeszcze mocniej ściskając mu jaja.

-Oooooh, już czuję, że brama Niebios jest na horyzoncie -wyszeptał, a ja odwróciłem jego twarz w moją stronę i włożyłem swój język w jego usta. Nasze pocałunki były namiętne. Chwilę później pieściłem jego szyję. Lizałem ją, całowałem i przygryzałem. Artur sprawiał wrażenie, jakby za chwilę miał zemdleć w moich ramionach.

Po chwili wziąłem sznur z habitu i związałem jego ręce z tyłu. Postawiłem go pod ścianą i odwróciłem twarzą do siebie. Nasze usta ponownie się spotkały. Po raz kolejny przywarłem do niego. On patrzył na mnie błagalnie. Chciał przeżyć rozkosz. Chciał doświadczyć tego, czego jeszcze nie miał w życiu. Zacząłem gryźć go po szyi i za uchem.

-Taaaak! – jęczał wyraźnie podniecony – Mocniej – szeptał. – Chcę, żeby Ojciec mnie naznaczył. Chcę być Twój i tylko Twój.

Mój sztywny kutas ocierał się o jego brzuch, a on przeżywał stan bliski ekstazy. Gryzłem go po szyi i klacie. On drżał i błagał o więcej.

-To teraz mi opisz, co robiłeś z tym pierwszym chłopakiem. – rozkazałem mu i przygryzłem mu sutek. – Powiedz mi wszystko. Przyznaj się, jak z nim zgrzeszyłeś – powiedziałem, szczypiąc go w ten sutek.

-Oooooh… Naprawdę muszę? – spytał błagalnie.

-Tak. Jesteś na spowiedzi. Jeśli tego nie wyjawisz, spowiedź będzie nieważna. – syknąłem, łapiąc go za pośladek.

-Myliśmy się razem pod prysznicem. Patrzyłem na niego i poczułem, jak rodzi się we mnie pożądanie.

-Co dalej? – zapytałem, szczypiąc go w pośladek.

-On to zauważył, uśmiechnął się do mnie. W końcu podszedł i…

-I? - lekko go uszczypnąłem.

-Mmmm… Objął mnie i pocałował.

-I nie opierałeś się? – spytałem, łapiąc go za drugi pośladek.

-Nie potrafiłem. Chciałem tego.

-A tego? – zapytałem, mocno ugniatając i szczypiąc oba pośladki.

-Taaaak – wyszeptał. – Tego też pragnę.

-I czego jeszcze pragniesz?

-Żeby mnie ojciec jeszcze bardziej ukarał.

-Dobrze. Skoro tak chcesz. Podejdź pod klęcznik.

Był posłuszny.

-A teraz uklęknij przed nim.

Rozwiązałem mu ręce. On uklęknął.

-A teraz chwyć się barierek klęcznika.

Nie musiałem w ogóle czekać na to, by to zrobił. Gdy wykonał polecenie, przywiązałem jego ręce do barierek.

-A teraz się wypnij. Porządnie! – rozkazałem.

On to zrobił, a ja wziąłem w dłoń skórzany pas. Przed moimi oczami ukazały się kształtne pośladki, jakby ktoś je narysował cyrklem. Wiedziałem, że będzie co karać.

-To teraz opowiadaj, co robiliście dalej.

-Dotknąłem jego penisa. Poczułem, jak mu sztywnieje.

-Niegrzeczny chłopiec – powiedziałem i wymierzyłem mu pierwszego klapsa pasem.

-Auuu!

-Zasłużyłeś sobie! Co dalej?

-On złapał mojego i zaczął go masować. Całowaliśmy się przy tym… Aua! – jęknął, bo dostał kolejny raz.

-Z języczkiem?

-Taaak. Z języczkiem. Smakował cudownie!

