W sumie trochę mi głupio, bo zbytnio się tutaj bliżej nie przedstawiłem. Kim jestem i dlaczego zająłem się pisaniem gejowskich opowiadań? Przygotujcie się na mały striptiz.
Jestem z Górnego Śląska. Obecnie mam praktycznie 43 lata. Swoją homoseksualność odkryłem, gdy miałem jakieś 12-13 lat. Odkryłem wtedy, że podobają mi się chłopcy. Kilka lat później zauroczyłem się w moim koledze, jednak ze względu na to, że on jest hetero, nic z tego nie wyszło i zostałem odrzucony. Przeżyłem to dość mocno.
Jako dziecko i nastolatek byłem bardzo religijny. Uczestniczyłem w oazie, byłem ministrantem i lektorem w kościele. Chciałem pójść do seminarium albo zakonu. W końcu po maturze wstąpiłem do zakonu. Byłem tam ponad 2 lata. Szybko zacząłem się tam męczyć i w końcu za obopólną decyzją (zakonu i moją) wystąpiłem z niego. Byłem tam w kimś zauroczony, ale ten ktoś o tym nie wiedział. Z nikim też nie wylądowałem w łóżku, żeby było jasne.
Nie akceptowałem swojej homoseksualności, dlatego szukałem pomocy, żeby z tego wyjść. Pomoc zaoferował mi pewien ksiądz. Pojechałem do niego. Jednak bardzo szybko okazało się, że nic z tego nie wyjdzie: chciał się ze mną przespać. Nie zgodziłem się. Co więcej: zaszantażował mnie, że jeśli powiem coś komuś o tym, to opowie o moim problemie mojemu ojcu. Mama już nie żyła. Zmarła na raka, gdy jeszcze byłem w zakonie.
Po tym epizodzie kontynuowałem szukanie pomocy. Pewnego dnia wszedłem na gejowski czat. Ktoś podał mi link do pewnej strony, która okazała się być stroną grupy wsparcia oferującej wyjście z homoseksualizmu. W ich nomenklaturze nazywało się to: "wyjście na prostą". Skontaktowałem się z szefem grupy. On bardzo szybko odpisał i poprosił o wypełnienie ankiety, której były pytania o między innymi moje relacje rodzinne. Dostałem kontakty mailowe do kilku chłopaków i jednego księdza, który też opiekował się grupą. Założyciel grupy kazał na siebie mówić Paweł, chociaż tak naprawdę miał na imię Mirosław. Sugerował, że jest psychologiem, że wyszedł z homoseksualizmu. Zacząłem z tymi chłopakami korespondować. Po jakimś czasie dostałem propozycję od szefa grupy, żeby przyjechać na spotkanie do Lichenia. Po przyjeździe tam spotkałem wielu chłopaków. Okazało się potem, że wszyscy śpimy w jednym pokoju w parach. Byłem o tym uprzedzony, tak więc mnie to nie zdziwiło. Udało mi się z nikim nie współżyć, nie wiem, jak inny. Ale zależało mi na wyjściu z tego, chociaż bardzo potrzebowałem bliskości. To była jedna wielka sprzeczność. Czułem się rozdarty. Jeździłem na różne spotkania. W sumie byłem w tej grupie prawie dwa lata. Z czasem okazało się, że "Paweł" jest jednym wielkim manipulatorem. Szantażował i napuszczał nawzajem na siebie chłopaków. Wykorzystywał ich emocjonalnie i uzależniał ich od siebie. W pewnym momencie zacząłem się go bać. Każda rozmowa z nim wywoływała u mnie lęk. Zacząłem się dystansować. Na jednym ze spotkań, na którym mnie nie było, nastąpił rozłam grupy. Dwóch księży i spora część uczestników w końcu przejrzała na oczy i wystąpili z tej organizacji. Zobaczyli, kim jest ten człowiek: że wcale nie jest psychologiem. Nie miał takiego wykształcenia. Dałem sobie spokój z tą grupą i tym człowiekiem. Wstąpiłem na krótko do tej drugiej grupy, ale bardzo szybko zrezygnowałem. Zobaczyłem, że wyjście z homoseksualizmu to jedna wielka ściema. "Paweł" nigdy nie wyszedł z homoseksualizmu. Ostatecznie dałem sobie z tym wszystkim spokój, gdy odkryłem, że na gejowskim czacie męskiego faceta do seksu szuka chłopak, który oświadczył, że "wyszedł na prostą" i że już "nie ma tego problemu". Był on stawiany za wzór. Od tego czasu zaakceptowałem swoją homoseksualność. Stwierdziłem, że nie ma sensu katować się tą kwestią.
NIGDY NIE DAJCIE SOBIE WMÓWIĆ, ŻE MOŻNA WYJŚĆ Z HOMOSEKSUALIZMU!
Finalnie mój pierwszy raz z facetem przeżyłem dość późno, bo miałem wtedy 27 lat. Byłem już po studiach teologicznych (tak, z wykształcenia jestem teologiem). W sumie bałem się spotkań, bo bałem się skrzywdzenia przez kogoś. Następne razy miałem już po 30.
Pierwszy związek miałem w 33 roku życia. Trudno jednak to nazywać związkiem, bo trwało to jakiś miesiąc. Potem poznałem mojego obecnego chłopaka. Jesteśmy już ze sobą prawie 9 lat. Szybko ten czas minął. Cały czas się wspieramy pod wieloma względami.
Gdy zacząłem związek z moim obecnym partnerem, zostałem niejako przymuszony do wyoutowania się przed swoim ojcem. To było najtrudniejsze. Ojciec jednak okazał się być wyrozumiały. Podziękował mi za szczerość. W sumie pod tym względem mam spokój: nikt mnie zaszantażuje, że ujawni moją orientację przed moją rodziną.
A skąd moje pomysły na opowiadania? Są dwa źródła: po pierwsze czytanie kilku gejowskich opowiadań, a drugie to trening na czatach w postaci cyberseksu. Trochę to rozbudziło moją wyobraźnię i opisywanie miłosnych uniesień facetów. Jak już chyba kiedyś wspominałem, pisanie takich opowiadań sprawia mi niesamowitą frajdę. Bardzo mnie to podnieca. Uwielbiam to uczucie.
Dziękuję Wam za to, że dotrwaliście do końca. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłem tym wpisem, ale chciałem się z Wami tym wszystkim podzielić.
A jaka jest Wasza historia odkrywania tożsamości homo- czy biseksualnej? Mieliście w miarę prosto czy pod górkę? Wyoutowaliście się czy jeszcze nie? Kiedy odkryliście w sobie Waszą orientację psychoseksualną? Jak się potoczyło Wasze życie? Zapraszam Was do sekcji komentarzy. Nie wstydźcie się! Jestem ciekawy Waszych historii. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę Wam wszystkiego, co najlepsze.
4 komentarze:
Witaj :)
Bardzo ciekawy wpis. Muszę przyznać, że szokujące jest to przez co musiałeś przejść.
Ja akceptowałem siebie od poczatku. Wiedziałem, że bycie gejem nie ejst niczym złym, aczkolwiek potrzebowałem tez czasu by o tym z innymi mówić.
Życzę Wam wszystkiego dobrego :)
Dziękuję za komentarz. Każdy ma swoją historię i każda jest cenna.
Ja tez jestem ze Śląska
Fajnie.
Prześlij komentarz