Jak on mnie kusił tym swoim wyznaniem. Moja pałą już była kompletnie sztywna. Chciałem w niego wejść, zaspokoić siebie, swojego kutasa, ale wiedziałem, że trzeba go najpierw wysłuchać i solidnie ukarać. Wymierzyłem kolejny raz. Moje jaja domagały się szybkiego opróżnienia. W nim. I tylko w nim. Pożądałem go. Jego pośladków, jego jęków, jego udawanej niewinności, tego jak bardzo lubił być uległy i jak bardzo chciał, by mnie to podniecało. A podniecało!

-Opowiadaj dalej!

-On mnie odwrócił tyłem do siebie i kazał mi się wypiąć.

Kolejny raz pasem poleciał. On krzyknął i jęknął.

-Ooooooh, aaaaaah! Następnie we mnie wszedł swoim dużym kutaaaaa… aaaauuuaa!

-Jak dużym?

-Chyba z 20 centymetrów. Oooooohhh.

Dwa razy uderzyłem go bardzo mocno po pośladkach. Widać było już ślady pręg.

-Był dobry?

-Taaak, cudownie się we mnie poruszał – odpowiedział, doprowadzając mnie niemal do eksplozji. Tym razem dostał trzy mocne razy. Chłopak się wił. To był cudowny widok. W pewnym momencie odwrócił twarz w moją stronę i się szeroko uśmiechnął. To był uśmiech błogości. Zobaczył moją sterczącą pałę i chcicę w moich oczach.

-A gdzie doszedł?

-We mnie. Tak jak za chwilę zrobi to ojciec, bo widzę, że w końcu chce mi dać rozgrzeszenie. I sobie zresztą też.

Odrzuciłem pas. Uklęknąłem przed nim, złapałem go za pośladki i zanurzyłem między nie twarz. Mój język od razu wwiercił się w jego cudowny rowek, kosztując tej boskiej słodyczy. Braciszek głośno jęczał. Czuł, jak mój język go przewierca. Po chwili do akcji wkroczył mój palec. Włożyłem go i wierciłem nim w środku, kąsając go zębami w pośladki.

-Taaaaaak, mmmmmm, oooooh – jęczał.

Chwilę później już dwa palce go penetrowały, doskonale wyczuwając jego prostatę. Jego kutas zaczął się ślinić, a strużki śluzu skapywały na podłogę. Gdy już porządnie go nawilżyłem i przygotowałem, wszedłem w końcu w niego. To było iście boskie uczucie. Był cudownie ciasny. Czułem, jak mnie opina, a mój drąg w końcu mógł doznać ukojenia po tym jakże intensywnym wyznaniu.

-To teraz poczujesz moc mego rozgrzeszenia w sobie – powiedziałem, zaczynając się w nim poruszać.

-Taaak, Pragnę, żeby twoja łaska rozlała się we mnie. – wyszeptał.

-I tak będzie, kochany.

Moje ruchy były płynne. Czułem, jak mój kutas pęcznieje w nim, jak się rozszerza. Moje dłonie masowały pośladki chłopaka. Były okrągłe i jędrne. Ich dotykanie było niesamowitą łaską od Pana. To piękno, które miałem przed swoimi oczami, domagało się konkretnej wdzięczności i skrupulatności w pieszczotach. Starałem się, jak mogłem, by uczcić i rozgrzeszyć współbrata.

W pewnym momencie chłopak opuścił głowę. Czuł w sobie moc mojej męskości. Ja go złapałem za włosy, trochę mocniej pociągnąłem za nie i kontynuowałem obdarzanie go łaską i rozgrzeszeniem. On lekko zasyczał, po czym błogo zajęczał.

Po chwili wyszedłem z niego, rozwiązałem go i położyłem na nim. Przywarłem do niego i zacząłem chciwie całować. Nasze języki złączyły się ze sobą: język grzechu i język pokuty i przebaczenia. Chciwie lizałem jego ciało: szyję, uszy, sutki. Byłem jak w miłosnym amoku. Pragnąłem go całym sobą: każdym atomem mojego ciała. Chciałem, żeby był całkowicie mój. On wił się z rozkoszy, czuł, jak rozkosz i rozgrzeszenie go ogarnia. Moje usta, język i zęby opanowywały jego ciało. Naznaczałem go jako swojego kąsaniem jego pięknego ciała. Tak, był całkowicie mój i tylko mój. Nie zamierzałem go nikomu oddawać. Chciałem w końcu poczuć smak jego młodego kutasa, który już mu sztywno sterczał. Złapałem go i intensywnie lizałem mu główkę. Mój język smakował go jakby próbował ambrozji. Kropelki śluzu ciągnęły się między moim językiem, a jego żołędzią. Widziałem, jak pulsuje w mojej dłoni, a bardzo chciałem, żeby pulsował mi w ustach. Wkrótce to poczułem. Był naprawdę cudowny: sztywny, pulsujący, gorący. Cudownie ślinił się, a on już głośno sapał i jęczał.

-Ooooooooh…. Taaaaak, chyba zaraz dojdę.

-Tak, kochany. Czekam na to. Czekam na twój cudowny sok – szeptałem, liżąc chciwie jego pałę i jaja. W pewnym momencie Artur mocno się spiął, wygiął i zobaczyłem, jak z jego kutasa wystrzeliwuje gorący strumień jego spermy, która wylądowała na mojej brodzie. Arturek głośno przy tym krzyczał:

-Booooooooooooożeeeeeee! Jeeeeeeeeeeezuuuuuuuuuu! Aaaaaaaaleeeeee łaskaaaaaaa!

Gdy już wszystko wylądowało na mojej brodzie, ponownie położyłem się na nim i już bez ostrzeżenia wszedłem w niego. Gdy go posuwałem, on zlizywał z mojej brody swój sok. Jego spojrzenie było pełne dzikiego pożądania. Wiedziałem, że on już jest mój. Nie musiał nic mówić. Ten wyraz jego oczu mówił wszystko. Był dziki, wiedzący, czego pragnie. Pot skapywał z naszych ciał. Moje ruchy były już bardzo szybkie i konkretne. Nie musiałem już się bawić. Chciałem w nim skończyć. Nic już się nie liczyło. Moje jaja domagały się już natychmiastowego opróżnienia, a mój drąg już konkretnie się w nim ślinił. Chłopak wił się, pojękując z rozkoszy. Czułem, że jeszcze chwila, a strzelę w niego. Jego gorąca dziurka rozpalała mojego kutasa i mnie do granic możliwości. Nagle wykonałem trzy bardzo mocne pchnięcia i…:

-Ooooooooooooooooooooooooooh, taaaaaaaaaaaaaaaak, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah, uuuuuuuuuuuuuuh!

Mocno strzeliłem w jego rowku. Poczułem swój mocny strzał. Wydawało mi się, że moja sperma będzie tryskała w nim w nieskończoność. Moje jaja w końcu się opróżniały. Czułem z nim totalną jedność. W końcu poczułem boską ulgę, spełnienie. Moje rozgrzeszenie było naprawdę hojne. Wypływało z niego, a ja po wyjściu z chłopaka, wylizałem go do czysta. Po wszystkim opadłem na niego: cały spocony i zmęczony. Artur głaskał mnie po głowie. Czułem delikatność jego dotyku. Jego dłonie były pełne czułości. On też mnie nimi rozgrzeszył. Poczuliśmy do siebie miłość. Pragnęliśmy się siebie.

-A teraz mi coś obiecaj, kochany – powiedziałem do niego.

-Co takiego, ojcze?

-Że będziesz tylko mój. Że żaden inny kutas w ciebie nie wejdzie. Obiecujesz tę poprawę?

-Tak, ojcze, obiecuję.

-Rozgrzeszam Cię – powiedziałem i złączyliśmy się w czułym i namiętnym pocałunku.